Przez nowe kary ceny używanych aut mogą pójść w górę. Są jednak też dobre wieści
Niedawno informowaliśmy o karach dla osób, które nie zarejestrowały samochodu w wymaganym terminie 30 dni. Jak się okazuje, sprawia to realne problemy zarówno dealerom, jak i prywatnym importerom. Co więcej, może podnieść ceny aut używanych, ale też poprawi sytuację kupujących.
16.07.2019 | aktual.: 28.03.2023 10:24
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Po ogłoszeniu rządowego projektu zmian przepisów w branży samochodowej zawrzało. Nagle okazało się, że brak kar był na rękę nie tylko osobom, którym najzwyczajniej nie chciało się przerejestrowywać auta po zakupie, lecz także dealerom i importerom.
Prawie nie będzie nowych samochodów?
Pierwsi zabrali głos dealerzy, którzy zwrócili uwagę na jeden, bardzo ważny fakt. Jeśli obowiązek zagrożony karą administracyjną od 200 do 1000 zł miałby być realizowany względem nowych samochodów, to dealer musiałby je rejestrować, chyba że w ciągu 30 dni auto odbierze klient. To dotyczyłoby wszystkich aut stojących na placach.
Jedynie konkretne samochody zamawiane przez klientów byłyby kupowane jako nowe. Mowa o tych, które są konfigurowane i zaraz po przyjechaniu do kraju są obierane i rejestrowane przez kupującego. Natomiast auta stojące na placu, nabywane często po znacznie niższych cenach niż katalogowe, bo zakupione wcześniej przez dealerów, byłyby rejestrowane na nich, a klient, czyli faktyczny pierwszy właściciel, byłby w historii pojazdu tym drugim. Efekt – szybszy spadek wartości pojazdu.
Ponadto planowana rejestracja profesjonalna, która jest dostępna od 11 lipca, byłaby pozbawiona sensu. Samochody do jazd testowych, które mają taki status zwykle przez kilka miesięcy, i tak musiałby być normalnie rejestrowane, więc dealerowi nie byłyby potrzebne tablice dealerskie.
Ostatecznie Senat przegłosował projekt z poprawkami, które wyłączają z powyższej obowiązku importerów nowych samochodów z krajów Unii Europejskiej. Dealerzy wywalczyli więc swoje, ale co z importerami prywatnymi aut używanych?
Importerzy używanych też mieliby problem, ale klienci by zyskali
Znacznie większy problem od importerów aut nowych mieliby ci prywatni, którzy sprowadzają z zagranicy samochody używane. Otóż po przywiezieniu pojazdów mieliby 30 dni na ich zarejestrowanie, co oznacza poniesienie dodatkowych kosztów – za rejestrację i ubezpieczenie. Te oczywiście zostałyby przeniesione na kupujących.
Zupełnie inną kwestią jest import samochodów uszkodzonych, których nie da się zarejestrować w Polsce. W związku z nowymi przepisami, taki importer musiałby w ciągu 29 dni takie auto naprawić lub ponieść karę administracyjną. Niestety to oznacza, że aby zaoszczędzić do 1000 zł, samochód musiałby być naprawiany w pośpiechu, co nie jest dobre dla klienta.
Z jednej strony obowiązek powiązany z karą to spory problem dla handlarzy i możliwy wzrost cen, ale z drugiej może poprawić sytuację kupujących. Dlaczego?
Obecnie często widać komisy wypełnione pojazdami na obcych tablicach, którymi nie można nawet odbyć jazdy próbnej. Nie tylko dlatego, że są nieprzerejestrowane, ale też nie mają ubezpieczenia OC.
Drugi plus to sam fakt zakupu auta już zarejestrowanego. Choć dziś porządny handlarz dba o przygotowanie pełnej dokumentacji dla sprowadzonego pojazdu, aby klient mógł łatwo takie auto przerejestrować, to mimo to łatwiej i taniej jest zrobić to z autem już zarejestrowanym w Polsce.
Zobacz także
Nie będzie też ryzyka, że kupi się samochód, który jest obciążony jakąś prawną wadą i potem nie da się go zarejestrować. Sprzedawca byłby już w pełni odpowiedzialny za pojazd widniejący na fakturze czy w umowie, w przeciwieństwie do tych, którzy dają do podpisania umowy "na Niemca".
A co z małymi handlarzami?
Jeszcze inaczej wygląda kwestia tzw. małych handlarzy, czyli osób, które znajdują okazje (również na polskim rynku), kupują auto za niższą cenę niedługo po wystawieniu i sprzedają je za wyższą. Zarabiają na różnicy pomiędzy ceną zakupu i odsprzedaży. W ogóle nie przerejestrowują pojazdu na siebie, by nie ponosić kosztów, w tym podatkowych.
Po wprowadzeniu realnego obowiązku przerejestrowania i kary administracyjnej, musieliby rejestrować auto na siebie. To oznacza, że przy odsprzedaży w ciągu 6 miesięcy od zakupu będą musieli zapłacić podatek dochodowy.
Rozwiązania dla takich osób są trzy:
- zapłacenie podatku dochodowego, co wiąże się z niższym zarobkiem,
- przeczekanie 6 miesięcy, co wiąże się z przetrzymywaniem auta i opłacaniem OC,
- wzięcie na siebie kary administracyjnej w związku z nieprzerejestrowaniem.
Sprzedawcy nie ukrywają, że już szykują mniej legalne sposoby na obejście nowego prawa.
- Myślę, że rozwiązaniem będzie po prostu wpisanie tej samej kwoty na umowie sprzedaży co wcześniej, co oznacza brak dochodu i nie trzeba będzie płacić podatku - mówi zaznajomiony handlarz samochodów.