Nie puścił pieszych na pasach. Sam zgłosił to policji w ramach eksperymentu
Motoryzacyjny vloger Przemysław Przybysz nagrał, jak podczas jazdy nie przepuszcza pieszych zbliżających się do przejścia, a następnie oznacza w swoich postach policję. Mężczyzna nie przyznaje się do winy, dlatego sprawa trafiła do sądu. Przybysz ma w tym wszystkim jednak konkretną misję.
15.02.2024 | aktual.: 15.02.2024 12:30
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Zmiana przepisów w lipcu 2021 r. dotyczących pierwszeństwa pieszych na pasach wywołała niemałe poruszenie, szczególnie wśród kierowców. Wiele osób nadinterpretowało nowy zapis, który nadawał pieszemu przywileje i brzmiał następująco:
Całe zamieszanie kręci się wokół frazy "pieszy wchodzący na przejście", a motoryzacyjny bloger Przemysław Przybysz postanowił rozwiać wątpliwości raz na zawsze. Z tego powodu nie tylko nagrał sytuacje drogowe, na których widać, jak prowadzony przez niego pojazd nie przepuszcza zbliżających się do przejścia pieszych, ale wręcz oznaczył starogardzką policję pod postami ze wspomnianymi klipami.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Czy DOSZŁO do WYKROCZENIA?
Służby zareagowały na zaczepkę mężczyzny, a cała sprawa trafiła do sądu. W rozmowie z serwisem Auto Świat mężczyzna zdradził, że nie poczuwa się do odpowiedzialności i chce raz na zawsze rozwiać wątpliwości dotyczące niejasnego przepisu: "Podczas tego procesu liczę, że pojawi się sądowe orzeczenie, które pokaże wykładnię frazy 'pieszych wchodzący na przejście dla pieszych'. Przepisy nie definiują tego, a powinny" – mówił w rozmowie z portalem Przemysław Przybysz.
Nagrania zostały dokonane przez vlogera w czerwcu 2022 r. oraz w maju 2023 r. W dalszej rozmowie z Auto Światem oskarżony twierdził, że prawidłowo ocenił zachowanie pieszych i uznał, że każdy z nich obserwuje otoczenie drogi, zdając sobie sprawę, co dzieje się wokół.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Czy DOSZŁO do WYKROCZENIA? 3. Prosto między PIESZYCH
Sprawa jest w toku. Sąd w Starogardzie Gdańskim chce przed kolejną rozprawą ustalić jeszcze parę szczegółów i nie wyklucza przy tym wizji lokalnej. Jeśli mężczyzna zostanie uznany za winnego, grozi mu grzywna w wysokości do 30 tys. zł.