Lubczański: Pakiet deregulacyjny to wymarzone narzędzie dla polityków. Zwłaszcza, gdy wiedzą, jak z niego korzystać (opinia)
Wyczekiwany przez kierowców pakiet deregulacyjny po raz kolejny został przesunięty w czasie. Po raz kolejny również można zauważyć, że prace nad nim "ruszają" w kluczowych dla polityków momentach. Trudno się dziwić – może on poprawić życie nawet 20 mln kierowcom.
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Brak obowiązku wymiany tablic rejestracyjnych po zakupie auta, koniec z wymianą dowodu rejestracyjnego, gdy zapełni się pieczątkami czy zniesienie obowiązku wożenia ze sobą prawa jazdy. Takimi możliwościami są kuszeni kierowcy od 2018 roku i nic nie wskazuje na to, by miało się to zmienić. W kotka i myszkę będziemy się jeszcze długo bawić. Pierwsze czytanie wyczekiwanej ustawy miało się odbyć 4 czerwca. Jak się okazuje, lista to jedno, sejmowa rzeczywistość – drugie.
Poślizg wydaje się mały. Według planów prac sejmowych, posłowie zajmą się pakietem deregulacyjnym dopiero w połowie czerwca. Od 2 lat projekt budzi olbrzymie zainteresowanie. W tym czasie media nie raz rozpisywały się: "idą kolejne ułatwienia dla kierowców" (to z 2018 r.), "za chwilę będziemy uruchamiać pakiet" (również 2018 r.), "pakiet deregulacyjny już we wrześniu" (to z kolei 2019 r.). Regularność tych doniesień sprawia, że kierowcy już sami nie wiedzą czy przepisy już weszły, zostały zmienione, czy też cały pakiet zaginął w sejmowej zamrażarce.
Cały ten zestaw zmian jest bardzo, bardzo przydatny, o ile wiemy co chcemy uzyskać i kiedy trzeba go "odmrozić". Wystarczy spojrzeć na harmonogram prac. 18 października 2018 dowiedzieliśmy się o istnieniu pakietu. Trzy dni później miały miejsce wybory samorządowe. Publikacja na stronie Rządowego Centrum Legislacji miała miejsce w maju 2019 roku, kilka dni przed wyborami do Parlamentu Europejskiego. Ale to nie koniec!
W połowie września 2019 roku minister cyfryzacji mówił o uruchomieniu pakietu na przełomie roku. Krótko po jego słowach Polacy znów ruszyli do urn, by wybrać przedstawicieli do Sejmu.
W tym roku data wyborów prezydenckich została już ustalona. Kilka dni przed tym wydarzeniem ustawa istotna dla wygody kierowców zostanie odczytana po raz pierwszy w sejmie. Można powiedzieć, że "historia lubi się powtarzać", mnie nasuwają się słowa George’a Santayany: "ci, którzy nie pamiętają przeszłości, skazani są na jej powtarzanie".
Sprawy dotyczące kierowców jakoś nie mają szczęścia w Sejmie. Niemal zapomnieliśmy o ustawie, która miała zapewniać obowiązkowe szkolenia dla młodych kierowców już po zdanym egzaminie. Zainteresowanie sprawą było na tyle duże, że w kolejnych województwach pojawiały się Ośrodki Doskonalenia Technik Jazdy. Sprawa ucichła, obiekty zastały. Coraz trudniej będzie też zdążyć z przepisami, które od 1 lipca miały pozwalać na odbieranie prawa jazdy za przekroczenie prędkości na autostradzie. Nie chcielibyśmy przecież utrudniać Polakom pędzącym na wakacje życia, prawda?