Nie będzie postępowania ws. kierowcy premier Szydło, który zderzył się z seicento. Prokuratura odmówiła jego wszczęcia
Krakowska Prokuratura Okręgowa nie będzie prowadziła postępowania w sprawie kierowcy rządowej limuzyny, która w 2017 r. uczestniczyła w wypadku, wioząc premier Beatę Szydło. Prokuratura tłumaczy, że nie ma podstaw, by ścigać kogoś poza skazanym Sebastianem Kościelnikiem.
25.08.2020 | aktual.: 22.03.2023 10:29
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Jak podaje RMF FM, Prokuratura Okręgowa w Krakowie podjęła decyzję odmowy wszczęcia postępowania w sprawie kierowcy BOR, który wiózł premier Szydło trzy lata temu. Podobnie jak w przypadku wyroku sądu, zdaniem prokuratury winę w głośnym wypadku w Oświęcimiu ponosi kierowca fiata seicento i nikt inny nie przyczynił się do powstania kolizji.
Wypadek premier Szydło w Oświęcimiu i sprawa kierowcy seicento
Przypomnijmy: w lutym 2017 roku trzy rządowe limuzyny z ówczesną premier Beatą Szydło w jadącym pośrodku audi a8 wymijały fiata seicento, którego 21-letni kierowca zatrzymał się, gdy zobaczył sygnały uprzywilejowania. Sebastian Kościelnik przepuścił pierwszy samochód, a następnie zaczął skręcać w lewo. Wtedy doszło do zderzenia z limuzyną z ówczesną szefową rządu na pokładzie, która w wyniku uderzenia wjechała w drzewo.
Sprawa trafiła do sądu, w którym krakowska prokuratura okręgowa oskarżyła kierowcę fiata o nieumyślne spowodowanie wypadku. Nie przyznał się on do winy. 9 lipca sąd w Oświęcimiu uznał go za winnego, choć w toku prowadzenia sprawy wykazano, że samochody rządowe w świetle prawa nie stanowiły kolumny uprzywilejowanej. Samochody BOR używały tylko sygnalizacji błyskowej, sygnały dźwiękowe nie były włączone. Sąd przyznał byłej premier i kierowcy BOR 1 tys. zł nawiązki od kierowcy fiata. Wyrok jest nieprawomocny, obrona zapowiada apelację.
W obliczu tego faktu funkcjonariusz BOR, który prowadził limuzynę byłej premier, popełnił wykroczenie drogowe wyprzedzania na skrzyżowaniu oraz przekroczenia podwójnej linii ciągłej. Sąd poinformował o tym fakcie prokuraturę lakonicznym dokumentem, w którym nikt nie został nawet personalnie wymieniony. Śledczy poprosili o uzupełnienie wniosku, a następnie przekazali sprawę Prokuraturze Okręgowej w Krakowie. Ta ostatecznie podjęła decyzję o odmowie wszczęcia postępowania.
W śledztwie w sprawie wypadku w Oświęcimiu powołano wielu biegłych, którzy mieli ustalić przebieg zdarzeń. Już rok po wypadku, na początku 2018 roku, koszty prowadzenia śledztwa przewyższyły szkody wyrządzone w wyniku zderzenia.