Ministerstwo Zdrowia szykuje zmiany w transporcie publicznym. W którą stronę pójdą przepisy?
Były minister zdrowia Łukasz Szumowski w programie "Money. To się liczy" ujawnił, że rząd pracuje nad zmianami zasad postępowania w transporcie publicznym. Czego należy się spodziewać w związku z nadchodzącą jesienną falą zakażeń wirusem SARS-CoV-2 i zachorowań na COVID-19?
20.08.2020 | aktual.: 22.03.2023 10:32
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Transport do zmiany
Ci, którzy sądzili, że nadejście lata położy kres koronawirusowi, poważnie się mylili. Po wakacjach może być jeszcze gorzej, bo autobusy i tramwaje wypełnią się dojeżdżającymi do szkół uczniami. Jak zareaguje rząd?
- Transport publiczny jest wyzwaniem. W tej chwili zespół zarządzania kryzysowego pracuje nad rozwiązaniami na jesień, kiedy w transporcie publicznym na pewno będzie więcej osób - mówił w programie "Money. To się liczy" Łukasz Szumowski. - W Polsce mamy dość rygorystyczne obostrzenia, szczególnie w żółtych i czerwonych powiatach. W ostatnich tygodniach zaczęliśmy wzmacniać kontrole obowiązujących przepisów – dodał Szumowski.
Były już minister zdrowia nie zdradził jednak szczegółów planowanych zmian. Na razie rąbka tajemnicy nie chce uchylić również Ministerstwo Zdrowia, z którym kontaktowałem się telefonicznie. Zapowiedź czekających nas zmian była już jednak sygnalizowana przez resort. W momencie wdrożenia przepisów o żółtych i czerwonych strefach, niejako na marginesie, ministerstwo poinformowało: "Ze względu na to, że według ekspertów i lekarzy nie ma praktycznie przeciwwskazań medycznych do zasłaniania ust i nosa, od 1 września ma zostać wprowadzony obowiązek posiadania zaświadczenia potwierdzającego takie przeciwwskazania medyczne".
Byłaby to istotna zmiana. Dziś, choć policja w miastach kontroluje zasłanianie ust i nosa, pasażer może powołać się na przeciwwskazania zdrowotne i próbować uniknąć w ten sposób kary. Aktualnie obowiązujące przepisy nie nakazują posiadania odpowiedniego zaświadczenia, więc mundurowi muszą wierzyć takiej osobie na słowo.
- W takiej sytuacji policja nie jest bezradna – mówi w rozmowie z Autokult.pl rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie mł. insp. Sebastian Gleń. - Jeśli policjant nie uwierzy pasażerowi na słowo, może wszcząć czynności wyjaśniające w związku z podejrzeniem o popełnienie wykroczenia. W takim przypadku można wezwać osobę, która uchylała się od zakrywania ust i nosa, na przesłuchanie i wtedy zweryfikować, czy naprawdę istniały przesłanki do rezygnacji z noszenia maseczki – dodaje Sebastian Gleń.
Osoba niestosująca się do przepisów ryzykuje grzywną w wysokości do 500 zł. Nieprzyjęcie mandatu grozi skierowaniem sprawy do sanepidu, a ten może nałożyć karę administracyjną w wysokości do 5 tys. zł.
Jak jest za granicą?
Na razie nie wiadomo jeszcze, na jakie rozwiązania zdecyduje się polski rząd. Warto jednak przyjrzeć się temu, jakie obostrzenia w transporcie publicznym przewidują przepisy w innych europejskich państwach, bo możliwe, że polscy politycy postanowią skorzystać z tych wzorów.
Zachowywanie dystansu od innych pasażerów oraz zasłanianie ust i nosa są standardem. Dodatkowo, w Szwecji zaleca się niewpuszczanie pasażerów środków zbiorowej komunikacji przednimi drzwiami. W Niemczech zalecenia przewidują automatyczne otwieranie drzwi (nie za pomocą przycisku) oraz wdrożenie cyfrowej formy zakupu biletu. Na Słowacji poważniejsze obostrzenia dotyczą taksówek. Mogą z nich korzystać jednocześnie najwyżej dwie osoby (oprócz kierowcy) i mogą one zajmować kanapę, a klimatyzacja musi być wyłączona. W Irlandii liczbę pasażerów środków publicznego transportu ograniczono do połowy formalnej liczby osób, które mogłyby jechać danym pojazdem. Rząd Portugalii w ogóle nie zaleca korzystania z transportu publicznego, jeśli istnieje inna możliwość dojechania do celu.
Co zaskakujące, w części państw przepisy są łagodniejsze niż w Polsce. We Francji w środkach komunikacji publicznej zasłanianie ust i nosa jest obligatoryjne dopiero od 11. roku życia, w Belgii - od 12. roku życia, a w Holandii od 13. roku życia. W Estonii noszenie masek w środkach komunikacji publicznej jest jedynie zalecane.
Już nie jest kolorowo
Zgodnie z obowiązującymi dziś w Polsce przepisami w środkach komunikacji publicznej usta i nos muszą zasłaniać wszystkie osoby od 4. roku życia. Pojazdami publicznego transportu może jednocześnie jechać tyle osób, ile wynosi 100 proc. liczby miejsc siedzących albo 50 proc. liczby miejsc siedzących i stojących, ale przy jednoczesnym obowiązku pozostawienia 50 proc. miejsc siedzących niezajętych.
W miastach i powiatach oznaczonych jako strefy czerwone limit pasażerów wynosi 50 proc. miejsc siedzących albo 30 proc. liczby miejsc siedzących i stojących. W takim przypadku również 50 proc. miejsc siedzących musi pozostać niezajęta.
Porównanie przepisów dotyczących środków ostrożności w środkach masowej komunikacji w Europie i w Polsce uzmysławia nam, że polski rząd w zasadzie stoi przed ścianą. Oprócz zapowiedzianego zaostrzenia przepisów o unikaniu zasłaniania ust i nosa może już tylko zmniejszyć dozwoloną liczbę osób mogących jechać w jednym autobusie czy wagonie. To z kolei prowadziłoby do trudności w zapewnieniu przez spółki komunalne środka transportu dla wszystkich potrzebujących. Cała nadzieja w tym, że więcej osób przesiądzie się na rowery.