Podwyżki OC i AC: jak obniżyć koszty ubezpieczenia pojazdów - cz. 1
Firmy użytkujące pojazdy służbowe czekają niełatwe czasy jeśli chodzi o zakup ubezpieczenia samochodu. Drożejące OC i AC to nie jedyny problem, niepokojące może być także zmniejszenie liczby towarzystw chcących chronić auta służbowe.
01.11.2016 | aktual.: 30.03.2023 11:29
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Ubezpieczenie OC trzeba obowiązkowo wykupić dla niemal każdego pojazdu funkcjonującego w firmie, ale także jeśli używamy go jako prywatnego środka przemieszczania się po drogach. O wyjątkach typu rower nie będziemy tutaj pisać, bo to temat na zupełnie inne rozważania, poza tym dwukołowce rzadko funkcjonują w ramach przedsiębiorstwa. Istotne, że chcąc jeździć autami trzeba wydać pieniądze na ochronę skutków ewentualnej kolizji lub wypadku. Co gorsza w ostatnich czasach są to coraz większe kwoty.
Zniżek raczej nie będzie
Jak mówi Piotr Gortatowicz z firmy szkoleniowej Gort Business, przez około trzy lata, jeszcze do 2015 roku, można było korzystać z malejących cen OC i podpisywać wielkie korzystne dla klienta umowy. Wyceny składek, szczególnie spakietowanych np. z AC były naprawdę niewielkie, tym bardziej że rywalizacja ubezpieczycieli na wysokość składek przybrała mocno na sile. Niestety, dobre już było. 2016 rok i prawdopodobnie również 2017 rok to czas opłat wyższych nawet o kilkadziesiąt procent.
Powodów jest kilka. Przede wszystkim towarzystwa ubezpieczeniowe poniosły przez ostatnie lata straty na komunikacyjnym OC, poza tym do działania włączyła się także Komisja Nadzoru Finansowego. Teoretycznie na wysokość tego ubezpieczenia nie mamy większego wpływu, poza np. wyborem pojazdu, ale wysokość OC raczej nie będzie determinowało kupna innego modelu. Z drugiej strony zdaniem Gortatowicza nasze działania pośrednio, w makroskali mogą pomóc nieco niższym opłatom.
Generali bez floty
Warto sobie bowiem uświadomić, że my wszyscy niejako płacimy, dorzucamy złotówki do kosztów wszystkich sytuacji, które spowodowali popełniający błędy lub jeżdżący lekkomyślnie inni kierowcy. Zatem im częściej nie dochodzi do wypadku, tym wydatki dla ubezpieczyciela są mniejsze. Koszty ich działania obniży także sprawna współpraca z osobami uczestniczącymi w zdarzeniu drogowym. Jeśli towarzystwo będzie miało mniejsze wydatki, być może zacznie konkurować z rywalami ceną, co z kolei z pewnością zadowoli klienta.
Niestety, to nie koniec złych wiadomości dla osób zmuszonych opłacać składki ubezpieczeniowe za samochody firmowe. Maleje liczba towarzystw ubezpieczeniowych świadczących ochronę komunikacyjną pojazdów. Przykład stanowi firma Generali, która praktycznie nie ma już działu sprzedaży flotowej, a w jego składzie nie brakowało uznanych na rynku fachowców. Link4 dosyć dynamicznie próbowało zawojować rynek aut służących do pracy, ale zostało niedawno przejęte przez PZU.
AXA z kolei zjednoczyła szyki z LU Polska. Wiele towarzystw selekcjonuje podmioty, które chciałyby u nich ubezpieczać środki lokomocji i transportu, szczególnie w aspekcie autocasco. W praktyce na rynku zostało zaledwie kilku mocnych graczy rywalizujących o klienta. Taka sytuacja również nie wpływa korzystnie dla kierowców na ceny.
Kłopoty firm CFM
Bywają wręcz branże niezbyt chciane przez ubezpieczycieli. Przykładem są podmioty świadczące usługę wynajmu długoterminowego, wynajmu krótkoterminowego, floty z dużą liczbą przedstawicieli handlowych, przewożące towary z kraju do kraju, szczególnie, gdy miejscem docelowym jest Wielka Brytania. Mimo że w obecnych czasach wiele mówi się: "klient nasz pan", na rynku ubezpieczeń aut służbowych nie ma bezwzględnej walki o każdego klienta.