Samo prawo jazdy kat. B już nie wystarcza. "Wyszkoliliśmy więcej osób, niż przewidywaliśmy"

Prawdziwy boom rejestracyjny widać w przypadku kamperów, namioty dachowe do samochodów sprzedają się na pniu, a w szkołach jazdy rośnie zainteresowanie kursami na kategorię B+E, choć te nie należą do tanich.

Boom na wypoczynek na kołach trwa w najlepsze
Boom na wypoczynek na kołach trwa w najlepsze
Źródło zdjęć: © George Frey/Bloomberg via Getty Images
Mateusz Lubczański

11.08.2021 | aktual.: 14.03.2023 15:34

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

  • Widać ten skok – informuje mnie jeden z pracowników działu egzaminowania Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Białymstoku. Jeśli weźmiemy pod uwagę dane z ostatnich miesięcy i porównamy do analogicznego okresu w 2019 roku, kiedy jeszcze było "normalnie", w 2021 roku na placu egzaminacyjnym pojawiło się — w skali miesiąca — nieco ponad kilkanaście osób więcej.

Większe i bardziej obrazowe liczby prezentuje łódzki WORD, który podsumował egzaminy nie tylko "u siebie", ale i w Piotrkowie Trybunalskim, Sieradzu czy Skierniewicach. Tutaj w 2017 roku na egzamin B+E zdający zgłosili się łącznie 1103 razy, w 2019 roku – 1196 razy. Za to w ciągu pierwszych 6 miesięcy 2021 roku do egzaminu podchodzono już aż 867 razy!

  • Kategorię B+E mamy w ofercie od niedawna, ale wyszkoliliśmy więcej osób, niż przewidywaliśmy – mówi jeden z właścicieli warszawskiej szkoły jazdy. – Przyczepy kempingowe, skutery wodne, koniki. Polacy zmienili charakter wypoczynku i muszą ciągnąć za sobą coraz więcej – dodaje.

To nie są już czasy, gdy do auta podpinało się lekką przyczepkę Niewiadów i ruszało się w świat (choć niektórzy dalej tak robią). Nowoczesne przyczepy, które można wynająć za np. 200 zł za dobę, ważą dużo ponad tonę. Wraz z wagą idzie jednak wyposażenie – podwójne łóżka, klimatyzacja, toaleta. Najdroższe przyczepy — za ponad 200 tys. zł — mają nawet piekarnik.

Standardowe prawo jazdy kat. B uprawnia do prowadzenia zespołu pojazdów o łącznej dopuszczalnej masie całkowitej 3500 kg. Gdy mowa o wadze cięższej, warto zainwestować w uzyskanie tzw. kodu 96. Dzięki temu, za 170 zł, można rozszerzyć uprawnienia do ciągnięcia cięższych przyczep, ale DMC całego zestawu nie może przekraczać 4250 kg (a przyczepa nie może być cięższa niż auto). Dla wielu to nadal za mało. Decydują się więc na kurs B+E za ok. 1200 zł.

Nauka w szkole jazdy obejmuje 15 godzin ćwiczeń na placu. Później trzeba zdać egzamin i zapłacić 100,50 zł za wyrobienie nowego prawa jazdy. Wzrost zainteresowania kat. B+E, chociażby w internecie, widać zazwyczaj na przełomie marca i kwietnia. W miarę wcześnie trzeba zacząć kurs, by zdać egzamin i wyrobić dokument jeszcze przed wyjazdem na wakacje.

Źródło artykułu:WP Autokult
Komentarze (14)