Klasa S do wożenia glazury i cabrio na weekend. Na sprzedaż wyjątkowy duet W126
Mercedes W126 nawet w standardowych wydaniach jest często poszukiwanym youngtimerem. A co powiecie na wersje, które zauważalnie odbiegają od fabrycznych? Kombi i kabriolet spod ręki tzw. coachbuilderów właśnie trafiły na sprzedaż w USA.
18.01.2021 | aktual.: 16.03.2023 14:54
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Kombi oraz kabriolet to nadwozia, których na próżno szukać w katalogach Mercedesa W126 560. Klienci, którzy chcieli się cieszyć pojemnym i foremnym bagażnikiem lub wiatrem we włosach, byli więc skazani na łaskę zewnętrznych firm - tzw. coachbuilderów specjalizujących się w daleko idących przeróbkach samochodowych nadwozi. Dwa egzemplarze po takich zabiegach właśnie trafiły na sprzedaż w USA.
Zacznijmy od kabrioletu 560 SEC opartego na popularnej wersji coupe. Samochód z 1986 roku przeszedł gruntowną przemianę w warsztacie firmy Straman, gdzie stracił sztywny, stalowy dach na rzecz miękkiego, składanego odpowiednika. Specjaliści zadbali też o dodatkowe wzmocnienia nadwozia, pozwalające utrzymać właściwą sztywność konstrukcji. Całość wykończono błękitnym lakierem, który świetnie komponuje się z beżowym, skórzanym wnętrzem.
Pod maską pracuje wspaniałe, 5,5-litrowe V8 o mocy 241 KM, sprzężone z 4-biegowym automatem. Co ważne, auto zachowało się w świetnym stanie. Jak dotąd przejechało tylko 48 tys. km. To świetna oferta dla tych, którzy poszukują naprawdę wyjątkowego klasyka do weekendowych przejażdżek. Dom aukcyjny RM Sotheby's szacuje, że auto zmieni właściciela za około 40-50 tys. dolarów.
Druga z propozycji jest jeszcze ciekawsza. Ktoś postanowił bowiem skalać luksusową limuzynę roboczym charakterem. W126 zostało przerobione na kombi w warsztacie firmy Caro. Auto wygląda zaskakująco proporcjonalnie i zdecydowanie może się podobać. Szczególnie że nadwozie pokryto czarnym lakierem, z którym kontrastują szerokie, szare listwy i zderzaki.
Z tyłu auto przypomina nieco mniejszego brata, jakim był fabryczny W124. Głównie za sprawą lamp, które z niego zapożyczono. Szyby i klapa są już natomiast autorskim projektem Caro. Konwersja robi wrażenie dopracowanymi detalami. RM Sotheby's twierdzi, że nie była tania. Pierwszy właściciel wydał na ten pojazd łącznie 211 tys. dolarów.
Teraz można go kupić za 30-40 tys. W zamian dostaniemy nie tylko unikatowe nadwozie, ale i budzący respekt, 304-konny silnik V8 z 4-biegowym automatem. W tym przypadku przebieg jest nieco większy - wynosi 110 622 km, ale to wciąż znikoma wartość jak na W126.