Mini w wydaniu XXL to zapomniany koncept z początków XXI wieku. Ma 6 kół i basen
Sześciometrowa limuzyna na bazie auta, które powstało jako miejskie wozidełko - na taki pomysł w 2004 roku wpadło samo Mini, czego wynikiem był koncept XXL. Dziś mało kto o nim pamięta. Szkoda, bo to ciekawy projekt.
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Mini już dawno nie jest mini. Od czasu gdy w gamie brytyjskiej marki zagościły SUV-y, przestaliśmy jednoznacznie kojarzyć ją z typowo miejskimi segmentami. Na początku XXI wieku sytuacja wyglądała jednak zupełnie inaczej - jedynym dużym mini był koncept XXL.
Zobacz także
To nic innego jak koncept powołany do życia przez samego producenta przy wsparciu warsztatu z Los Angeles specjalizującego się w tworzeniu limuzyn. Brytyjczycy i Amerykanie wspólnymi siłami stworzyli sześciometrowy egzemplarz, który był w stanie zabrać na pokład 6 osób i sporo bagażu.
Na pokładzie znalazło się miejsce na system multimedialny z DVD, a także szkło i lodówkę na trunki. Był też telefon pozwalający komunikować się z kierowcą. Technicznie poza zwiększonym rozstawem osi i dodatkowymi kołami z tyłu, auto niewiele różniło się od oryginału. Pod maską pracował bowiem dobrze znany, 1,6-litrowy benzyniak z Coopera S JCW.
Największe wrażenie robi jednak demontowalna pokrywa, która pozwala zmienić limuzynę Mini w pickupa ze sporą przestrzenią ładunkową. Można ją np. zmienić w... basen. Tak przynajmniej wynika z oficjalnych zdjęć prasowych.
Samochód został pokazany światu w 2004 roku przy okazji startu Igrzysk Olimpijskich w Atenach. Później zaliczył małe tournée po kontynentach i zniknął na dobre. Koncepcja, choć ciekawa, nigdy później nie doczekała się kontynuacji.