W kilku województwach jakość paliw jest gorsza. Trzeba tam szczególnie uważać

Nie wszędzie w Polsce jakość paliw na stacjach jest równie dobra. Jak się okazuje, w kilku województwach prawdopodobieństwo trafienia na paliwo nie spełniające norm jest większe niż w innych częściach kraju.

Po tankowaniu warto brać paragon. W razie kłopotów z silnikiem będzie on podstawą do odszkodowania
Po tankowaniu warto brać paragon. W razie kłopotów z silnikiem będzie on podstawą do odszkodowania
Źródło zdjęć: © East News / Tomasz Kawka
Tomasz Budzik

08.07.2019 | aktual.: 28.03.2023 10:28

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Województwa ryzyka

Ubiegłoroczne kontrole jakości paliw pokazały, że nawet wybór markowej stacji nie daje pewności wlania do baku produktu spełniającego wszystkie normy. Jeśli porównamy wyniki kontroli z pięciu miesięcy 2019 r. i z całego 2018 r., to okaże się, że są województwa, w których problem paliwa niespełniającego norm jest szczególnie nasilony.

Od początku stycznia do końca maja 2019 r. kontrolerzy sprawdzili stacje paliw 595 razy. Najwięcej nieprawidłowości stwierdzono w woj. zachodniopomorskim. Niezgodne z normami paliwo wykryto tam aż w 8,8 proc. przypadków. Na dalszych miejscach niechlubnej listy uplasowały się woj. podlaskie (5,6 proc.), kujawsko-pomorskie (4,5 proc.) oraz dolnośląskie (4,3 proc.).

W woj. mazowieckim odsetek kontroli zakończonych negatywnym rezultatem wyniósł 1,4 proc., a w pozostałych województwach we wszystkich przypadkach paliwo okazało się zgodne z normami.

Obraz

Jak sytuacja wyglądała w 2018 r.? Najgorzej było w woj. kujawsko-pomorskim, gdzie nieprawidłowości stwierdzono w 11,8 proc. próbek paliwa oraz w woj. zachodniopomorskim, gdzie dotyczyło to 10,6 proc. przypadków. Na dalszych miejscach znalazły się woj. lubuskie (5,0 proc.) oraz mazowieckie (4,6 proc.).

Z kolei w 2017 r. największe nieprawidłowości wystąpiły w województwach: śląskim  -  5,68 proc., podlaskim - 5,56 proc. i warmińsko-mazurskim - 5 proc. zbadanych próbek. Jak łatwo zauważyć, nazwy niektórych województw powtarzają się w tych zestawieniach. Skąd taki wynik?

System kontroli

Oczywiście pierwszym wyjaśnieniem, jakie przychodzi nam do głowy, byłyby nieprawidłowości u hurtowników. To jednak błędny trop. Z badań publikowanych przez UOKiK wynika, że zarówno w 2019 r., jak i w r. 2018 wszystkie próbki paliw pobrane w hurtowniach miały parametry zgodne z krajowymi normami.

Drugim sposobem wyjaśnienia wyników mogłoby być zrzucenie winy za rozbieżność nieprawidłowości pomiędzy województwami na ślepy traf. W Polsce działa około 6,6 tys. ogólnodostępnych stacji paliw. Tymczasem w 2018 r. pobrano nieco ponad 1,5 tys. próbek paliwa. Oznacza to, że co roku z kontrolą musi liczyć się mniej więcej jedna czwarta stacji. Może się więc zdarzyć, że w danym roku kontrolerzy zawitają akurat do uczciwszych sprzedawców. Jak takie działania wyglądają od kuchni?

Kontroli jakości paliw dokonuje Inspekcja Handlowa. Pracownicy IH typują losowo stacje, na których przeprowadzają działania, a także reagują na zgłoszenia kierowców dotyczące paliwa słabej jakości. Na wielu stacjach, gdzie wykryto paliwo niespełniające normy, kontrolerzy pojawiają się po raz drugi, by ponownie sprawdzić stację.

Prawo przewiduje kary dla stacji paliw, które sprzedają produkty niespełniające norm. I nie są to małe kwoty. Za działanie nieumyślne kara może wynieść od 25 do 250 tys. zł. Jeśli kontrolerzy uznają, że sprzedawca "chrzcił" paliwo, kara może wynieść od 50 do 500 tys. zł, a w przypadku paliwa o "znacznej wartości" od 100 tys. do miliona zł.

Być może państwo powinno przyjrzeć się też samym działaniom kontrolujących jakość paliwa. Inne oszustwo może być jeszcze częstsze. Kiedy w 2015 r. NIK sprawdził, jak urzędy miar pilnują prawidłowości odmierzania paliwa przez dystrybutory, okazało się, że taki nadzór praktycznie nie istnieje, choć według szacunków Inspekcji Handlowej aż na 14 proc. stacji kierowcy są oszukiwani co do ilości zatankowanego paliwa.

Komentarze (9)