"Na drut". Policja ostrzega kierowców przed nową metodą złodziei
Nietypowe dźwięki dochodzące spod podwozia podczas ruszania mogą oznaczać poważną usterkę. Albo atak złodzieja. Przekonała się o tym kobieta w Lublińcu, a policja ostrzega wszystkich kierowców.
14.08.2019 | aktual.: 28.03.2023 10:04
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Do zdarzenia doszło na parkingu pod jednym z dużych sklepów. Gdy właścicielka forda s-maxa wróciła po zakupach do samochodu i próbowała odjechać, usłyszała hałas wydobywający się spod podwozia. Zaniepokojona wysiadła z samochodu, żeby sprawdzić, co się stało. Powodem powstawania dźwięku nie była jednak poważna awaria, a drut, który wcześniej wplótł w koło złodziej. Ten stał nieopodal i korzystając z nieuwagi kobiety ukradł jej torebkę z przedniego siedzenia.
Policja apeluje do kierowców, by z ostrożnością podchodzili do niespodziewanych usterek występujących po dłuższym postoju auta bez nadzoru. Jeśli decydujemy się opuścić wóz, by sprawdzić, co się stało, należy wyłączyć silnik, zaryglować zamki i zasunąć szyby.
Wplatanie w koło drutu to nowa odmiana metody "na butelkę", której szczyt popularności miał miejsce kilka lat temu. Mechanizm działania przestępców był ten sam. Tyle tylko, że zamiast drutu wykorzystywano pustą plastikową butelkę.
Nieco bardziej drastyczny jest sposób "na stłuczkę". Złodzieje, jadąc innym pojazdem, doprowadzają do lekkiego uszkodzenia auta, na które "polują". Stłuczka to stresująca sytuacja, więc u poszkodowanego łatwo o błąd. Wystarczy, że wysiądzie z auta bez wyłączania silnika, by stracił swoje cztery kółka.
Inny sposób to "z przyczajenia". Jest on równie prosty jak poprzednie. Przestępcy czekają na ofiarę w miejscu, gdzie ta musi wysiąść ze swojego auta - na przykład przed szlabanem czy bramą posesji. Wielu kierowców w takich sytuacjach nie wyłącza silnika i nie wyciąga kluczyków ze stacyjki. Na to czeka złodziej, który wślizguje się za kierownicę i odjeżdża.
Kolejny sposób, nazywany przez policjantów "na śpiocha", polega na włamaniu się do mieszkania właściciela auta, by ukraść klucze. Pokonanie zabezpieczeń samochodu może okazać się trudniejsze niż dostanie się do domu jego posiadacza. Szczególnie latem, gdy wiele osób sypia z otwartym oknem. Posiadający kluczyki złodziej idzie do garażu jak po swoje.
W metodzie "z zaskoczenia" przestępcy wykorzystują przeszkodę, którą mogą umieścić na mało uczęszczanej drodze, by napaść na właściciela auta. Zamiast przeszkody może wystąpić też podstawiona osoba udająca autostopowicza.
Opisane wyżej sposoby są zwykle stosowane względem starszych aut kradzionych na części. Te nowsze znikają za sprawą metody "na walizkę". Przestępcy wykorzystują dwa urządzenia, które przypominają nesesery. Jedno wzmacnia sygnał oryginalnego kluczyka pozostawionego w domu właściciela auta, a drugie podaje je samochodowi, który otwiera się przed złodziejem jak przed prawowitym posiadaczem.
Do niedawna wszystkie auta wyposażone w bezkluczykowy system dostępu były podatne na taką kradzież. Pierwsi producenci zaczęli jednak stosować dodatkowe zabezpieczenia, które mają utrudniać złodziejom zadanie.