Niemcy zaostrzają prawo wobec gapiów. Robienie zdjęć ofiarom wypadków będzie traktowane jak przestępstwo
Choć kary za robienie zdjęć z miejsca wypadku nie są w Niemczech niczym nowym, władze postanowiły doprecyzować, a tym samym uszczelnić prawo. Do tej pory uwiecznianie ofiar wypadków nie było bowiem karane. Teraz czyn jest klasyfikowany jak przestępstwo, za które można trafić nawet do więzienia.
06.07.2020 | aktual.: 22.03.2023 11:01
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Do tej pory w niektórych sytuacjach osoby robiące w Niemczech zdjęcia wypadków drogowych nie podlegały karze — zgodnie z prawem uwiecznianie ofiar wypadków drogowych nie było zakazane. Teraz nasi zachodni sąsiedzi załatali lukę prawną, klasyfikując ten czyn jako przestępstwo, za które grozi grzywna lub nawet 2 lata pozbawienia wolności. Zabronione jest zarówno rozpowszechnianie, jak i samo nagrywanie zdjęć i filmów.
Przepisy mają nie tylko odciągnąć kierowców od niepotrzebnego zwalniania w miejscach wypadków, ale także oszczędzić traumy rodzinom ofiar, które mogłyby natrafić np. w internecie na uwiecznione materiały. Jak donosi portal Auto Zeitung, ratownicy nie widzą niestety w przepisach realnej poprawy sytuacji, ponieważ na miejscu zdarzenia brakuje policjantów, którzy na bieżąco obserwowaliby gapiów i odbierali im telefony, do czego mają prawo.
Walka z problemem już od 2017 roku
Niemcy zauważyli problem nadmiernie zainteresowanych gapiów uwieczniających skutki wypadków już kilka lat temu. Chodziło tu nie tylko o utrudnianie dojazdu do zdarzenia służbom ratowniczym, ale często także o przeszkadzaniu im pracy na miejscu, nieudzielenie pierwszej pomocy, tamowanie ruchu czy ochronę prywatności poszkodowanych.
W 2017 roku niemiecki rząd zaostrzył kary wobec osób, które decydowały się na robienie zdjęć miejsc wypadku oraz rannych osób. Zachowanie takie zostało sklasyfikowane jako przestępstwo, za które grozi kara finansowa lub nawet 2 lata pozbawienia wolności. Teraz prawo zostało uzupełnione także o uwiecznianie ofiar.
W Polsce wciąż bez zmian
Kierowcy zwalniający w miejscu wypadku tylko po to, by lepiej przyjrzeć się cudzemu nieszczęściu, są problemem nie tylko za naszą zachodnią granicą, ale także w Polsce. Nieraz zdarza się, że korek ciągnie się po przeciwnej stronie jezdni, niż miało miejsce zdarzenie.
Zobacz także
U nas niestety brakuje podobnych zapisów, które skutecznie odstraszałyby kierowców przed zwalnianiem w miejscach zdarzeń i uwiecznianiem ich skutków. W takich sytuacjach policjant może jedynie nałożyć na kierującego mandat w wysokości 300 zł za zatrzymanie na autostradzie lub drodze ekspresowej, od 50 do 200 zł i 2 pkt karne za jazdę z prędkością utrudniającą ruch innych pojazdów lub 200 zł i 5 pkt karnych za używanie telefonu komórkowego podczas jazdy.