Nie będzie ułatwień dla kierowców. Zmiany w ubezpieczeniach to więcej strat niż korzyści
Branża ubezpieczeniowa skupia się na pomocy poszkodowanym i właśnie dlatego nie zamierza wprowadzać ułatwień dla kierowców w czasie pandemii koronawirusa. O takie kroki postulował Rzecznik Finansowy.
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Trzy razy nie. Polska Izba Ubezpieczeń odpowiedziała na postulaty dot. ulżenia kierowcom w trudnym czasie pandemii koronawirusa. Właściciele aut osobowych nie mają co liczyć na przedłużenie terminu płatności czy przymknięcie oka Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego w przypadku spóźnienia z płatnością (lecz ew. karę mogą już płacić w ratach). Nie mogą też – w przeciwieństwie do właścicieli np. ciężarówek – wyrejestrować czasowo pojazdu. Izba Ubezpieczeń twierdzi, że mogłoby to wiązać się z nadużyciami.
Pojazdu służącego do zarobku nie można mylić z autem osobowym do użytku prywatnego. "Należy bowiem liczyć się z tym, że część posiadaczy pojazdów, w celu obniżenia składki za ubezpieczenie OC, będzie wnioskowała do organu rejestrującego o czasowe wycofanie pojazdu z ruchu, jednak w dalszym ciągu może poruszać się tym pojazdem, np. w związku z pilną koniecznością” – pisze Jan Prądzyński, prezes zarządu Polskiej Izby Ubezpieczeń.
Taki pojazd jednym poważniejszym wypadkiem może wyrządzić szkody na kilka milionów złotych. To wciągnęłoby właściciela w jeszcze większe kłopoty. Dlatego też izba nie chce zawieszać sankcji za brak ważnego OC. "Inicjatywa [jest – dop. red.] narażaniem ich na straty finansowe, przewyższające wielokrotnie roczną składkę za OC" – czytamy w liście.
Finalnie zaś odroczenie płatności za składki, o które w imieniu osób borykających się z płatnościami walczył Rzecznik Finansowy, również nie zostanie przyjęte. W tym wypadku stawka jest o wiele wyższa. Opóźnienia w opłatach ubezpieczeń wiążą się z ryzykiem braku środków na pokrycie przyszłych zobowiązań. Innymi słowy – nie byłoby z czego pokrywać szkód.
Rykoszetem "dostaliby" też agenci ubezpieczeniowi, którymi są najczęściej jednoosobowe firmy. Gdyby propozycje Rzecznika Finansowego weszły w życie, oznaczałoby to pozbawienie dochodów, likwidację miejsc pracy oraz upadłość większości z 250 tys. podmiotów gospodarczych, które zajmują się pośrednictwem ubezpieczeniowym.
Na razie wykonywanie przeglądów technicznych również nie zostało przesunięte lub odroczone, choć w Niemczech Federalne Ministerstwo Transportu już zaapelowało o niekaranie kierowców, którzy spóźnią się z tą operacją. W Polsce o wiele ważniejszym tematem wydaje się wymiana opon w czasie pandemii.