Rezygnacja z samochodu sposobem na kupno mieszkania?
Wiele osób boryka się z problemem zakupu własnego mieszkania lub koniecznością opłacania rat zaciągniętego w tym celu kredytu bankowego. Okazuje się, że w wielu przypadkach ogromną pomocą mogłaby być rezygnacja z posiadania samochodu.
08.10.2017 | aktual.: 30.03.2023 11:15
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Zmotoryzowani zazwyczaj nie potrafią właściwie oszacować wydatków związanych z posiadaniem samochodu. Składają się na nie cztery najważniejsze elementy – wydatki na paliwo, koszt utrzymania, w tym serwis, myjnie czy opłaty parkingowe, cena ubezpieczenia oraz koszt związany ze stopniowym spadkiem wartości auta.
Bazując na dwóch raportach przygotowanych przez Santander Consumer Bank z cyklu "Polak w drodze" można oszacować, że przeciętny kierowca posiada pojazd warty około 22 tys. zł i przejeżdża nim mniej więcej 19 tys. km rocznie. Osoby biorące udział w ankiecie zadeklarowały, że miesięcznie wydają na paliwo trochę ponad 400 złotych.
Do tego dochodzą koszty eksploatacyjne zachowawczo oszacowane przez ankietowanych na trochę ponad 120 zł miesięcznie. Nie można jednak zapomnieć o ubezpieczeniu. Samo obowiązkowe OC kosztowało w sierpniu 2017 roku przeciętnie 1999 zł (szacunki na podstawie raportu portalu ubea.pl).
Po stronie kosztów właściciel samochodu powinien zapisać też utratę wartości, która z miesiąca na miesiąc uszczupla kwotę, za którą można było by sprzedać posiadany pojazd. Zwykło przyjmować się, że w ciągu trzech lat przeciętne auto traci na wartości 30 proc. ceny zakupu.
Załóżmy utratę wartości na poziomie 10 proc. rocznie. Teoretycznie więc w ciągu roku statystyczny kierowca musi się liczyć z kosztem na poziomie prawie 2,2 tys. zł związanym ze zużyciem swego auta.
Gdyby wszystkie wspomniane wyżej koszty zsumować wyszłaby kwota prawie 30 zł dziennie, 910 zł miesięcznie, czyli prawie 11 tys. zł rocznie i to wszystko przy założeniu, że nie kupiliśmy samochodu na kredyt, tylko za gotówkę.
Rezygnując z samochodu nasz statystyczny właściciel auta mógłby sprzedać swoje "cztery kółka" za 22 tys. zł, a przesiadając się na rower i komunikację miejską, mógłby zaoszczędzić nawet 10 tys. zł rocznie.
Takie kwoty mogłyby wystarczyć na zakup mniejszego lub większego lokum na kredyt we wszystkich miastach wojewódzkich. Kwotę otrzymaną ze sprzedaży auta można potraktować jako wkład własny przy zakupie, a 10 tys. rocznie pozwoliłoby opłacać raty długu mieszkaniowego w kwocie przekraczającej 200 tys. zł.
Nawet gdyby zrezygnować z zadłużania się, to oszczędzanie na 25-metrową kawalerkę w Zielonej Górze zajęłoby tylko 6 latach – wynika z szacunków Open Finance. Narodowy Bank Polski szacuje bowiem, że metr używanego lokum w Zielonej Górze kosztuje obecnie około 3,4 tys. zł. Kawalerkę można by więc kupić za około 85 tys zł.
W takich miastach jak Katowice, Łódź, Kielce czy Bydgoszcz droga do własnej kawalerki wymagałaby rezygnacji z samochodu na okres około 7 lat. O rok dłużej trwałoby to w Szczecinie, Olsztynie i Opolu.
We Wrocławiu, Poznaniu, czy Trójmieście okres oszczędzania na własne "M" rośnie do około 11-13 lat. Najgorzej jest w Warszawie. Tam fotel w aucie trzeba by zamienić na rowerowe siodełko aż na 16 lat, aby pozwolić sobie na zakup mieszkania za gotówkę.
Jak wynika z szacunków Open Finance, użytkowanie samochodów osobowych kosztuje Polaków 269 mln zł dziennie.