McLaren 765LT to lżejszy i mocniejszy odpowiednik 720S o porażających osiągach
Na tegoroczną Genewę McLaren przygotował wyjątkowo smakowitą premierę. Z uwagi na to, że salon został odwołany, nie będziemy mogli podziwiać jej na żywo. Szkoda, bo to wyjątkowe dzieło o oszałamiających osiągach. Poznajcie model 765LT, któremu zdecydowanie bliżej do torowej zabawki niż sportowego auta drogowego.
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Weźmy 720S i poprawmy w nim wszystko, co możliwe - tak powstał prezentowany 765LT, będący niczym innym jak jeszcze bardziej ekstremalnym wydaniem udanego superauta z Woking. Lżejszym, mocniejszym, a co za tym idzie, także znacznie szybszym. Osiągi nowego McLarena oszałamiają, ale o nich później. Zacznijmy od wyglądu.
Nadwozie stanowi aerodynamiczną doskonałość. Choć auta maksymalnie podporządkowane prawom fizyki rzadko kiedy są przesadnie urodziwe, Brytyjczykom udało się połączyć odpowiedni docisk z atrakcyjną prezencją. Znajdziemy tu znacznie większy splitter, dokładki progów i agresywniejszy dyfuzor niż w 720S. Nietrudno też dostrzec potężne tylne skrzydło z aktywną regulacją.
Inżynierom McLarena zależało na maksymalnym obniżeniu masy własnej pojazdu, dlatego zdecydowana większość podzespołów jest tu wykonana z kompozytów i superlekkich stopów. Przykładem mogą być tytanowe, kute felgi ubrane w opony Pirelli P Zero Trofeo R. Za obręczami znajdziemy zestaw węglowo-ceramicznych hamulców żywcem wyjętych z modelu Senna.
Układ wydechowy także odchudzono - dokładnie o 40 proc. Podobnie jak felgi, został on wykonany z tytanu. Zwieńczeniem są 4 potężne końcówki zamontowane wysoko pomiędzy tylnymi lampami. Podobno 765LT brzmi jak żadne inne auto w gamie McLarena.
Choć samochody tej marki słyną z raczej komfortowych kabin jak na standardy supersamochodów, w tym modelu nie znajdziemy zbyt wielu luksusów. Wszystko podporządkowano tu jak najniższej masie. Rezygnacja z części wygłuszeń i niektórych elementów wyposażenia w połączeniu z zastosowaniem nowych stelaży foteli pozwoliła zaoszczędzić aż 18 kg. Multimedia z 8-calowym wyświetlaczem pozostały na szczęście na swoim miejscu, przez co kokpit nie jest przesadnie spartański.
Największą atrakcją 765 LT jest oczywiście napęd. 4-litrowe V8 zyskało kuty układ korbowo-tłokowy, nową pompę oleju i pompę paliwa oraz zmienione oprogramowanie silnika. Efekt to 765 KM mocy i 800 Nm maksymalnego momentu obrotowego. Takie parametry w połączeniu z szybką, 7-stopniową przekładnią automatyczną pozwalają osiągać setkę w czasie 2,8 sekundy i rozpędzać się do 330 km/h.
Jeszcze większe wrażenie robi czas sprintu 0-200 km/h wynoszący 7,2 sekundy. Spora w tym zasługa nie tylko mocnego napędu, ale i masy własnej wynoszącej 1229 kg - to o ponad 50 kg mniej niż w przypadku 720S. Obydwa modele różnią się jednak nie tylko osiągami na prostej. Prawdziwą przewagę 765LT dostrzeżemy dopiero na torze.
Wszystko dzięki sztywniejszemu zawieszeniu z niższym prześwitem i większym rozstawem kół. Przeprojektowano również układ kierowniczy, nadając mu bardziej bezpośrednie przełożenie. Jak twierdzi szef McLarena, Mike Flewitt - to najlepszy z dotychczasowych modeli LT. Chętni, by się o tym przekonać, muszą się spieszyć. Powstanie bowiem tylko 765 egzemplarzy. Cena na razie pozostaje nieznana.