Powrót królowej - co wiemy o poliftingowej Klasie S przed jej premierą w Szanghaju
Już jutro o godzinie 8 rano w Szanghaju, odbędzie się światowa premiera odświeżonego Mercedesa Klasy S. Model ten jest dla motoryzacji tym, czym wzór metra z Sèvres dla systemów mierniczych. My mieliśmy możliwość przyjrzenia się mu jeszcze w zeszłym tygodniu, podczas specjalnego pokazu zamkniętego, który odbył się w Nowym Jorku kilka dni przed Wielkanocą. Oto co zobaczyliśmy.
18.04.2017 | aktual.: 30.03.2023 13:12
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Nowy Jork. Wielkie Jabłko. Miasto, które nie zasypia nigdy. Jedno przynajmniej jest pewne - nie wyśpimy się tu. Trafiliśmy za ocean na jedyne 2,5 dnia. Wtłoczono nas w metalowo-kompozytową tubę Dreamlinera, a po prawie 8 godzinach lotu wypluto nas po drugiej stronie Atlantyku. Prosto w hałaśliwe, pachnące na przemian oceanem, a na przemian śmierdzące śmieciami gorące ulice Nowego Jorku. Temperatura na zewnątrz? 27 stopni. A to dopiero środek kwietnia.
Betonowy kanion wieżowców, a w ich cieniu pędzące przed siebie, kolorowe tłumy. Uliczni handlarze sprzedający z wózków hot-dogi po dolarze, żółte taksówki (dzisiaj już wszystkie hybrydowe) i czarne Lincolny MKT Town Car, których kierowcy mają prawą rękę permanentnie umieszczoną na klaksonie. Robotnicy, businessmani, modelki, bezdomni i kaznodzieje głoszący słowo (tu wstaw dowolnego) boga z piedestału przewróconej do góry nogami skrzynki. Neony i displaye LED na Times Square, meandry alejek w Central Parku, szaleństwo "szopingowe" na Soho, kratownica ulic Alphabet City i Oculus - stacja metra Santiago Calatravy przy World Trade Center Memorial Site. Manhattan to jednak przede wszystkim hałas. Ogłuszający "biały szum" przykrywający wyspę niczym kołdra rozciągająca się od Battery Park aż po Inwood. Człowiek zdaje sobie z niego sprawę dopiero gdy znajdzie się na spokojniejszym Brooklynie lub gdy zamknie szybę w samochodzie...
Idealnie wygłuszony i z europejskiego punktu widzenia gigantyczny Mercedes GLS, który mierząc amerykańską skalą rozmiarów "XXL" i "supersized" wydaje się być zwykłej wielkości wozem, wiezie nas w perfekcyjnej ciszy przez sam środek tego multikulturowego tygla. Cel? Ekskluzywne, przedpremierowe spotkanie z innym Mercedesem - Klasą S po liftingu. Zagłębiamy się więc coraz dalej w trzewia metropolii, podążając w stronę Spring Studios - loftowej przestrzeni w sercu dzielnicy Tribeca (skrót od pierwszych liter - Triangle Below Canal Street).
"Proszę oddać telefon"
Popijające wino i przeżuwające różnego rodzaju koreczki, eleganckie międzynarodowe towarzystwo tego wieczoru oczekuje na trzy wydarzenia. Pierwsze z nich to wspomniana przed-premiera Klasy S. Pozostałe to światowa premiera gorących SUV-ów - Mercedesów AMG GLC 63S w dwóch wersjach nadwozia (SUV i Coupé).
Na premierę nie zabieramy aparatów. Podobno i tak zostaną nam one zabrane, a nawet jeśli byśmy je wzięli to wg podpisanego przez nas dokumentu "embargo", żadne zdjęcia z tego wieczoru nie mogą ujrzeć światła dziennego aż do 18 kwietnia. Okazuje się jednak, że to połowiczny błąd. Aparatów nie zabiera się gościom, bo przecież można fotografować premierowe SUV-y, których embargo nie dotyczy... nauczka na przyszłość, ale strata niewielka - zrobimy im zdjęcia następnego dnia podczas New York Auto Show.
Wstęp do wydarzeń jak zwykle stanowią przemówienia: dyrektora Mecedes-Benz USA Dietmara Exlera, oraz członka zarządu Daimler AG Britty Seeger. Chwalą się rekordowym w historii marki, 16-procentowym wzrostem sprzedaży w pierwszym kwartale tego roku. Zaiste, słupki całego koncernu Daimlera pną się wyłącznie w górę.
Wreszcie nadchodzi moment, na który wszyscy czekali. Na scenę wjeżdżają dwa zapowiadane SUV-y a w ślad za nimi Klasa S. Jest obklejona małymi lusterkami i oświetlona silnym, punktowym światłem tak by trudno było ją sfotografować. Czyli może jednak dobrze, że nie wzięliśmy aparatów...
Klasa S znika równie szybko co się pojawiła. Oficjalna część imprezy się kończy. Zostajemy sami z prężącymi muskuły wydętych nadkoli modelami GLC i GLC Coupé w wersjach 63 AMG i 63 AMG S. Tzn. nie całkiem sami, bo w tłumie kelnerów i innych dziennikarzy. Jesteśmy załamani, bo w sprawie głównego celu wyprawy nie udało nam się zobaczyć niczego istotnego. Szybko okazuje się jednak, że to nie koniec. Niemcy nie mają dla nas co prawda żadnego planu B (są w nich wyjątkowo kiepscy) za to ich plan A przewiduje jeszcze po 10 minut z dwiema wersjami poliftingowej Klasy S. W tym jednej z pakietem AMG. Musimy tylko udać się do specjalnego, wydzielonego pomieszczenia i tym razem rzeczywiście oddać komórki.
Benchmark
Wreszcie są. Niezamaskowane, pachnące nowością i tajne niczym teczka Macierewicza - nowe Klasy S! Na pierwszy rzut oka różnią się niewiele. Zmieniono wygląd przedniego zderzaka, a LED-y w reflektorach, wcześniej przypominające sznur korali zastępują eleganckie, potrójne świetlne paski. To zwiastun najnowszej generacji reflektorów Multibeam. Tylne światła też dotknęła ręka projektanta i też widać tu porządek eleganckiego trójpodziału elementów świetlnych. W środku nowa, zgrabniejsza kierownica i delikatnie większe ekrany o lepszej rozdzielczości (są też w pełni zintegrowane pod jedną taflą szkła).
Większe zmiany dotkną tego, czego nie widać, czyli np. silników. Mercedes nie podaje jeszcze szczegółów, ale możemy być pewni, że 3-litrowa, benzynowa jednostka rzędowa zastąpi dotychczasowy silnik V6. Wkrótce do gamy dołączy też hybryda typu plug-in z zasięgiem około 50 km osiąganym na samym silniku elektrycznym.
Prawdziwą gwiazdą mają być jednak systemy wspomagające kierowcę. Nie jest tajemnicą, że konikiem marki jest wszystko to co wiąże się z autonomiczną jazdą. Klasa S ma być najbardziej zaawansowanym pod tym względem samochodem produkcyjnym na świecie. Nie tylko będzie ona przewidywała sytuacje na drodze, śledziła pas ruchu i pozostały ruch, ale dzięki integracji systemów z nawigacją będzie potrafiła np. sama zahamować przed zakrętem, a potem skręcić.
Póki co to wszystko co udało nam się wypatrzeć, po 10 minutach zostajemy wygonieni z pokoju. Mercedesy zostają, czekają na innych dziennikarzy. Z resztą informacji trzeba zaczekać do jutra, kiedy to samochód zostanie oficjalnie pokazany na targach samochodowych rozpoczynających się w Szanghaju. By to czekanie wam umilić zapraszamy do galerii zdjęć z New York Auto Show oraz bliższego spojrzenia na GLC AMG 63 i GLC AMG 63 Coupe - czyli samochody, które wg. speców z Mercedesa są tak dobre, że aż "pozwolono im" mieć ten sam kształt atrapy chłodnicy co w słynnym AMG GT.
My tymczasem ruszamy ponownie w miasto. Nie mamy za wiele czasu na napawanie się niesamowitym Nowym Jorkiem, a rozregulowany przez jetlag organizm i tak nie chce zasnąć.