Ministerstwo nie wyklucza podwyżek za przegląd. Ceny nie zmieniły się od 17 lat

Resort infrastruktury odpowiedział na interpelację w sprawie opłat za obowiązkowe przeglądy pojazdów. Niewykluczone, że niebawem za badania będziemy płacili więcej. Wcześniej trzeba jednak zmienić przepisy.

Wycieki czy "łyse" opony nie zawsze przekładają się na odmowę wbicia pieczątki - zdjęcie ilustracyjne
Wycieki czy "łyse" opony nie zawsze przekładają się na odmowę wbicia pieczątki - zdjęcie ilustracyjne
Źródło zdjęć: © Marcin Łobodziński
Tomasz Budzik

06.06.2021 | aktual.: 14.03.2023 16:16

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Co roku miliony samochodów i jednośladów odwiedzają polski stacje kontroli pojazdów. Dla właściciela auta osobowego taka wizyta oznacza wydatek w wysokości 99 zł, posiadacz motocykla płaci 63 zł, a motoroweru 51 zł. Cennik nie jest dla zmotoryzowanych zaskoczeniem, gdyż stawki zostały ustalone w 2004 r. i od tego czasu pozostają na niezmienionym poziomie. Nie trzeba wielkiej przenikliwości, by zauważyć, że w ciągu 17 lat poważnie wzrosły wynagrodzenia czy opłaty za pobór wody i prądu. W efekcie biznes jest coraz mniej opłacalny, a właściciele stacji kontroli pojazdów starają się oszczędzać na wszystkim - ze szkodą dla bezpieczeństwa pojazdów dopuszczonych do ruchu.

Polska Izba Stacji Kontroli Pojazdów już niejednokrotnie podnosiła kwestię zmiany cennika opłat za przeglądy. Ostatnio sprawę w interpelacji poruszył poseł Krzysztof Śmieszek. Jak zauważył parlamentarzysta, chęć uzyskania obrotów gwarantujących opłacalność prowadzenia stacji kontroli pojazdów przekłada się na to, że pieczątki otrzymują samochody, które wymagają napraw. To ma wpływ na niski poziom bezpieczeństwa na polskich drogach. Poseł zwrócił się do resortu infrastruktury z pytaniem o to, czy zamierza wprowadzić podwyżki cen przeglądów.

"(...) Prace legislacyjne nad aktami wykonawczymi z zakresu badań technicznych pojazdów, w tym regulującymi wysokość opłat za badania techniczne pojazdów, będą mogły zostać podjęte po prawidłowym wdrożeniu wyżej wymienionej dyrektywy (2014/45/UE - przyp. red.) do polskiego porządku prawnego. Należy zauważyć, że wzrost opłaty za badania techniczne pojazdów będzie wiązać się z większymi wydatkami dla właścicieli pojazdów. Należy mieć na uwadze, że utrzymanie pojazdu jest obowiązkiem, który wiąże się również z innymi wydatkami po stronie właścicieli tj. koszty eksploatacji pojazdu oraz obowiązkowego ubezpieczenia", napisał Rafał Weber, sekretarz stanu w Ministerstwie Infrastruktury.

Resort nie mówi więc ani "tak", ani "nie". Już sam fakt, że nie zaprzeczył takim planom, daje jednak do myślenia. Czego w przypadku zmiany cennika należałoby się spodziewać? Z rozmowy, którą przed kilkoma miesiącami odbyłem z Marcinem Barankiewiczem, prezesem zarządu PISKP-u, wynikało, że kwota 130 zł netto za badanie auta osobowego zrównoważyłaby zmiany realiów działania tej branży, które zaszły od 2004 r. To daje nam informację na temat tego, czego należałoby się spodziewać, gdyby strona rządowa przychyliła się do argumentów właścicieli stacji kontroli pojazdów.

Ewentualne podwyżki nie ucieszą kierowców, ale niewykluczone, że okażą się ceną, jaką trzeba będzie zapłacić za większe bezpieczeństwo. Na razie rząd musi w końcu wdrożyć zmiany w przepisach, które zrealizują unijną dyrektywę dotyczącą badań technicznych z 2014 r. Według projektu nowelizacja ma zacząć obowiązywać od 1 stycznia 2022 r. Nowe przepisy zaostrzą kontrolę nad działalnością stacji kontroli i kompetencjami diagnostów. Wprowadzą także dodatkową opłatę dla spóźnialskich kierowców oraz bonus dla tych, którzy nie zapominają o przeglądzie. Kiedy nowelizacja w końcu wejdzie w życie, rząd może zająć się zmianą rozporządzenia o opłatach za przeglądy. Jeśli się na to zdecyduje.

Komentarze (34)