Niebezpieczeństwo, którego nie widać. Oto jak strzec się przed czarnym lodem
Szybko spadające temperatury w połączeniu z wilgotnym powietrzem to poważne niebezpieczeństwo dla kierowców. Na drogach może tworzyć się tzw. czarny lód, o którym nie mówi się dużo. Jak się na nim zachować i czy można się przed nim przestrzec?
28.11.2017 | aktual.: 30.03.2023 11:12
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Po pierwsze, z czym dokładnie się mierzymy? Czarny lód, znany powszechniej jako gołoledź, to cienka, prawie niewidoczna warstwa zamarzniętej wody. Kierowcy wydaje się, że przykryta nim droga jest po prostu mokra. Tymczasem wjechanie na nią może skutkować szybką i niespodziewaną utratą przyczepności. Zazwyczaj objawia się luzem na kierownicy i ciszą. Znika wtedy bowiem odgłos toczenia opon.
– Aby odzyskać kontrolę nad pojazdem poruszającym się po oblodzonej nawierzchni, należy delikatnie zredukować prędkość, zdejmując nogę z pedału gazu – mówi Zbigniew Weseli, dyrektor Szkoły Bezpiecznej Jazdy Renault. – Najlepiej jednak w ogóle nie dopuścić do poślizgu. Dzięki uważnej obserwacji drogi oraz znajomości miejsc, w których to zjawisko występuje najczęściej, można zmniejszyć prędkość odpowiednio wcześnie.
Do miejsc, w których najczęściej występuje czarny lód, należą okolice jezior i rzek, tereny zalesione i pagórkowate oraz mosty, wiadukty i w tunele. Nie oznacza to, że nie spotkamy się z nim np. w mieście. Dobrą praktyką jest zwracanie uwagi na otoczenie, jak drzewa czy ogrodzenia. Jeśli są pokryte lodem, z pewnością jest on też na drodze.
Błędnym zachowaniem w przypadku spotkania z gołoledzią jest poleganie na elektronice. Nawet najbardziej wyrafinowany system nie jest w stanie pokonać praw fizyki. Przykładowo ABS działający podczas gwałtownego naciśnięcia na pedał hamulca zdecydowanie wydłuży drogę hamowania w tym wypadku.
Przy okazji pierwszych opadów śniegu w Warszawie przeprowadziliśmy szybką sondę, by sprawdzić ilu kierowców zdążyło wymienić opony na zimowe. Wtedy okazało się, że średnio co trzeci spotkany samochód miał założone letnie "gumy". O ile zmiana opon nie gwarantuje stuprocentowego bezpieczeństwa w przypadku spotkania z czarnym lodem, z pewnością zwiększy nasze szanse na wyjście z opresji obronną ręką.