System eCall wezwał służby do wypadku. Problem w tym, że auto stało w salonie
System eCall, powiadamiający służby ratunkowe o wypadku, jest bez wątpienia przydatny. Czasami może jednak przysporzyć sporo kłopotu. Przekonali się o tym pracownicy jednego z zielonogórskich salonów samochodowych oraz tamtejsze służby ratunkowe.
01.10.2019 | aktual.: 22.03.2023 17:55
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
29 września około godziny 12:00 do Wojewódzkiego Centrum Powiadamiania Ratunkowego w Gorzowie Wielkopolskim dotarła wygenerowana przez system eCall informacja o wypadku drogowym. Współrzędne geograficzne wskazywały na skrzyżowanie ul. Gorzowskiej i Kostrzyńskiej w Zielonej Górze, gdzie niezwłocznie skierowano policję, karetkę pogotowia i straż pożarną. Jak się okazało, zupełnie niepotrzebnie.
Służby ratunkowe, które przybyły na miejsce, nie znalazły nawet śladu po wypadku. W rzeczywistości, nie doszło bowiem do żadnej kolizji. System eCall został testowo uruchomiony w pojeździe zaparkowanym w jednym z pobliskich salonów Škody, w którym akurat odbywały się dni otwarte i pokazy dla klientów. Służby miały zostać wcześniej powiadomione przez pracowników salonu o ewentualności wystąpienia alarmu w tej okolicy. Najwyraźniej jednak ktoś nie dopełnił swoich obowiązków.
Całe szczęście, że w czasie, w którym policja, pogotowie i straż pożarna przebywały na fałszywym wezwaniu, nie doszło do żadnego prawdziwego zdarzenia, wymagającego udziału tych jednostek. System eCall powstał, by ratować zdrowie i życie ofiar, które nie są w stanie samodzielnie wezwać pomocy. Gdy dojdzie do wypadku, uszkodzony pojazd automatycznie wysyła zgłoszenie do odpowiednich służb, wraz z lokalizacją. Niestety, jak pokazuje przykład z Zielonej Góry, czasem może być też powodem dużego nieporozumienia.
Od 1 kwietnia 2018 roku stanowi obowiązkowy element wyposażenia pojazdów osobowych sprzedawanych w Europie.