Pierwszeństwo dla pieszych nie tak szybko. To... dobra wiadomość

Głośno zapowiadane przepisy dot. pierwszeństwa pieszych na pasach zaliczą naprawdę spory poślizg. Ministerstwo potwierdziło długie vacatio legis nowych zapisów. Poinformowano też, że pierwszeństwo nie będzie bezwzględne.

Inwestycje w infrastrukturę w Małopolsce okazały się strzałem w dziesiątkę.
Inwestycje w infrastrukturę w Małopolsce okazały się strzałem w dziesiątkę.
Źródło zdjęć: © Andrzej Iwanczuk/REPORTER
Mateusz Lubczański

24.01.2020 | aktual.: 22.03.2023 16:36

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Choć posłowie na swoim czwartym posiedzeniu debatowali nt. stanu bezpieczeństwa z 2018 roku (to nie pomyłka), to dyskusja wskazała, jak będą kształtowane przepisy, które zostały ogłoszone przez premiera Morawieckiego i które wzbudziły ogromne poruszenie wśród kierowców.

Sekretarz Stanu w Ministerstwie Infrastruktury, Rafał Weber, potwierdził, że pierwszeństwo pieszych nie będzie bezwzględne. - Nie ma to racji bytu i nie będzie miało racji bytu, nie tylko w przepisach prawnych, ale - mam nadzieję - również w świadomości, szczególnie pieszych – powiedział. Pierwszeństwo dla pieszego ma obowiązywać, gdy znajdzie się on w strefie przejścia dla pieszych. Będzie zobowiązany do tego, by upewnić się, czy nie grozi mu niebezpieczeństwo.

Co więcej, przedstawiciel resortu potwierdził, że w celu rozpropagowania zapisów, od momentu ich ogłoszenia do wejścia w życie minie 9 miesięcy. Wszystko po to, by wszyscy mieli czas na ich przyswojenie, bowiem właśnie ten aspekt jest kluczowy. Gdy na przełomie wieków ten przepis wprowadzono w Czechach, liczba ofiar na przejściach wzrosła, bowiem kierowcy nie rozumieli się z pieszymi. W Polsce może być podobnie, bowiem badania przeprowadzane na zamówienie Krajowej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego wskazywały, że 70 proc. seniorów uważa, że "auta muszą się zatrzymać" gdy chcą oni wejść na przejście – informował serwis brd24.pl.

O tym, jak duży problem będzie stanowić wprowadzenie przepisów w życie, może świadczyć interpelacja posła mniejszości niemieckiej w Polsce, Ryszarda Galli. Stwierdza on, że z jednej strony nowe przepisy to "pozytywny pomysł". Z drugiej podkreśla, że w niektórych miejscach natężenie pieszych jest tak duże, że "kierowcy muszą długo czekać na wolną lukę lub też czasami lekko wymusić pierwszeństwo na pieszych".

Poseł Galla zauważa też, że budowa niektórych przejść wyjątkowo utrudnia przestrzeganie omawianych zmian w prawie. "Nawet uważny kierowca nie będzie w stanie zastosować się do nowych przepisów, bo tak naprawdę musiałby się całkowicie zatrzymać przed przejściem dla pieszych, by móc dostrzec, czy nie znajduje się tam pieszy oczekujący na przejście" - pisze. Wygląda to tak, jakby życie pieszego było mniej ważne niż zatrzymanie się przed przejściem.

Ale żarty na bok. Planowane są również inwestycje w infrastrukturę, czyli przede wszystkim doświetlenie przejść dla pieszych. Na taki projekt już zdecydowano się w woj. małopolskim i jak stwierdza przedstawiciel ministerstwa, "przyniósł [on] niesamowite efekty". Innymi słowy, od momentu zainstalowania oświetlenia, w tych miejscach nikt nie zginął po zmroku.

Warto również odnotować, że podczas dyskusji ukrócono pomysły organizacji, które postulują o zamontowanie 2 tysięcy fotoradarów. Na razie władze skupią się na analizach Instytutu Transportu Samochodowego, który ma wskazać najniebezpieczniejsze miejsca w kraju, gdzie takie urządzenia są naprawdę potrzebne.

Komentarze (59)