Agresywny 70‑latek. Chciał dać nauczkę, spychając auto z drogi

Gdyby nie wideorejestrator, kielecka policja miałaby twardy orzech do zgryzienia. W zdarzeniu uczestniczyło dwóch kierujących. Każdy z nich oskarżał drugiego o spowodowanie kolizji i agresję. Jak się okazało, wściekłość sprawcy spowodowało przestrzeganie przepisów innego kierującego.

Wybuch agresji był spowodowany przestrzeganiem przepisów
Wybuch agresji był spowodowany przestrzeganiem przepisów
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe | polcija
Tomasz Budzik

18.12.2023 | aktual.: 18.12.2023 17:09

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Mogłoby się wydawać, że skłonność do agresji i lekkomyślność to przywary charakterystyczne dla młodego wieku. Zdarzenie z Kielc pokazuje jednak, że bywa inaczej. Na ul. Krakowskiej doszło do kolizji. Gdy na miejscu pojawiła się policja, obydwaj kierujący wzajemnie oskarżali się o spowodowanie zdarzenia. Rozstrzygnięcie przyniosło sprawdzenie nagrania z wideorejestratora zamontowanego w fiacie. I było ono zaskakujące.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Jak informuje kielecka policja, wszystko zaczęło się od zgodnego z przepisami zachowania kierowcy włoskiego auta. 67-letni mężczyzna, na ul. Jagiellońskiej korzystając z zielonej strzałki, zatrzymał się przed sygnalizatorem. Tego właśnie wymaga prawo, ale manewr rozsierdził jadącego za nim 70-latka. Kierowca mercedesa zaczął trąbić, ale to nie wystarczyło, by dać upust nagromadzonej agresji.

Po pokonaniu skrzyżowania starszy z mężczyzn wyprzedził fiata i zaczął niebezpiecznie zajeżdżać drogę młodszemu kierowcy, próbując zepchnąć go z jezdni. Ten postanowił przyspieszyć, by uciec przed furiatem, a gdy to nie przyniosło poprawy, zwolnił. W końcu doszło do kolizji, w wyniku czego została wezwana policja.

Mundurowi sprawdzili trzeźwość obydwu kierowców. Alkomat niczego nie wykazał. Zachowania kierowcy mercedesa nic nie tłumaczyło, więc policjanci odebrali 70-latkowi prawo jazdy. O jego dalszym losie zdecyduje sąd.

Próba dawania nauczki innym uczestnikom ruchu to jeden z najgorszych pomysłów, jakie mogą przyjść do głowy kierowcy. Po pierwsze, w takiej sytuacji łatwo o groźne zdarzenie. Po drugie, można nie mieć racji.

Komentarze (6)