Kupisz wszystko, ale tanio nie będzie. Duch starej giełdy żyje
Zaskakujące jest to, że wielu ludzi przyjeżdżających na bazary motocyklowe nie pamięta starych giełd, a przyciąga ich dokładnie ten sam klimat. Na kilkadziesiąt minut przed otwarciem bram, ustawiają się kolejki kupujących. Jedni wchodzą ze swoją listą, a inni tylko spacerują.
17.09.2018 | aktual.: 01.10.2022 16:54
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Warszawski Bazar Motocyklowy to wydarzenie zapisane w kalendarzach wielu ludzi. Są powody, dla których już na kilka tygodni wcześniej nie możemy doczekać się weekendu, w czasie którego będziemy potykać się o ludzi oglądających stare gaźniki, a ceny motocykli zwalą nas z nóg. To oczywiste, że w sieci można znaleźć niższe kwoty, ale to właśnie bazary gromadzą rzesze sprzedawców i kupców. Czy chodzi tylko o atmosferę?
Niższe ceny w sieci to nie wszystko. W przypadku części do starych motocykli i motorowerów liczy się stan techniczny i ich kompletność. Na bazarze widać, że motocykliści kompletują, budują i remontują wszelkiej maści pojazdy. Można tu dostać wszystko, a dodatkowo przed zakupem jest możliwość, aby dokładnie to obejrzeć, a następnie negocjować cenę twarzą w twarz. Budującym jest widok młodych ludzi, którzy kupują pokryte rdzą i patyną części do leciwych motocykli. Sami przyznają, że niedokładne zdjęcia, internetowi oszuści i płacenie za wysyłki jest bardziej kłopotliwe, niż pojechanie na bazar.
"Kiedyś miałem takiego i oddałem za grosze, dziś mógłbym na tym zarobić" – takie słowa najczęściej rozpoczynają dyskusję o tym, czym kto jeździł w przeszłości. Kształtujący ceny sentyment doprowadził do tego, że niektóre pojazdy osiągają zawrotne wartości. Dla przykładu Motorynki z pierwszej serii na oryginalnych oponach (i z dokumentami) są wystawiane za ponad 8 tys. zł. Znam rynek tych pojazdów i wiem, że są ludzie, którzy są w stanie tyle zapłacić, ale pod warunkiem, że Motorynka nie była wcześniej używana.
Wzrost cen można zaobserwować także w przypadku Junaków i wszelkiej maści części do nich. Mało jest natomiast pojazdów odrestaurowanych. Wydaje mi się, że nie mamy zaufania do błyszczących nowością jednośladów, a tańszą lub bardziej przystępną opcją wydaje się samodzielna renowacja. Wtedy też satysfakcja jest znacznie większa.
Wracając do wystawców, oferują oni zarówno stare części i akcesoria, ale też zupełnie nowe produkty, takie jak kurtki, spodnie, kaski rękawice itp. Niektóre stoiska wyglądają jak na dobrych targach, a na innych "mydło i powidło" wystawione jest na polowych łóżkach, jak za starych dobrych czasów.
Podczas ostatniego bazaru na warszawskim Bemowie (15 i 16 września) bogata była oferta rowerów.
Największym zainteresowaniem cieszyły się produkty Rometa. Wielu kupców pamiętało je z młodości i wzrost ceny zależny od stanu i wyposażenia nie robił na nich większego wrażenia. Książki, pisma i zabawki dorównują liczebnością częściom motocyklowym i samochodowym.
Dlaczego warto wydać 12 zł za wejściówkę i pójść na bazar? Oprócz wspomnianej atmosfery i bogatej oferty wszystkiego, z czym kojarzy się słowo "bazar", warto się wybrać, aby poznać tam ludzi. Specjalistyczne stoiska nalezą do ekspertów od konkretnych modeli, inni sprowadzają pojazdy z całego świata, a jeszcze inni "znają ludzi, którzy znają ludzi". Wystarczy krótka rozmowa, aby znaleźć namiar do kogoś, kto ma interesujące nasz części do naszego pojazdu. Druga sprawa to możliwość zakupienia ciekawego motocykla lub motoroweru i wejście do świata właścicieli zabytkowych jednośladów. Kolejnym czynnikiem, który powinien zachęcić niedowiarków, jest to, że na takim bazarze z łatwością można poznać oferty firm produkujących części do zabytków.
Wspomniani wcześniej wystawcy i sprzedawcy chętnie poświęcą kilka minut na rozmowę z zainteresowanymi, bo taki handel to nie tylko zawód, ale też pasja, którą chętnie podzielą się z innymi.