Opel Insignia GSI po liftingu ma sporo mocy. W przeciwieństwie do bazowych 3‑cylindrówek

Opel przeprowadził właśnie facelifting swojego przedstawiciela klasy średniej. Zmiany objęły również usportowioną odmianę GSI, która nareszcie zyskała mocny, benzynowy silnik. Niestety, w przypadku słabszych odmian sytuacja nie wygląda już tak kolorowo - zmianie uległa niemal cała gama jednostek napędowych.

Inisgnia GSI wygląda dobrze i znów może mieć pod maską mocnego benzyniaka.
Inisgnia GSI wygląda dobrze i znów może mieć pod maską mocnego benzyniaka.
Źródło zdjęć: © mat. prasowe
Aleksander Ruciński

10.01.2020 | aktual.: 22.03.2023 16:45

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

O tym, że Insignia została odświeżona, wiemy już od kilku dobrych tygodni, choć jak dotąd poznaliśmy jedynie kwestie wyglądu i wyposażenia. Teraz Opel, wraz z premierą wydania GSI po faceliftingu pochwalił się także pełną gamą jednostek napędowych. Podobnie jak w przypadku mniejszej Astry, oferta została mocno przebudowana, w wyniku czego pod maską niemałej Insigni zagoszczą także silniki 3-cylindrowe.

Zmiany wizualne w odmianie GSI są kalką tego, co znamy już z cywilnych wersji. Oznacza to, że usportowiona Insignia po liftingu wyróżnia się przede wszystkim zmodyfikowaną atrapą chłodnicy oraz kształtem reflektorów. Dzięki temu auto upodobniło się do pozostałych modeli marki. Więcej nowości czeka nas pod maską.

Insignia GSI była w ostatnich latach oferowana z benzynowym, doładowanym silnikiem o pojemności 2-litrów i mocy 260 KM lub 210-konnym dieslem. Potem ofertę ograniczono wyłącznie do ropniaka, co nie przypadło do gustu większości klientów. 210 KM w sporym i ciężkim samochodzie to zbyt mało. Poza tym nie każdemu odpowiadał klekot diesla. Na szczęście teraz się to zmieniło.

Odświeżona Insignia GSI debiutuje z 230-konnym benzyniakiem standardowo sprzężonym z zupełnie nową, 9-stopniową przekładnią automatyczną oraz napędem na cztery koła z systemem torque vectoring, który powinien zapewnić odpowiednią trakcję w każdych warunkach. Warto wspomnieć też o adaptacyjnym zawieszeniu z trzema trybami jazdy i wydajnych hamulcach Brembo. Tak skonfigurowany opel wydaje się interesującą propozycją dla szukających przedstawiciela segmentu D z lekko sportowym zacięciem.

Obraz
© mat. prasowe

Niestety, w przypadku niższych odmian nie jest już tak kolorowo - gama została bowiem zdominowana przez silniki 3-cylindrowe. Rolę bazowej jednostki będzie pełnić benzynowe 1,4 o mocy 145 KM. Chętni mogą też wybrać diesla 1,5, który generuje 122 KM. Ci, którzy zapragną więcej, mogą wybrać także 200-konną, benzynową dwulitrówkę. Opel obiecuje, że za kilka miesięcy w gamie pojawi się również mocniejszy diesel. Słusznie, gdyż bez niego trudno będzie o utrzymanie pozycji na rynku.

Nie zmienia to jednak faktu, że marka coraz chętniej stawia na 3-cylindrówki, co w przypadku samochodu klasy średniej może nie zostać pozytywnie odebrane przez klientów. Podobnie postąpił kiedyś Ford z Mondeo 1.0 EcoBoost, lecz nie była to zbyt chętnie kupowana odmiana.

  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
[1/19]
Źródło artykułu:WP Autokult
Komentarze (7)