Oto zupełnie nowy Jeep Compass. Ma wszystko, czego potrzeba, by odnieść sukces
Jest większy, ładniejszy, lepiej wyposażony i dostępny z szerszą gamą napędów. A przy tym - jak na Jeepa przystało - poradzi sobie także poza asfaltem.
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Po przeciekach i domysłach w końcu przyszedł czas na oficjalną premierę. Po ośmiu latach od premiery poprzedniej generacji Compassa, Jeep w końcu zdecydował się na zupełnie nową odsłonę. Amerykańska marka sięgnęła po sprawdzoną platformę, znaną z Peugeota 3008 czy Opla Grandlanda. Zadbała jednak o sporą dawkę indywidualizmu.
Zobacz także
Nadwozie mierzące 4550 mm długości, z rozstawem osi na poziomie 2795 mm nie zdradza żadnego pokrewieństwa z koncernowymi braćmi. Styliści wykonali kawał dobrej roboty zachowując charakterystyczne, kanciaste kształty i uzupełnili je detalami typowymi dla marki.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dotyczy to także wnętrza, które w niczym nie przypomina wspomnianych modeli. Oczywiście pierwsze skrzypce gra tu 16-calowy, panoramiczny wyświetlacz umieszczony w górnej części kokpitu. Towarzyszą mu 10-calowe, cyfrowe zegary. Co jednak ważne - nie brakuje fizycznych przycisków.
Pełnoprawny Jeep
Kabina Jeepa ma sporo do zaoferowania także w kwestii przestrzeni. Rozstaw osi wzrósł o 16 cm, a całkowita długość nadwozia o 14,6 cm, co powinni odczuć szczególnie podróżujący na tylnej kanapie. Całkiem nieźle wypada też 550-litrowy bagażnik.
Choć większość użytkowników Compassa rzadko zjeżdża z utwardzonych szlaków, nowa odsłona modeli sprawdzi się również w lekkim terenie. Już podstawowy wariant oferuje 20-stopniowy kąt natarcia, 26-stopniowy kąt zejścia i 15-stopniowy kąt rampowy. Prześwit wynosi równe 200 mm a głębokość brodzenia to 470 mm.
Dobrze znane napędy
Choć stylistom udało się ukryć pokrewieństwo z innymi produktami koncernu Stellantis, gama jednostek zdradza, z czym mamy do czynienia. Bazowo dostaniemy benzynowe 1.2 e-Hybrid o mocy 145 KM. Będzie też 192-konny plug-in z akumulatorem o pojemności 21 kWh oraz - po raz pierwszy w historii modelu - warianty elektryczne.
Podstawowy zaoferuje 213 KM mocy, przedni napęd i akumulator o pojemności 73 kWh. W topowym dostaniemy natomiast napęd AWD, 375KM i 97 kWh. Maksymalny obiecywany zasięg na jednym ładowaniu to 650 km, a maksymalna moc ładowania DC to 160 kW.
Ile trzeba za to wszystko zapłacić?
Pierwsze sztuki wyjadą z fabryk we włoskim Melfi już za kilka miesięcy, ale już dziś znamy ceny. Podstawowy wariant z miękką hybrydą będzie kosztował od 161 tys. zł. 213-konny elektryk (w wydaniu First Edition) został natomiast wyceniony na 214 200 zł.