Parkowanie w słońcu to nie przelewki. Łatwo o zniszczenie samochodu
Jeden z najnowocześniejszych wieżowców w Warszawie, obok motocykl, a nad nim dym. To nie pierwszy przypadek, gdy zainstalowany tam daszek stopił plastikowy element w jakimś jednośladzie. Łatwo zapomnieć, że ten problem może dotyczyć też samochodów.
09.05.2018 | aktual.: 30.03.2023 11:05
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Do feralnego zdarzenia doszło we wtorek 8 maja pod budynkiem Warsaw Spire. Straż pożarna przyjechała na miejsce, by zająć się dymiącym motocyklem. Jak się okazało, nic poważnego się nie stało, ale motocyklista został bez siedziska – stopiło się razem z innymi elementami motocykla.
Świadkowie w rozmowie z reporterem tvn24.pl zauważają, że nie jest to pierwszy przypadek. Za szkody odpowiada zakrzywiony daszek wieżowca, a w polu jego "rażenia" ustawiono nawet zakaz parkowania. Nie wszyscy się nim jednak przejmują.
Sytuacja jest łudząco podobna do historii z Londynu. W 2013 roku głośno było o sprawie Martina Lindsay'a, który zaparkował swojego jaguara xj w finansowej dzielnicy miasta. Po dwóch godzinach wrócił do auta i nie wierzył własnym oczom.
Niektóre części jego limuzyny były zwyczajnie stopione. Winę za to ponosił stojący w pobliżu drapacz chmur. Odbił promienie słoneczne, które następnie trafiły na zaparkowanego jaguara.
Żeby zastać części samochodu w stanie ciekłym, wcale nie trzeba szukać wielkich wieżowców. Przekonali się o tym Włosi z miasta Caorle, niedaleko Wenecji. W 2015 roku byli świadkami, jak zaparkowane w okolicy plaży renault megane nie wytrzymało temperatur.
Listwy boczne odkleiły się od drzwi, a plastikowa część tylnego zderzaka odgięła się. Oba elementy były wyraźnie stopione. Termometry wskazywały wtedy maksymalnie 37 stopni Celsjusza i to wystarczyło, by stojące przez kilka dni kombi zauważalnie zmieniło swój wygląd.
Te trzy przykłady pokazują, że w okresie letnim trzeba nie tylko pamiętać o schładzaniu siebie, ale i samochodów. Pierwszym krokiem, który warto stosować, jest parkowanie w miejscach zadaszonych.
Jeśli takiego nie ma, dobrze poszukać cienia (choć ten przez dzień będzie się przesuwał) lub ustawić auto tak, by przez przednią szybę wpadało jak najmniej promieni słonecznych. Skoro – jak już pokazałem – palące słońce może stopić zewnętrzne elementy auta, to można sobie wyobrazić, co będzie działo się, jeśli zbyt mocno nagrzeje plastiki wewnątrz.
A co jeśli takiego zacienionego miejsca nie ma? Wtedy można sięgnąć po rozwiązanie sprzed lat, czyli pokrowiec na samochód. Jego koszt będzie wynosił od 50 do 200 zł. Szukając odpowiedniej plandeki trzeba wybrać taką wykonaną z materiałów nieprzepuszczających promieni słonecznych.
Istotne jest, by między etui a karoserią odbywał się ruch powietrza. Znacznie tańszym sposobem na ochronę przed słońcem jest mata ustawiania za przednią szybą.
Drugą zasadą w lecie jest niepozostawienia we wnętrzu takich rzeczy sprzęty elektroniczne czy okulary. Te plastikowe mogą się stopić, zaś wykonane z metalu mogą oparzyć. Kiepskim pomysłem jest też zostawianie w aucie butelki z wodą czy jedzenia.
Po kilku godzinach w rozgrzanym do nawet 50 stopni Celsjusza wnętrzu będą nadawać się tylko do wyrzucenia. Dobrym pomysłem jest zasłanianie szyb w aucie i ich delikatne uchylanie. Pozwoli to zmniejszyć temperaturę wewnątrz po długim postoju.
Po trzecie, w okresie letnim warto wstrzymać się z myciem auta przez dzień. Zimna woda w kontakcie z gorącą karoserią przełoży się na poważne naprężenia karoserii. Jeszcze gorzej będzie, gdy spotka się z oknami – wtedy może to skończyć się pęknięciem szyby.
Nawet jeśli po umyciu nadwozia żadne z tych uszkodzeniem się nie pojawić, szybko parująca woda pozostawi na karoserii plamy. Jednocześnie warto zadbać o zabezpieczenie lakieru woskiem.