Poradniki i mechanikaŚmieci, nie opony. Chcą za nie po 500 zł

Śmieci, nie opony. Chcą za nie po 500 zł

Nie jestem przeciwnikiem kupowania używanych opon, nie widzę w tym niczego złego i nawet sam obecnie takich szukam. Prędzej kupię opony kilkuletnie renomowanej firmy niż nowe z Chin, których nazwy nie potrafię wymówić. Ale znów, kiedy patrzę, co ludzie sprzedają i za ile, to łapię się za głowę. Nie dajcie się oszukać!

Opona_data_produkcji
Opona_data_produkcji
Źródło zdjęć: © autokult.pl
Marcin Łobodziński

04.11.2023 | aktual.: 04.11.2023 10:40

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Rynek opon przed sezonem zimowym, który jeszcze się nie rozpoczął, aż kipi. Każdego stać na coś innego. Jedni w ogóle nie patrzą, co kupują i zamawiają nowe opony, uznając, że zawsze nowe = dobre. Inni szukają produktów markowych, mając świadomość, że opona to najważniejsza część samochodu odpowiedzialna za bezpieczeństwo. Ale są i tacy, których nie stać na wydatek ponad 1000 zł i szukają na rynku wtórnym. Znalezienie używanych opon to łatwizna, ale równie łatwo wpaść w pułapkę. Przede wszystkim pułapkę rocznika.

Rynek opon używanych to śmietnik, z którego udaje się coś wygrzebać

Biorąc pod uwagę, że ponad pięcioletnie opony zimowe lub całoroczne są uznawane za niezdatne do użytku zimą, można wysunąć dość odważny wniosek, że szukanie na rynku opon używanych to przebieranie w śmieciach z nadzieją, że coś sensownego uda się kupić. Mamy rok 2023 i zbliża się 2024, a sprzedawcy oferują za kilkaset złotych (!) ogumienie z rocznika 2014-2015, pisząc, że stan jest bardzo dobry albo "opony jak nowe". Takie opony, jeśli były używane od roku produkcji, nadają się najwyżej na śmietnik w 2020 roku.

Data produkcji, obok grubości bieżnika, jest najistotniejszą informacją dla kupujących, a o dziwo ok. 40 proc. sprzedających w ogóle jej nie podaje. Co jeszcze ciekawsze, dla wielu sprzedających nie ma ona żadnego znaczenia. W podobnej cenie kupicie opony z 2015 i 2019 roku, a to diametralna różnica. Coś jak auto powypadkowe spawane z trzech i bezwypadkowe. Te pierwsze to śmieci, tych drugich można jeszcze używać.

5-letni okres eksploatacji opon zimowych to jedna rzecz do zapamiętania. 5 lat liczonych od roku założenia do samochodu i rozpoczęcia używania. Przez ten czas opony (mieszanka gumowa) mają parametry zbliżone do nowych z uwzględnieniem zużycia bieżnika. Oznacza to ni mniej, ni więcej, że od momentu założenia opon do samochodu przez 5 lat dysponujemy ogumieniem o bezpiecznych parametrach. Zazwyczaj po takim czasie opony po prostu niszczą się nawet, jeśli auto nie jeździ za wiele, ale np. nie jest garażowane.

Druga data to 10-letni okres dla trwałości opon. Oczywiście nie jest on zbadany naukowo, ale cała branża zgadza się, że po 10 latach opona nie nadaje się do użytku, nawet jeśli nigdy nie była używana. Owszem, zachowana w dobrym stanie nadal ma wiele cech nowej opony, ale jej parametry mocno odbiegają od tych, jakie miała jako nowa. Mam takie ogumienie w jednym z aut, ma ono 11 lat i serio — to śmieć, tylko nadal wyglądający ładnie. Tyle tylko, że tym autem pokonuję może 1000 km rocznie.

Jest jeszcze jedna data, a mianowicie 3-letni okres przechowywania. Opona sprzedana w trzecim roku od daty produkcji to opona wciąż nowa zgodnie z Polską Normą PN-C94300-7. Co oznacza, że kupując dziś ogumienie z rocznika 2020 czy 2021, wciąż kupujecie oponę nową, pod warunkiem że nigdy nie była używana, a była właściwie przechowywana. Natomiast ten okres nie wydłuża trwałości opon, czyli 10-letniego okresu trwałości.

Te wszystkie daty są przydatne w dwóch sytuacjach. Kiedy kupujemy nowe opony i kiedy kupujemy opony używane z potwierdzeniem daty ich zakupu. W praktyce, w tym drugim przypadku mowa o zakupie auta używanego z oponami, na które właściciel ma paragon lub fakturę. Bo choć wiele osób nie przyjmuje tego do wiadomości, to należy mieć świadomość, że jeśli kupicie auto używane, a nie zmienicie opon na nowe, to kupujecie też używane opony. I nie zmieni tego napisany przez was w internecie komentarz, że "nigdy bym nie kupił używanych opon".

Jednak za głowę łapię się najbardziej, porównując ceny

Posłużę się przykładem opon, jakich szukam do swojego auta, używanego okazjonalnie, ale również zimą, więc coś tam by się przydało, bo moje zimówki już błagają o litość. A więc najtańsze nowe opony dobrej klasy kupiłbym w cenie ok. 900-1000 zł za komplet. Schodząc w trochę niższy segment, ale wciąż nie chińczyków, zapłaciłbym mniej niż 900 zł. Najtańsze akceptowalne opony (marki Barum) znalazłem za 868 zł (komplet).

Za komplet opon bieżnikowanych (sprzedawanych jako nowe, bo to produkt regenerowany) zapłaciłbym 600 zł. Z jednej strony nigdy z takich nie korzystałem w aucie osobowym i wciąż mam do nich duży dystans, z drugiej zaś mógłbym uwierzyć w to, że takie opony zimowe będą lepsze niż stare zimówki (starsze niż 5-letnie) z grubym bieżnikiem. Niestety, pewnie nigdy się nie przekonam, bo aby założyć je do samochodu, musiałbym je dostać za darmo.

A teraz najlepsze — rynek opon używanych. Trzeba mieć sporo szczęścia i stale śledzić oferty, by kupić za 500 zł komplet opon z rocznika 2018-2019, czyli tak na skraju eksploatacji. Słowem: jeszcze nadających się do użytku. Powiedzmy, że są to opony na jeden sezon. Jeśli nie będziecie czujni, tylko kupicie coś z tego, co jest, pewnie skończy się na zakupie opon z rocznika 2015-2017 za ok. 400-500 zł, bo te jako tako wartościowe szybko znikają. Za ogumienie z rocznika 2020, czyli takie na dwa, może trzy sezony, trzeba zapłacić ok. 600-800 zł. I to nie jest żart. Dokładając 100-200 zł, mamy nowe opony na pięć sezonów.

Znalazłem kilka hitów. Przykładowo, ktoś sprzedaje opony z rocznika 2022, czyli w praktyce używane przez jeden sezon, za 1000 zł, kiedy nowe — takie same — można kupić za 1150 zł. Inny sprzedaje opony dwuletnie za 840 zł, kiedy nowe można kupić za 890 zł! Kolejna "ciekawa" oferta, na jaką trafiłem, to opony 6-letnie za 500 zł, które jako nowe kosztują 900 zł.

Nic jednak nie przebije oferty na 5-letnie opony Michelin (wymieniam markę, bo sprzedawca ją podkreśla, że opony są premium) za 1200 zł. No dobrze, za tę kwotę nie znalazłem nowych michelinów, ale bez problemu kupimy nowe opony takich marek jak Kumho, Falken, Hankook, Nokian. Nowe!

Dlaczego o tym piszę? Bo nie chciałbym, żebyście dali się nabrać. Nie każdy jest specem od wszystkiego i choć dla jednych coś jest oczywiste, dla innych może być zupełnie nieznane. Kupując używane opony, jeśli już musicie, sprawdźcie chociaż dwie rzeczy.

Po pierwsze, czy opony, które kupujecie, mają chociaż 6 mm bieżnika. Te 6 mm to nie jest dobry bieżnik. To jest bieżnik "chociaż". Może wystarczyć na sezon lub dwa. Po drugie, czy używane opony są jeszcze zdatne do użytku. Bo o ile 5-letnie ogumienie letnie jeszcze się do czegoś nada, o tyle z zimówkami już tak niekoniecznie jest. Jeśli kupujecie zimówki lub całoroczne, to niech mają datę produkcji chociaż rok 2019. Jeszcze przez dwie zimy można ich używać.

oponyopony całoroczneopony zimowe
Komentarze (362)