Policja z San Francisco chciała zatrzymać autonomiczny samochód. Oto co się stało

"Inteligencja" samochodów autonomicznych jest obiektem wielu dyskusji, ale jeśli zastanawialiście się, co będzie, gdy pojazd będzie chciała zatrzymać policja, sytuacja z San Francisco jest dobrym przykładem.

Autonomiczny chevrolet bolt zatrzymany przez policję w San Francisco
Autonomiczny chevrolet bolt zatrzymany przez policję w San Francisco
Źródło zdjęć: © fot. zrzut ekranu/instagram/b.rad916
Filip Buliński

11.04.2022 | aktual.: 14.03.2023 12:34

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Choć nam samochody autonomiczne zdają się jeszcze odległym wyobrażeniem godnym książek science-fiction, w Stanach Zjednoczonych raczej już mało kogo dziwią. I nie chodzi tu wcale o autopilota Tesli, a o firmę-córkę koncernu GM, Cruise, która oferuje w San Francisco przejazdy autonomicznym chevroletem boltem.

Technologia technologią, ale jak "przyszłość" zachowuje się w zderzeniu z przyziemnymi sytuacjami? Ostatnio w San Francisco uchwycono niecodzienne zdarzenie, podczas którego patrol policji postanowił zatrzymać autonomiczny pojazd. Jak się później okazało, powodem kontroli był brak włączonych świateł.

Na filmie widać, że jeden z policjantów podchodzi do samochodu i bezskutecznie próbuje się dostać do środka. Gdy funkcjonariusz wraca do radiowozu, samodzielnie jeżdżący chevrolet rusza, co pierwotnie mogło wyglądać jak rozpoczęcie "spektakularnego" pościgu za autonomicznym samochodem.

Chevrolet zatrzymuje się jednak zaraz za skrzyżowaniem i włącza światła awaryjne. Jak wynika z oficjalnego oświadczenia firmy Cruise, autonomiczny chevrolet nawet nie myślał o "ucieczce". System prawidłowo wykrył zatrzymanie przez policję i ruszył, ponieważ chciał zatrzymać się w najbliższym bezpiecznym dla innych uczestników ruchu miejscu.

Po zatrzymaniu funkcjonariusze znów okrążyli samochód, próbując wymyślić co dalej. Ostatecznie skontaktowali się z firmą za pomocą specjalnej infolinii, a sytuacja skończyła się na upomnieniu. Ciekawe, kto w takiej sytuacji dostałby mandat. Może programista, który mógłby nie mieć nawet prawa jazdy? Firma zapewnia, że ściśle współpracuje z policją w San Francisco, by ułatwiać kontakt w podobnych sytuacjach.

Komentarze (4)