Na tych przejściach możesz wyprzedzać. Kierowcy kompletnie nie znają przepisów
Kierowcy przestraszeni wysokimi mandatami i obecnością policjantów w okolicach przejść dla pieszych najzwyczajniej w świecie głupieją. Przez ostatnie dwa dni jeździłem sporo po Warszawie i jestem przerażony.
05.10.2022 | aktual.: 24.11.2022 09:55
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Ogromne podwyżki mandatów, przepisy o drogowej recydywie oraz obecność policji w wielu miejscach, gdzie dochodzi do wyprzedzania na przejściach dla pieszych, powoduje, że kierowcy jeżdżą w ich okolicach dużo ostrożniej. Kiedy jest to droga z kilkoma pasami ruchu i jedzie kilka samochodów obok siebie, dochodzi do sytuacji, że jeden spogląda na drugiego by przypadkiem nie wyprzedzić.
Póki w Polsce będą istniały przejścia dla pieszych na drogach dwujezdniowych - bo niższych mandatów spodziewać się już nie możemy - póty będziemy mieli takie sytuacje, jak obserwowane przeze mnie w ostatnich dniach, kiedy sporo jeździłem po Warszawie.
Kierowcy nieufnie jadą obok siebie, a kiedy tylko jeden z nich zwalnia, reszta też. Bardzo często nie z powodu pieszego w okolicy przejścia, lecz z powodu przepisów i strachu przed mandatem. Przypominam: przejeżdżanie obok innego auta z większą prędkością to według naszego prawa wyprzedzanie. Nawet jeśli nie mamy takowego zamiaru wykonać. Kiedy więc inny kierowca jadący na pasie obok zwolni, to my stajemy się wyprzedzającym.
Do kuriozalnych sytuacji dochodzi na oznakowanych przejściach, na których ruch jest kierowany, lub przed nimi.
Wczoraj jechałem w grupie kierowców i jadący przede mną na lewym pasie obok zaczął zwalniać, kiedy na horyzoncie pojawiło się przejście. Inni kierowcy również. Jechaliśmy już poniżej 50 km/h, na drodze z ograniczeniem do 70.
W pewnym momencie dostrzegłem patrol policji przy samym przejściu, ale było to przejście z ruchem kierowanym. Paliło się światło zielone. Nieduża grupa kierowców z prawego pasa, w tym ja, pojechała, ale kierowca "otwierający" grupę lewego pasa wciąż zwalniał i inni z prawego pasa jadący za mną też zaczęli zwalniać. Ten z lewego w końcu się zatrzymał przed przejściem. Patrząc w lusterko wsteczne widziałem, jak prawy pas zaczął go już omijać, bo wciąż było zielone światło, w końcu kierowca z lewego ruszył, kiedy być może uświadomił sobie swój błąd.
Co się wydarzyło? Prawdopodobnie kierowca nie widział sygnalizacji świetlnej, bo skupił się na patrolu policji, który nota bene nawet nie patrzył w kierunku nadjeżdżających. Tymczasem kierujący pojazdem na lewym pasie chcąc uniknąć wysokiej grzywny starał się, by przypadkiem nikogo nie wyprzedzić. Za takie przewinienie grozi mandat 1500 zł i 15 punktów karnych.
Co mówią przepisy?
Prawo mówi wprost, że na przejściach z ruchem kierowanym można wyprzedzać, oczywiście zachowując zasadę, że jedziemy na zielonym, a nie jedziemy na żółtym i czerwonym świetle.
Zatem jeśli przejeżdżamy lub zbliżamy się do przejścia dla pieszych z sygnalizacją świetlną, albo do skrzyżowania z taką sygnalizacją, a na nim znajduje się przejście dla pieszych, wówczas na zielonym świetle można wyprzedzać inne pojazdy, nawet na samym przejściu.