Pościg za maserati ulicami Warszawy. Kierowca miał dużo na sumieniu
Próba zatrzymania do kontroli przerodziła się w niebezpieczny pościg. Kierowca maserati nie zamierzał się poddać, narażając siebie, innych uczestników ruchu i policjantów. Jak się okazało, miał sporo na sumieniu.
10.10.2023 | aktual.: 10.10.2023 14:17
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Do pościgu doszło 7 października na ulicach Warszawy. Zaczęło się dość niewinnie. Policjanci pełniący służbę w nieoznakowanym radiowozie zwrócili uwagę na kierowcę maserati, który pojechał prosto z pasa do jazdy w prawo. Postanowili więc zatrzymać go do kontroli.
Zobacz także
Gdy podjechali do kierującego i wysiedli z radiowozu, mężczyzna gwałtownie ruszył i zaczął uciekać. Funkcjonariusze ruszyli za nim w pościg. Podczas ucieczki kierowca złamał szereg przepisów. Wielokrotnie przejeżdżał na czerwonym świetle, spychał z drogi inne pojazdy, a w pewnym momencie nawet zderzył się z radiowozem.
MAMY GO! - POŚCIG ULICAMI WARSZAWY ZA MASERATI
Do akcji włączono kolejne zastępy policji, lecz uciekinier nie dawał za wygraną. Przełom nastąpił dopiero na ulicy Modlińskiej, gdzie kierujący rozbił auto, uderzając w tył innego pojazdu. Próbował jeszcze oddalić się pieszo, lecz funkcjonariusze byli szybsi.
Po zatrzymaniu okazało się, że 37-latek miał sporo na sumieniu. Podczas badania alkomatem wydmuchał 2,5 promila. Poza tym miał cofnięte uprawnienia do kierowania, a także poruszał się autem bez OC, przeglądu i z tablicami rejestracyjnymi innego pojazdu. Jakby tego było mało, we wnętrzu maserati ujawniono nielegalne substancje.
W wyniku pościgu rannych zostało dwóch policjantów. Uszkodzeniu uległo też osiem aut. Kierujący maserati usłyszał łącznie osiem zarzutów, za które odpowie przed sądem.