Jak wygląda rozpakowanie Bugatti Chirona? Zaglądamy za kulisy
Kosztuje 3 miliony dolarów, powstanie tylko 500 aut takich jak on, a jego potężny silnik generuje 1500 koni mechanicznych. Bugatti Chiron jest marzeniem niejednego fana motoryzacji. Nieliczni szczęśliwcy będą mogli go rozpakować.
17.08.2017 | aktual.: 14.10.2022 14:29
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Jednym z tych szczęśliwców jest autor opisywanego wideo. Co prawda samochód nie należy do niego, ale do jego kolegi, lecz nie przeszkodziło to w pokazaniu procesu odbioru najdroższego produkcyjnego samochodu świata. To pierwszy prywatny Chiron w Północnej Ameryce, co tylko zwiększa atrakcyjność materiału.
Unwrapping a NEW Bugatti Chiron - The First Customer Car in North America
Wóz przyleciał do Kalifornii z Paryża i wygląda na to, że za dostarczenie go do Stanów odpowiadała firma DHL. Jednego dnia przerzucają paletę odkurzaczy, drugiego wyjątkowe supersamochody - tacy są wszechstronni. Chiron zjawił się na lotnisku w Los Angeles 10 dni przed oddaniem go w ręce klienta, bo tak długo trwała odprawa celna. Polscy klienci Bugatti nie powinni tyle czekać, więc się nie przejmujcie.
Nowe samochody zazwyczaj są oklejane folią, żeby zabezpieczyć lakier przed porysowaniem. Bugatti pakuje auta w swego rodzaju etui zapinane na zamek. Ponadto każde z ramion felg jest owijane osobno i spinane trytytkami. Zdjęcia zarówno etui, jak i owijki dokonuje pracownik salonu, mając na rękach rękawiczki. Samochód musi być wydany w absolutnie idealnym stanie.
W zestawie z Chironem nowy właściciel dostaje metalową skrzynkę z logo Bugatti i nazwą modelu na boku. Tam znajduje się specjalna szkatułka z dwoma kluczykami do supersamochodu. Pierwszy go odpala, drugi służy zdjęciu blokady prędkości. Bez niego wóz pojedzie "marne” 380 km/h. Na wideo widzimy także trzeci kluczyk, prawdopodobnie serwisowy. Wygląda jak żywcem wyjęty ze Skody Citigo, mało ekskluzywnie.
Mnie zdziwiło, że samochód dostarczany do klienta ma przejechane 286 mil (około 500 kilometrów). Prawdopodobnie Bugatti przeprowadza szereg testów, by mieć pewność, że właściciel nie będzie mieć z nim problemów. Ciekawe, czy auto podczas kontroli na torze również jest w białym etui? Przed przekazaniem go klientowi salon przeprowadza jeszcze jedną inspekcję, która trwa aż 9 godzin.
Moim zdaniem obierany Chiron wygląda absolutnie fenomenalnie. Jestem wielkim fanem żółtego akcentu na czarnym panelu z boku, a również nazwy: Hellbee (Piekielna Osa). Co ciekawe, samochód nie tylko jest pierwszym egzemplarzem w Ameryce, ale również pierwszym z wyprodukowanych Chironów. Liczę, że jedna sztuka zawita też do Polski.