Mandaty za wyprzedzanie na przejściu ostro w górę. Kierowcy nawet nie wiedzą, kiedy to robią
Dojeżdżając do przejścia, trzeba uważać nie tylko na pieszych, ale i zachowanie innych kierowców. Od 1 stycznia kara za nagminny błąd przy "zebrze" wyniesie 1500 zł. Policja coraz częściej sięga tam po drony, więc nie ma co liczyć na szczęście.
27.12.2021 | aktual.: 11.09.2024 10:51
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Nowe kary
W połowie grudnia prezydent podpisał nowelizację przepisów, która wprowadza nowe minimalne wymiary grzywien za niektóre przewinienia drogowe. Łatwo zauważyć, że zmiany dotyczą przede wszystkim tych zachowań, które stwarzają zagrożenie dla innych uczestników ruchu - w szczególności tych niechronionych. Bardzo znacząca podwyżka mandatów będzie dotyczyła wykroczeń zagrażających pieszym.
Obecnie za wyprzedzanie na przejściu dla pieszych lub bezpośrednio przed nim można zapłacić jedynie 200 zł mandatu. Bloczek z kwotą 500 zł zobaczy kierowca omijający pojazd, którego kierowca zatrzymał się w celu ustąpienia pieszym. Od 1 stycznia 2022 r. w każdym z tych przypadków minimalna kara wyniesie 1500 zł.
Wzrost mandatu będzie spektakularny i wielu kierowców może to odczuć na własnej skórze, bo niestety polscy zmotoryzowani często popełniają takie wykroczenia. Co najgorsze, wielu z nich w ogóle nie wie, że robi coś niezgodnego z prawem i niezwykle niebezpiecznego dla pieszych.
Nieświadomi sprawcy
Tuż przed świętami policjanci grupy Speed na zakopiance zatrzymali mężczyznę, który za swoje wybryki na miejscu stracił prawo jazdy. Nie tylko przekroczył dozwoloną prędkość o 91 km/h, ale też jadąc 141 km/h, wyprzedzał inny pojazd na przejściu dla pieszych. Nie jest to jednak ewenement – zdarzenie, którego dopuścił się zatwardziały pirat drogowy, to polska codzienność.
Wystarczy przejechać się drogą mającą przynajmniej dwa pasy ruchu w jednym kierunku i wyznaczone przejścia dla pieszych. Bardzo szybko zauważymy, że kierowcy nagminnie wyprzedzają przed "zebrą" lub na niej. Jak wynika z relacji pracujących w terenie mundurowych, wielu z nich nie wie, że jazda z wyższą prędkością niż pojazdu na sąsiednim pasie jest wyprzedzaniem. By doszło do takiego manewru, nie trzeba jechać za wyprzedzanym pojazdem. Wyprzedzamy również wtedy, gdy cały czas jedziemy pasem obok – ale szybciej.
To dlatego w okolicach przejść dla pieszych trzeba zwracać uwagę nie tylko na otoczenie "zebry", ale też zachowanie kierowcy obok. Jeśli on zwalnia, my również musimy to zrobić. Podobnie jeśli od dłuższego czasu zbliżamy się do jadącego wolniej pojazdu na prawym pasie. Jeśli doganiamy go w okolicy przejścia, nie możemy wyprzedzić przed pokonaniem pasów. Jeżeli kierowca na pasie obok zdecyduje się przepuścić pieszych i zacznie mocniej hamować, my również musimy być przygotowani do wykonania takiego manewru. To dlatego przepisy nakładają na kierowców zbliżających się do przejść obowiązek zachowania szczególnej ostrożności i zwolnienia, jeśli jest to konieczne dla zapewnienia bezpieczeństwa. Kłopot w tym, że wielu kierowców tego nie robi.
Kierowców czeka "szybki kurs"
Do monitorowania zachowania kierowców w okolicach przejść świetnie nadają się policyjne drony. W połowie grudnia bielska drogówka potrzebowała jedynie kilku godzin, by za pomocą takiego sprzętu wychwycić i ukarać 70 wykroczeń w okolicach przejść dla pieszych. W sierpniu policjanci użyli drona na zakopiance. W ciągu dwóch godzin przyłapano 25 kierowców. Miesiąc wcześniej takie same działania przeprowadzali policjanci z Bydgoszczy. Efekt? 81 wykroczeń w dwie godziny.
Nie opublikowano jeszcze nowego taryfikatora mandatów. Nie wiadomo więc, jakie będą "widełki" kar za wyprzedzanie przed przejściem dla pieszych czy omijanie pojazdu ustępującego pierwszeństwa na "zebrze". Jasne jest już jednak, że minimalnie będzie to 1500 zł, a więc niemal dwa razy więcej niż za przekroczenie dozwolonej prędkości o ponad 30 km/h. Kierowcy muszą szybko uzupełnić braki i nauczyć się przepisów, które powinni poznać już na kursie na prawo jazdy. Jeśli tego nie zrobią, mogą słono zapłacić. I tak będzie to jednak cena niższa niż ta, która wiązałaby się z ewentualnym potrąceniem.