Pierwsze informacje o następcy Nissana 370Z - szykuje się rewolucja
Choć Nissan 370Z nie zdołał się jeszcze opatrzyć producent już rozpoczął prace nad jego następcą. Pierwsze plotki nowym sportowym modelu rysują obraz całkiem ciekawego auta.
22.07.2012 | aktual.: 07.10.2022 20:42
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Choć Nissan 370Z nie zdołał się jeszcze opatrzyć producent już rozpoczął prace nad jego następcą. Pierwsze plotki nowym sportowym modelu rysują obraz całkiem ciekawego auta.
Auto trafiło do sprzedaży trzy lata temu i choć początkowo było w stanie utrzymać sprzedaż na poziomie poprzednika to w ostatnich miesiącach wyniki były coraz gorsze. Nissan najwyraźniej znalazł przyczynę niskiej popularności dlatego rozpoczęto prace nad konceptem, który posłuży do stworzenia kolejnej generacji serii Z. Jak stwierdził Shiro Nakamura, szef designu Nissana, nowy model musi być dostępny dla szerszej klienteli. Nietrudno zatem odgadnąć, że to wysoka cena jest przyczyną tak słabego zainteresowania samochodem.
Jak wynika z wypowiedzi Nakamury auto będzie znacznie lżejsze od poprzednika i to właśnie będzie kluczem do sukcesu. Za lżejszą masą idzie mniejszy silnik, co również daje do myślenia. Nie tak dawno przecież wspominało się o budowie konkurenta dla bliźniaków Toyoty GT86 i Subaru BRZ. Auto miało powstać na płycie podłogowej modelu Juke oraz być napędzane 1,6-litrowym, turbodoładowanym silnikiem o mocy około 200 KM. Wszystko wskazuje na to, że to właśnie następca 370Z będzie zapowiadanym konkurentem ostatniej japońskiej nowości.
Auto już nie urośnie. Niecałe 4,3 m długości modelu 370Z jest zdaniem Nakamury absolutnym maksimum dla tego samochodu. Taka decyzja może być po części spowodowana walką z Toyotą i Subaru, a po części tym, że jeżeli następna generacja jeszcze urośnie może stać się konkurencją dla Infiniti G Coupé. Na pierwszą prezentację konceptu będzie jednak trzeba czekać jeszcze przynajmniej do salonu w Detroit w 2014 roku, do tego czasu trzeba się zdać na spekulacje.
Źródło: Autocar