Poradniki i mechanikaSamochód latem to pułapka. Rozgrzewa się tak szybko jak piec

Samochód latem to pułapka. Rozgrzewa się tak szybko jak piec

Po weekendowych ulewach i chłodzie w kraju znowu zagościł upał. To oznacza zagrożenie dla dzieci i zwierząt przebywających wewnątrz samochodów. Wystarczy godzina, by kabina zmieniła się w upalną salę tortur. Finałem zapominalstwa lub głupoty może być śmierć.

Nie trzeba upału, by wystąpiło zagrozenie
Nie trzeba upału, by wystąpiło zagrozenie
Źródło zdjęć: © fot. East News / Piotr Kamionka / REPORTER
Tomasz Budzik

05.06.2019 | aktual.: 28.03.2023 10:48

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

To już czas

O zagrożeniach związanych z wysokimi temperaturami zwykle mówi się latem. W tym roku, choć do wakacji jeszcze trochę, wysokie temperatury mogą już teraz stanowić poważne zagrożenie dla osób i zwierząt zamkniętych w samochodach. Wbrew obiegowej opinii auto szybko nagrzewa się mimo chmur na niebie i pogody, którą określilibyśmy jako przyjemną.

Badania nad tym przeprowadzili Amerykanie z Consumer Reports. W dniu, gdy na zewnątrz panowała temperatura 25 stopni Celsjusza, a niebo było częściowo zachmurzone, zaparkowali dwa sedany – jeden z jasną karoserią, a drugi z ciemną. Po kwadransie w pierwszy panowała temperatura 31 stopni, a w drugim 32 stopni. Potem różnice były coraz większe.

Po trzydziestu minutach od zaparkowania we wnętrzu jasnego było 35 stopni, a w ciemnym 37 stopni. Trzy kwadranse wystarczyły, by rozgrzać jasne auto do 38 stopni, a drugie do 41 stopni. Po godzinie w było to już odpowiednio 40 i 43 stopnie.

W przypadku bardziej przeszklonego samochodu – jak kombi czy hatchback – i bezchmurnego dnia proces nagrzewania się kabiny przebiega jeszcze szybciej.

Dziecko pozostawione w takich warunkach nie tylko cierpi, ale jest narażone jest nawet na śmierć. W przypadku małych dzieci już godzinne przebywanie w aucie, w którym temperatura wynosi 40 stopni Celsjusza może skończyć się tragedią.

Nie popełnić błędu

Oczywiście każdy rodzic z oburzeniem myśli o tym, że w ogóle można zapomnieć o dziecku w foteliku. Nie warto jednak sobie ufać, bo słabsze dni zdarzają się każdemu, a konsekwencje błędu mogą być poważne.

Najprostszym sposobem na zniwelowanie zagrożenia jest wożenie ze sobą tylu małych przedmiotów – np. kart czy pluszaków – ile jest fotelików. Gdy ten jest pusty, przedmiot leży w foteliku.

Gdy miejsce w nim zajmuje dziecko, przedmiot przenosimy w miejsce, gdzie i tak będziemy musieli sięgnąć – na przykład na półeczkę z miejscem na telefon. W ten sposób, wysiadając, zorientujemy się, że w foteliku siedzi dziecko. Nawet jeśli nie spojrzymy kontrolnie na kanapę.

Drugi, ale i droższy sposób, to zakup odpowiedniego urządzenia. Może być to fotelik z systemem powiadamiania lub specjalny klips. Ten montowany jest na pasach bezpieczeństwa i zawiera czujnik temperatury.

Jeśli te podnosi się do niebezpiecznego dla dziecka poziomu, klips wysyła sygnał do wtyczki umieszczonej w porcie diagnostycznym OBD. To urządzenie z kolei wysyła sygnał ostrzegawczy na telefon, z którym jest sparowane.

Dodatkowymi zaletami urządzenia są ostrzeżenia w razie zbyt długiej jazdy dziecka w foteliku oraz jeśli dziecko ściągnie sobie pasy. Co ciekawe, od lipca we Włoszech taki system będzie obowiązkowy w przypadku fotelików do 4 roku życia.

Niebezpieczna sytuacja może wynikać nie tylko z zapomnienia o siedzącym w foteliku dziecku, ale też ze względu na zatrzaśnięcie się dziecka we wnętrzu auta. W maju do takiego zdarzenia doszło w Świebodzinie.

Samochód został zamknięty, a kluczyki i dziesięciomiesięczne dziecko pozostały w środku. Interwencja policji zakończyła się wybiciem szyby. W takich przypadkach najczęstszym błędem jest pozostawianie dziecku kluczyków do zabawy.

Nawet jeśli nie ma upału, wybierając się do sklepu czy parkując "tylko na chwilę", najlepiej zabrać dziecko ze sobą. Warto też wypracować sobie nawyk sprawdzania wnętrza auta przed zaparkowaniem. Oczywiście wszyscy rodzice z przekonaniem powiedzą teraz "mnie się to nie zdarzy". Prawda jest jednak taka, że podobne historie mają miejsce co roku.

Komentarze (1)