Szef Lotusa porzuca stanowisko. Teraz wszystko w rękach Chińczyków
Lotus jest jedną z marek, bez których trudno wyobrazić sobie świat motoryzacji. Choć w ostatnich kilkunastu latach firma zmagała się z wieloma kryzysami, nadal istnieje. Spora w tym zasługa dotychczasowego prezesa, który należycie wykorzystywał skromne środki.
05.06.2018 | aktual.: 14.10.2022 14:43
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Jean-Marc Gales przyszedł do Lotusa z francuskiego koncernu PSA w 2014 roku. Doświadczenie, jakie tam zdobył, przydało mu się w zarządzaniu małą, ale nie mniej wymagającą firmą. Nowy szef sprawił, że Lotus powrócił do gry. Mimo problemów finansowych udało się wygospodarować pieniądze na nowe wersje już istniejących modeli: Elise, Exige i Evory, co pozwoliło Lotusowi przetrwać kolejne lata.
Niestety zabrakło środków na wprowadzenie zupełnie nowego modelu, który zapewne pozwoliłby w pełni stanąć na nogi. Z pomocą przyszło chińskie Geely - motoryzacyjny gigant posiadający Volvo, Polestara czy Lynk&Co. Geely przejęło kontrolę nad Lotusem nieco ponad rok temu. Mogłoby się wydawać, że Jean-Marc Gales rozwinie teraz skrzydła. Decyzja o odejściu z Lotusa jest więc dość zaskakująca.
Jako jej powód Gales wskazał względy osobiste. Wiemy już, że po odejściu z Lotusa, jego były szef obejmie pieczę nad JD Classics - brytyjską firmą, która zajmuje się sprzedażą oraz restaurowaniem klasycznych aut. Jean-Marc Gales powiedział, że "widzi ogromny potencjał na globalną ekspansję JD Classics".
Jego dotychczasowe stanowisko w Lotusie obejmie natomiast Quingfeng Feng, wiceprezes i dyrektor techniczny Geely Auto Group. Plany na najbliższe lata zakładają wprowadzenie nowego modelu, który najprawdopodobniej będzie sportowo nacechowanym crossoverem. Chińczycy zamierzają kontynuować plany Galesa i wykorzystać potencjał tego segmentu rynku, w celu osiągnięcia jak największych zysków i przywrócenia Lotusa do finansowej świetności.
Zobacz także
Geely udowodniło już, chociażby w przypadku Volvo, że potrafi tchnąć nowe życie w podupadającą markę. Nie pozostaje nic innego, jak liczyć na podobny sukces w przypadku Lotusa.