Marki na F i auta premium. Mechanicy mówią o stereotypach
Powtarzane od lat stereotypy o samochodach na F czy rozwinięcie skrótu BMW to nie zawsze coś złego. Niższe ceny tych pierwszych i popularność drugich mogą być atutem. Mechanicy wskazują na zalety wyśmiewanych samochodów.
26.03.2022 | aktual.: 14.03.2023 12:47
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
O autach używanych w powiązaniu z konkretną marką lub pochodzeniem krąży wiele stereotypów. Finalnie okazuje się czasami, że niektóre kwestie dotyczące wyśmiewanych samochodów mogą być ich atutem. Przykładowo BMW (Będziesz Miał Wydatki) jest nierzadko mniej kłopotliwe w naprawach niż modele innych producentów — a to ze względu na ogromną popularność. A co z samochodami na F (Fiat, Ford i francuz)?
Japońskie super, a francuskie się psują? Tak, ale…
Oczywiście, że japońskie auta są najlepsze, jeśli mówimy o bezawaryjności, choć i one miewały potężne wpadki. Na drugim biegunie są marki francuskie, słynące wręcz z awaryjności. Ale jeśli dobrze policzyć, to może się okazać, że te dwa przeciwieństwa się równoważą.
Auta japońskie psują się rzadko, ale bywa, że naprawy są bardzo drogie. Francuzy psują się częściej, ale właśnie dlatego części zamienne są bardziej dostępne i tanie. Gdzieś na końcu to się bilansuje.
Jeszcze warto tu wspomnieć o marce Fiat. Auta może nie słyną z takiej solidności, jak niemieckie, ale — poza drobnymi usterkami — są trwałe, a ich naprawy bardzo tanie. Co ciekawe, to właśnie francuskie i włoskie silniki Diesla są bardziej cenione niż japońskie czy niemieckie.
Im starsze auto, tym bardziej na jego kondycję i potencjalne koszty napraw wpływ ma korozja. I tu japońce przegrywają. Zarówno z francuskimi, jak i włoskimi markami.
- Rdza to nie tylko problem estetyczny, bo korozja negatywnie wpływa również na elementy konstrukcyjne nadwozia — wskazuje ekspert ProfiAuto Adam Lehnort. — Mechanikom mocno utrudnia to wymianę niektórych części zawieszenia, a ciężar nieplanowanych czynności przy naprawie musi wziąć na swoje barki właściciel auta. Telefon z serwisu do klienta, że coś poszło nie tak i trzeba dodatkowo wymienić sztywne przewody hamulcowe, kiedy przyjechaliśmy jedynie na wymianę elastycznych, wcale nie jest rzadkością w przypadku modeli z grupy ryzyka nadmiernego rdzewienia. Nie mówiąc już o tym, że — we wcale nie najstarszych — modelach Mazdy progi się poddają, kiedy samochód wjeżdża na podnośnik i niewinna wymiana wahacza może przerodzić się w naprawę blacharską – dodaje Adam Lehnort.
Ekspert wskazuje jednocześnie na zalety posiadania auta na F (fiata lub francuskiego).
- Dla odmiany, spora grupa aut włoskich i francuskich radzi sobie z korozją o wiele lepiej niż japońskie – mówi Adam Lehnort.
Premium drogie? Zależy jakie
Drogie części są do aut marki Lexus czy Infiniti, ale te auta rzadko się psują. Częściej problemy pojawiają się w przypadku samochodów Volvo, a naprawy są kosztowne. Z kolei BMW czy Audi to u nas marki tak popularne, że nietrudno znaleźć prawdziwego specjalistę, który — zamiast wymieniać części jedna po drugiej, by znaleźć przyczynę — potrafi od razu postawić dobrą diagnozę, co oszczędza czas i pieniądze.
Co więcej, samochody uznawanego za markę premium Audi, w zależności od modelu, mogą mieć części identyczne z popularnymi volkswagenami. Jakby tego było mało, niektóre modele Porsche (zwłaszcza SUV-y) mają podzespoły od Audi, co też pozwala obniżyć koszty napraw. Pod tym względem porsche, lamborghini, maserati czy ferrari to tanie w utrzymaniu samochody.
Zobacz także
Ile zapłacisz za niezawodność?
- Francuskie czy włoskie samochody są wyraźnie tańsze od tych najpopularniejszych i najbardziej lubianych, szczególnie volkswagenów i japończyków – mówi mechanik. - Różnice mogą wynieść nawet kilkanaście tysięcy złotych, kiedy porównamy auta w podobnym stanie z tego samego rocznika. Czy na pewno są o te kilkanaście tysięcy tańsze w użytkowaniu? Czy francuz zepsuje się na taką kwotę względem japończyka w całym okresie naszej eksploatacji? – pyta retorycznie Adam Lehnort.
I tu jest ten słynny pies pogrzebany. Kupując francuski model, narażamy się na nieduże ryzyko korozji, ale większe ryzyko częstych napraw. Dla jednych to problem, innym nie robi różnicy, byle nie jechać do blacharza. To właśnie naprawy nadwozia są najbardziej niewdzięczne, a obecnie też bardzo kosztowne.
Nierzadko, kupując te tzw. awaryjne samochody, można zaoszczędzić pieniądze, przeznaczyć je na drobne poprawki i mamy samochód lepszy niż japoński czy niemiecki.