Kto jeździ sedanem?

Patrząc na samochody, możemy wnioskować coś na temat ich właścicieli. Auta terenowe nabywają raczej ludzie aktywni, z busów korzystają przedsiębiorcy. Kobieciarze często wybierają kabriolety, a starsze panie zazwyczaj jeżdżą małymi hatchbackami. Bardzo ważne miejsce na rynku wciąż zajmują klasyczne sedany. Kto je wybiera?

Kto jeździ sedanem?
Kuba Jonkaitis

19.12.2016 | aktual.: 01.10.2022 20:50

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Odnoszę wrażenie, że w segmencie aut luksusowych na polskich ulicach zapanowała całkowita monotonia. Brak różnorodności nie tylko marek czy poszczególnych modeli, ale nawet kolorów doprowadza do irytacji. Większość majętnych ludzi, dla których samochód jest czymś więcej niż tylko środkiem transportu, decyduje się na niemiecką trójkę w czerni albo srebrze. Żeby jeszcze były to modele w miarę egzotyczne, można by wybaczyć, ale wieje okropną nudą i ciężko jest znieść taki stan rzeczy. Rzadko spotykamy nawet stare wersje wspomnianych aut z logo „s”, „amg” czy „m”, choć ponoć w Polsce jest więcej „emek” niż wyprodukowała niemiecka fabryka. Niestety, częściej na klapach bagażników zobaczyć można literki „tdi”, „cdi” lub „d”.

Jest też garstka majętnych kierowców, którzy skusili się na coś spoza Niemiec. Miło jest zobaczyć Lexusa, Jaguara czy Volvo. Co jakiś czas słyszymy zapowiedzi, że „tym razem” na rynku pojawia się gracz, który sporo namiesza i odbierze klientów wielkim niemieckim koncernom. Szefowie BMW zapewne osiwieli gdy dowiedzieli się o Maserati Ghibli. W Audi wyłysieli przez Jaguara XE, a swego czasu w Mercedesie nie spali przez Citroena C6.

Niestety za każdym razem jest to samo. Kolumna tabeli ekstraklasy widocznie ma tylko trzy wiersze. Nie musi oznaczać to, że auta takie jak Volvo S80 są gorsze. Oznacza to, że rynek weryfikuje to w oparciu o różne kryteria. Być może Maserati cieszyłoby się większą popularnością, ale potencjalni klienci boją się o przyszłe naprawy swoich aut i dla spokoju decydują się na coś z rozbudowaną siecią serwisową. Miłośnicy motoryzacji nie raz wykazywali, że samochody pozornie złe mogą być wspaniałe. Nie będzie zaskoczeniem podanie przykładu Alfy Romeo. Wydaje się, że wyjeżdżający od mechanika trzeci raz w tygodniu właściciel Lancii Thesis, nie zamieni jej na A4, bo nie czułby się wyjątkowo. Przypuszczać można, że argumentacja właściciela Peugeota 607 o wyższości jego auta nad Mercedesem E200 CDI mogłaby mieć szansę powodzenia, zwłaszcza gdy przeanalizujemy wyposażenie otrzymywane za podobną cenę. Warto czasem zastanowić się, co kierowało właścicielem Hondy Legend czy Saaba 95 przy zakupie jego samochodu.

Próbując określić profil nabywcy sedana, dochodzimy do wniosku, że nie jest to grupa jednolita, i to niezależnie od zasobności portfela. Podobne argumenty obowiązują na rynku pierwotnym, jak i wtórnym. Zdecydowana część nabywców płaci stosunkowo spore pieniądze za popularne i dobre, choć nudne auta niemieckiej trójki. Część decyduje się na ostre wersje swoich germańskich limuzyn. Ci ludzie dzielą się na zwyczajnie bogatych oraz miłośników prędkości, którzy stawiają na emocje kosztem wysokich cen eksploatacji. Są tacy, którzy wybierają motoryzację spoza Niemiec i bardzo często są to fani samochodów włoskich lub brytyjskich, takich jak Alfa Romeo czy Jaguar. Zdarzają się kierowcy, którzy czasem nawet słusznie wmawiają sobie, że nie ma sensu przepłacać za znaczek. W ich garażach stoją Fordy Scorpio czy Ople Omegi. Na rynku znajdą się i tacy, którzy chcą pozostać wierni motoryzacji japońskiej, ale mają za dużo pieniędzy na kolejną Hondę Civic i decydują się na Accorda czy Mazdę 6. Jest jednak jeszcze jedna, być może najciekawsza podgrupa. Można nazwać ją szczególną także dlatego, że jej reprezentanci wybrali nie tyle sedana, co szczególną wersję limuzyny oferowanej obok hatchbacka. Zaznaczam, że nie chodzi wcale o Opla Insignię, Toyotę Avensis czy Forda Mondeo. Staje się jasne, że wkraczamy do świata klasycznych kształtów oferowanych za przyzwoite pieniądze…

Jakie auto wybierzesz gdy zostaniesz sołtysem? Wiesz, że będziesz uosabiać majestat całej wsi. Pierwsza myśl – Audi A8. Niestety za drogo. Omega za stara, ale może by tak C klasę na kredyt kupić? Traktor jeszcze nie został spłacony więc odpada. I wtedy przychodzi olśnienie, Audi należy przecież do VW, podobnie jak Bentley i Skoda. Właściwie to jedno i to samo. No to Rapid! Sprawdzasz stan konta i wiesz, że opcja jest dobra, ale za 10 lat. Wtedy rozwiązaniem od razu okazuje się limuzyna zbudowana w oparciu o sprawdzoną niemiecką technologię. Wybierasz majestatyczną Skodę Fabię sedan.

Inny przykład. Przymierzasz się do ważnej roli dyrektora. Jeszcze nie wiesz czego konkretnie, ale teraz to już ma na głowie ten, komu do niedawna nosiłeś ulotki. Dostajesz telefon od wujka z informacją, że zupełnie nieoczekiwanie po wyborach ustępuje dyrektor domu kultury. Zaczyna się poważna kariera, a pod domem stoi 3 - drzwiowe Suzuki Swift. Samochód przyzwoity, na producencie się nie zawiodłeś, ale teraz potrzebna jest reprezentacyjna limuzyna. Dlatego na parkingu, pod oknami gabinetu dyrektora domu kultury staje codziennie wyznacznik Twojej pozycji – Suzuki Liana.

Kolejna ilustracja. Jesteś biznesmenem, sprzedajesz marchewkę. Kuzyn też biznesmen, produkuje meble. Tak się składa, że idzie Wam całkiem dobrze. Krewny stawia kolejną halę produkcyjną, a Ty obejmujesz na bazarze kolejną szczękę. Na weselu siostrzenicy większość gości zachwycała się nowym Renault kuzyna. Mówili coś o talizmanach czy innych amuletach. W związku z tym, że jako przedsiębiorcy jedziecie na tym samym wózku, Ty też możesz pozwolić sobie na odrobinę luksusu. Masz pieniądze, idziesz do salonu Renault i od ręki kupujesz identyczną limuzynę. No może prawie, bo stajesz się właścicielem pachnącej nowością Thalii.

Takie przejaskrawione historyjki można zmyślać za każdym razem gdy widzimy dumnych kierowców Hondy City czy Fiata Linea, którzy z jakiegoś powodu odrzucili wersje hatchback pokrewnego modelu. Obserwowanie tych samochodów pobudza wyobraźnię i urozmaica spacer. Właśnie dlatego uważam, że jeżeli na polskich drogach nie jest nam dane zachwycać limuzynami takimi jak Rolls-Royce Phantom, Bentley Mulsanne, Maybach czy Maserati Quattroporte, to lepiej pośmiać się z Dacii Logan albo Seata Cordoby niż co kilka minut oglądać oklepaną serię 3.

Źródło artykułu:WP Autokult
Komentarze (21)