Rok po zakazie "kręcenia" liczników. Jest zmiana, ale podziemie wciąż działa
Od 25 maja 2019 r. nieuzasadniona usterką licznika ingerencja w wartość przebiegu jest karana. Prawo zostało wprowadzone, by zmienić patologiczną sytuację na rynku wtórnym. Sprawdziliśmy, czy cel został osiągnięty.
18.06.2020 | aktual.: 22.03.2023 11:12
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Nowe prawo
Na początku 2019 r. eksperci Unii Europejskiej szacowali, że w całej wspólnocie średnio 5-12 proc. aut sprzedawanych na rynku wtórnym w obrocie krajowym ma cofnięty licznik. Dla pojazdów wywożonych za granicę współczynnik ten miał wynosić 30-50 proc. Polskie instytucje mówiły wówczas o ok. 80 proc. w przypadku aut importowanych z zagranicy. By zmienić ten stan rzeczy, w życie wprowadzono nowe przepisy.
Od 25 maja 2019 r. wykonywanie usługi polegającej na nieuprawnionym ingerowaniu we wskazanie drogomierza oraz jej zlecanie jest przestępstwem zagrożonym karą od 3 miesięcy do 5 lat więzienia. Kolejną zmianę przyniósł rok 2020. Od 1 stycznia policja podczas każdej kontroli sprawdza i spisuje stan licznika, a dane te trafiają do Centralnej Ewidencji Pojazdów.
Po pierwsze ma to utrudnić proceder, gdyż możliwe jest częstsze sprawdzenie wskazania drogomierza niż tylko podczas obowiązkowego przeglądu technicznego. Po drugie osoba, która zdecydowałaby się na "kręcenie" licznika, musi liczyć się z ryzykiem przyłapania. Jeśli policjant podczas kontroli stwierdzi przebieg niższy niż podczas ostatniego badania technicznego, właściciela auta czekają nieprzyjemności.
Przebiegi 2020
Celem nowelizacji przepisów było uzdrowienie sytuacji na polskim rynku wtórnym. Poprosiliśmy więc serwis Otomoto o udostępnienie danych dotyczących średniego przebiegu deklarowanego w ogłoszeniach o sprzedaży samochodu zamieszczanych w ciągu pięciu pierwszych miesięcy 2020 r. i porównywalnego okresu 2019 r. Efekty są zaskakujące.
Wiek auta | Styczeń-maj 2019 | Styczeń-maj 2020 |
---|---|---|
Do 4 lat | 18 737 | 32 605 |
Od 4 do 10 lat | 128 908 | 131 182 |
Powyżej 10 lat | 195 540 | 196 747 |
Średni przebieg sprzedawanego poprzez Otomoto samochodu liczącego sobie więcej niż 10 lat w 2020 r. wyniósł 196,7 tys. km. W 2019 r. było to 195,5 tys. km. Dla samochodów mających od 4 do 10 lat w 2020 r. jest to 131,2 tys. km, a w 2019 r. było 128,9 tys. km. W tych kategoriach wieku pojazdów nie widać więc zmian spowodowanych wejściem w życie nowego prawa.
Inaczej jest jednak w przypadku samochodów młodszych niż 4 lata. W ogłoszeniach zamieszczonych w ciągu pięciu pierwszych miesięcy 2020 r. średni przebieg takich aut wyniósł 32,6 tys. km. W porównywalnym okresie 2019 r. było to 18,7 tys. km. Oznacza to wzrost przebiegu aż o 74 proc.
Co ciekawe, nie wszystkim modelom najnowszych aut przybyło tyle samo kilometrów. Pod względem marek samochodów najmniejszy wzrost przebiegu deklarowanego w ogłoszeniach odnotował Ford - z 39,1 tys. km do 49,7 tys. km (o 27 proc.), a największy Seat - z 12,8 tys. km do 33,4 tys. km (o 161 proc.) oraz Citroen - z 10,0 tys. km do 26,1 tys. km (o 159 proc.).
Przebieg wystawianych na sprzedaż samochodów liczących sobie do 4 lat najbardziej wzrósł w 2020 r. w przypadku Forda Focusa - o 130,6 proc. i Opla Astry - o 128,1 proc. Na dalszych miejscach znalazły się: Škoda Octavia - wzrost o 118,7 proc., BMW Serii 5 - o 79,5 proc. oraz
Audi A4 - o 54,1 proc. Najmniejszy wzrost przebiegu dotyczył Toyoty Avensis - o 20,4 proc., a w przypadku Volkswagena Passata spadł o 4 proc.
W przypadku najmłodszych aut nie bez znaczenia jest również rodzaj napędu. Samochody wysokoprężne wystawione na sprzedaż w 2020 r. miały o 80 proc. wyższy przebieg niż w 2019 r. W przypadku samochodów benzynowych wzrost wyniósł 78,5 proc. Dla hybryd było to tylko 18,5 proc., a dla aut z LPG 56,6 proc.
Co tak naprawdę się zmieniło?
Przed wejściem w życie przepisów penalizujących nieuprawnioną ingerencję we wskazanie drogomierza z łatwością można było znaleźć zakład specjalizujący się w takiej działalności. Dziś znacznie trudniej wpaść na trop fachowca, który przez telefon zaoferuje wykonanie takiej usługi. Nie oznacza to jednak, że jest to niemożliwe.
Udało mi się znaleźć zakład w Łodzi, w którym za 1000 zł mógłbym cofnąć licznik BMW serii 3 z 2012 r., tak by po tej ingerencji nie pozostały ślady w sterownikach poszczególnych podzespołów auta. Być może w uzyskaniu deklaracji pomogło mi to, że udzieliłem przez słuchawkę fikcyjnej informacji o tym, że przed dwoma laty z usług zakładu skorzystał członek mojej rodziny.
Na zmianę w prawie bardzo szybko zareagował rynek. Przez internet, niegdyś pełen ogłoszeń o cofaniu liczników, dziś bez problemów można kupić urządzenie, za pomocą którego samodzielnie można dokonać "korekty" licznika. Ceny? Za profesjonalny model współpracujący z samochodami wielu marek trzeba zapłacić ok. 6 tys. zł. Najtańsze urządzenie, zaprojektowane z myślą o konkretnej marce, a nawet o ograniczonym katalogu jej modeli, kosztuje kilkaset zł.
Wnioski z frontu
Mój eksperyment pokazał, że wystarczy wykonanie kilku telefonów, by umówić się na zmianę wskazania licznika. Na rynku wciąż są - choć nieliczni - fachowcy, którzy gotowi są ponieść ryzyko. Dane z serwisu Otomoto pokazują jednak, że problem wciąż istnieje. Przede wszystkim dotyczy on pojazdów starszych niż 4 lata. Według danych Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego wśród samochodów sprowadzonych do kraju w ciągu pięciu pierwszych miesięcy 2020 r. takie pojazdy stanowiły aż 89,3 proc. całego wolumenu importu.
Jeżeli eksperci Unii Europejskiej i polscy analitycy się nie mylili, to wyraźny spadek przebiegu po wprowadzeniu nowego prawa powinien dotyczyć mniej więcej połowy aut starszych niż 4 lata. Nic takiego jednak się nie stało. Wszystko wskazuje więc na to, że albo podziemie "kręcenia" liczników wciąż działa w najlepsze, oferując swoje usługi zaufanym osobom, albo liczniki sprowadzanych starszych aut cofane są jeszcze przed przekroczeniem granicy. Sytuację długofalowo być może zmieni umożliwienie darmowego sprawdzenia przebiegu zarejestrowanego za granicą samochodu w usłudze "Historia pojazdu".
A skąd nagły wzrost przebiegu wśród najnowszych aut na rynku wtórnym? Jak pokazują dane o imporcie, wiele z nich ma krajowe pochodzenie, co z kolei oznacza, że w tym przedziale wiekowym mamy dużą szansę trafić na pojazd, którzy służył w firmie. Można byłoby więc wzrost przebiegu wytłumaczyć faktem, że niektóre osoby leasingujące pojazdy wcześniej zlecały cofnięcie licznika, by uniknąć uiszczania dodatkowych opłat bankowi. Dziś zaś boją się wykonać podobną operację.
Po roku od wprowadzenia nowych przepisów sytuacja na rynku wtórnym jasno pokazuje, że jest jeszcze wiele do zrobienia. Teraz wszystko w rękach policji, której zadaniem jest sprawdzenie, czy w Polsce istnieje prężne podziemie "kręcenia" liczników i – jeśli się to potwierdzi – zlikwidowanie go.