Stary mercedes nie jest gorszy niż nowe auta. Zakłopotanie w Niemczech
Europejski rynek motoryzacyjny stawia przed producentami samochodów wiele wyzwań. W żadnym innym miejscu na świecie nie ma tak wysokich wymagań dotyczących czystości i ekologiczności pojazdów. Mimo to, jak pokazuje test mercedesa z silnikiem Diesla z 1982 roku, nie zrobiliśmy dużego postępu w kwestii ochrony środowiska.
Testy przeprowadziła firma ubezpieczeniowa OCC we współpracy z klubem właścicieli Mercedesa W123. Warto od razu podkreślić, że badany samochód jest utrzymany w doskonałym stanie, co jest widoczne na zdjęciach. Niestety, nie każdy stary samochód jest tak zadbany. Nie należy więc zakładać, że inne auta z tego rocznika też będą miały tak rewelacyjne wyniki. Te są bowiem zaskakujące, zwłaszcza gdy porównuje się je z wynikami nowoczesnych pojazdów.
Jakie testy przeprowadzono?
Do testów wybrano mercedesa 240D, który był najpopularniejszą wersją napędową w tamtym czasie. Samochód został wyprodukowany w 1982 roku, jest wyposażony w silnik wysokoprężny o pojemności 2,4 litra i mocy 72 KM. Dzisiaj takie parametry mogą wywołać uśmiech politowania, podobną moc mają przecież o wiele mniejsze jednostki. Pamiętajmy jednak, że model W123 był praktycznie niezniszczalny i mógł jeździć niemal na każdym paliwie. Testy przeprowadzono zgodnie z procedurą WLTP, która obowiązuje w nowoczesnych samochodach, oraz podczas jazdy w normalnym ruchu drogowym.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Unia Europejska nakłada na producentów samochodów kary za przekroczenie limitu emisji CO2 wynoszącego 95 g/km. Chociaż samochody z silnikami Diesla emitują mniej tego gazu, leciwy mercedes osiągnął wynik 216 g CO2/km w laboratorium i średnio 190 g CO2/km podczas normalnej jazdy. Dla porównania nowa Klasa E z silnikiem Diesla emituje do około 160 g CO2/km w warunkach laboratoryjnych. Mówimy tutaj jednak o gazie, który nie jest szkodliwy dla człowieka.
Bardziej istotne są tlenki azotu, które powodują osłabienie, zawroty głowy, a w dłuższej perspektywie mogą prowadzić do chorób układu oddechowego i serca. I co okazało się podczas testów? Średnia emisja NOx wynosiła od około 800 do 850 mg/km. Oznacza to, że – porównując wyniki z danymi zebranymi przez ADAC czy inne niezależne organizacje – ten mercedes jest czystszy niż Audi Q3 z dwulitrowym silnikiem, Renault Scenic z 1.6 dCi czy Nissan Juke 1.5 dCi.
Co więcej, te wyniki klasyfikują go do normy czystości spalin Euro 5. To jest imponujące, biorąc pod uwagę, że samochód ten trafił na drogi 10 lat przed pierwszymi próbami ograniczenia emisji spalin. Warto jednak zaznaczyć, że testowany mercedes był wyposażony w dodatkowy katalizator. To z pewnością przyczyniło się do "oczyszczenia" spalin.
Co to oznacza?
Można by stwierdzić, że "stare auta nie zanieczyszczają". Podobne wnioski można wyciągnąć z badań przeprowadzonych w Stuttgarcie, gdzie stwierdzono, że mimo iż starsze samochody z silnikami Diesla stanowią tylko 16 proc. całej floty pojazdów, to w mieście jest znaczne zanieczyszczenie powietrza tlenkiem azotu. Podobna sytuacja jest w Lubece czy Münster, gdzie poziom tlenku azotu jest niski, a starsze diesle stanowią 20 czy nawet 30 proc. samochodów na ulicach.
Inne wyniki uzyskano jednak podczas badań przeprowadzonych w Krakowie. Przebadano tam ponad 100 tys. pojazdów i okazało się, że 25 proc. emisji tlenku azotu pochodzi od aut z silnikami wysokoprężnymi spełniającymi normę Euro 3 (czyli produkowanych do 2000 r.). Kolejne 20 proc. to "truciciele" wyprodukowane do 2005 r. Co więc poszło nie tak?
Często łatwo jest obarczyć winą stare samochody, które mają być zastąpione przez nowoczesne, "czyste" pojazdy. Jednak prezentowany mercedes to tylko jeden egzemplarz, który wyróżnia się na tle innych starszych samochodów. Jest on bardzo zadbany i dopieszczany, a do tego wyposażony w dodatkowy katalizator.
Choć oczywiście nie wszystkie starsze pojazdy takie będą, to pewnie znalazłoby się więcej podobnych. Stwierdzenie, że "wszystkie stare samochody trują", jest zatem nieprawdziwe i dla nich krzywdzące.
Jakie zmiany przydałyby się w Polsce?
Niemcy zdecydowanie bardziej poważnie podchodzą do kwestii kontroli, przeglądów samochodów, jak i utrzymania ich w dobrym stanie. Może więc zamiast zamykać centra miast, powinniśmy skupić się na poprawie wyników stacji kontroli pojazdów w Polsce?
W naszym kraju od dawna wiadomo, że "zdobycie" przeglądu nie stanowi problemu, a badanie emisji spalin podczas przeglądu to często fikcja. Gdyby do kwestii badań technicznych podchodzono bardziej poważnie, a właścicielom samochodów bardziej niż na samej pieczątce zależało na dobrym stanie technicznym pojazdu, być może po drogach nie jeździłyby zanieczyszczające powietrze, niebezpieczne pojazdy.