Pan Mariusz nagłośnił sprawę. Nic nie zrobił, ale stracił pracę

Podczas rutynowej kontroli pan Mariusz dowiedział się, że 1,5 roku temu został skazany za jazdę pod wpływem i stracił prawo jazdy. Rzecz w tym, że mężczyzna nie dopuścił się tych przewinień. Zrobił to jego brat.

Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe | Policja

29.01.2024 | aktual.: 29.01.2024 11:02

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Sytuację, w którą aż trudno uwierzyć, szerzej przedstawiono w programie "Państwo w Państwie", emitowanym na antenie telewizji Polsat. Pan Mariusz, którego dotyczy wspomniana historia, padł ofiarą błędów systemu sprawiedliwości i własnego brata.

Pan Mariusz jest kierowcą zawodowym z Suwałk. W listopadzie 2023 roku został zatrzymany do rutynowej kontroli w woj. zachodniopomorskim. Jakież było jego zdziwienie, gdy okazało się, że od 1,5 roku jeździ bez uprawnień.

Jak się okazało, prawo jazdy pana Mariusza zostało zatrzymane w kwietniu 2022 roku, w pomorskim Luzinie. Powodem była jazda pod wpływem alkoholu. Problem w tym, że pan Mariusz nigdy nie został zatrzymany w Luzinie, a w dniu, w którym rzekomo tam był, w rzeczywistości przebywał w Suwałkach.

Szybko wyszło na jaw, że sprawcą całego zamieszenia jest brat pana Mariusza, który mieszka w Luzinie. Gdy został zatrzymany za jazdę pod wpływem, postanowił podać nie swoje dane. Wskazał na pana Mariusza.

- Z bratem nie mam kontaktu niemal od 20 lat. Nie widziałem go bardzo dawno i nawet nie chciałbym go teraz zobaczyć. Brat przyznał się, że podał moje dane i stwierdził, że bardzo dobrze zrobił. On jest zadowolony z tego, co zrobił. A ja zostałem skazany, zostałem upodlony. Bez pracy, bez środków do życia od listopada. Jeżeli prawo tak działa, to znaczy, że w ogóle nie działa - wyjaśnia pan Mariusz na antenie Polsat News.

Sprawca nie tylko skierował winę na niewinnego brata, ale i skutecznie oszukał organy ścigania. Poza zakazem prowadzenia dostał także osiem miesięcy prac społecznych i 5,5 tys. zł grzywny. Mimo to nikt nie zorientował się w rozbieżnościach dotyczących danych.

Poszkodowany postanowił nagłośnić sprawę, licząc na pomoc. Bez prawa jazdy nie może pracować. Nie wie też, kiedy odzyska uprawnienia, gdyż wyrok sądu jest prawomocny. Procedury trwają. Pozostaje mieć nadzieję, że sprawiedliwości szybko stanie się zadość.

Komentarze (8)