Rusza policyjna akcja "Bezpieczny weekend majowy". Nie ma co liczyć na pobłażliwość
Kierowcy, którzy nie przedłużyli sobie majowego weekendu do ponad całego tygodnia, lada chwila wyruszą w podróż. Doskonale wie o tym policja, która rozpoczęła ogólnopolską akcję. Nie ma co liczyć na pobłażliwość, a funkcjonariusze nie będą ograniczać się do sprawdzania prędkości i trzeźwości.
29.04.2019 | aktual.: 28.03.2023 11:10
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Majowa akcja
- Akcja policji rozpoczyna się 30 kwietnia o szóstej rano, a zakończy się nocą w niedzielę 5 maja - informuje nadkom. Radosław Kobryś z Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Głównej Policji. - Przede wszystkim należy się spodziewać większej liczby funkcjonariuszy. Na co dzień na polskich drogach służy ok. 4 tys. policjantów. W majowy weekend będzie ich ok. 5 tys. W ruch pójdą laserowe mierniki prędkości i radiowozy z wideorejestratorami. Kładziemy duży nacisk na kwestię prędkości, ponieważ choć liczba wypadków w Polsce spada, to rośnie liczba ich ofiar śmiertelnych. Powodem tej dynamiki jest rozwijanie nadmiernych prędkości przez kierowców.
Jednak prędkość to nie wszystko.
- Policjanci będą karać wykroczenia w relacjach kierowcy-piesi, bo na styku tych grup dochodzi w Polsce do dużej liczby wypadków. Funkcjonariusze będą obserwować przejścia i karać za wyprzedzanie przed "zebrą" czy omijanie pojazdów, które zatrzymały się, by przepuścić pieszych. W przypadku wykroczeń dotyczących tych dwóch obszarów kierowcy nie będą mogli liczyć na pobłażliwość. Na pouczeniu się nie skończy - kwituje nadkom. Radosław Kobryś.
Rok 2019, czyli więcej
Jak deklaruje policja, w razie spowodowania realnego zagrożenia dla pieszych, funkcjonariusze będą na trzy miesiące zatrzymywać prawo jazdy. Pod tym względem Polacy biją w tym roku rekordy. W ciągu niespełna czterech miesięcy mundurowi zatrzymali 14,5 tys. dokumentów (przeważnie za przekroczenie prędkości w terenie zabudowanym o ponad 50 km/h). To o 55 proc. więcej, niż w porównywalnym okresie 2018 r.
Jak się okazuje, rośnie również liczba kierowców przyłapywanych na jeździe po spożyciu alkoholu. Tu dynamika jest na szczęście mniejsza, ale dalej niepokojąca. Od stycznia do połowy kwietnia zatrzymano za to blisko 10 proc. kierowców więcej niż przed rokiem.
Surowe kary
Jak wynika z taryfikatora, ekstremalne przekroczenie prędkości może zaowocować mandatem w wysokości 500 zł i zatrzymaniem prawa jazdy, jeśli do wykroczenia doszło w terenie zabudowanym. Wyprzedanie przed przejściem dla pieszych lub na nim "kosztuje" 200 zł. Mandat za nieustąpienie pierwszeństwa pieszemu znajdującemu się na przejściu wynosi 350 zł, a za omijanie pojazdu, który jechał w tym samym kierunku, ale zatrzymał się, żeby ustąpić pierwszeństwa pieszym, jest to aż 500 zł.
Bardzo poważne konsekwencje czekają jednak tych, którzy zdecydują się na prowadzenie po spożyciu alkoholu. W 2017 r. zaostrzono w tym zakresie przepisy. Dziś w przypadku jazdy po użyciu alkoholu - od 0,2 do 0,5 prom. alkoholu we krwi - kierowca podlega karze do 30 dni aresztu lub grzywny w wysokości od 50 do 5000 zł. Sąd ma też obowiązek orzec zakaz jazdy.
Kierowca, który zdecyduje się na prowadzenie pojazdu w stanie nietrzeźwości, a więc mając we krwi powyżej 0,5 prom. alkoholu karze do 2 lat pozbawienia wolności. Może również zostać ukarany grzywną od 10 do 540 stawek dziennych. Jeśli kierowca był już wcześniej prawomocnie karany za prowadzenie pojazdu w stanie nietrzeźwości, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do 5 lat.
Warto pamiętać, że kodeks karny w razie prowadzenia pod wpływem innej substancji niż alkohol, ale o podobnym działaniu, przewiduje takie same kary jak w przypadku jazdy po pijaku. Co ważne, polskie prawo nie określa minimalnych stężeń konkretnych substancji odurzających, a policyjne narkotesty są w stanie wykryć ślady marihuany nawet po kilku dniach od jej użycia.
W ciągu niepełnych czterech miesięcy 2019 r. policja odnotowała 825 śmiertelnych ofiar wypadków. Na przeważającym terenie kraju meteorologowie przewidują dobrą pogodę. Policjanci obawiają się więc, że może to zachęcić kierowców do szybszej i bardziej brawurowej jazdy, a co za tym idzie, zwiększyć liczbę wypadków i ich ofiar.