Kontynentalne klasyki: podsumowanie dekady
Tydzień temu opisałem najlepszy - Waszym zdaniem - samochód na rynku europejskim w latach 60. i tym samym zamknąłem tę dekadę na całym świecie. Jakie były samochody w tamtych latach ogółem, czym pasjonowali się Amerykanie i na jakim poziomie stała ówczesna technologia? Zapraszam na podsumowanie rynków w latach 60.
12.10.2010 | aktual.: 02.10.2022 21:48
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Tydzień temu opisałem najlepszy - Waszym zdaniem - samochód na rynku europejskim w latach 60. i tym samym zamknąłem tę dekadę na całym świecie. Jakie były samochody w tamtych latach ogółem, czym pasjonowali się Amerykanie i na jakim poziomie stała ówczesna technologia? Zapraszam na podsumowanie rynków w latach 60.
Muscle car pieśnią całej Ameryki
Cykl rozpoczęliśmy od aut na rynku amerykańskim, na którym rozpoczęła się wówczas era muscle carów. W jednym z komentarzy pod moim wpisem napisano, że muscle car to samochód, w którym najważniejsze są: ryk silnika, masa koni pod maską, charakterystyczny wygląd i zupełna nieopłacalność jazdy.
Taki opis oddaje chyba wszystko, czym były te samochody. Kupowano je dla szpanu, czasem z miłości do dźwięku silnika czy pięknego wyglądu. Nic nie zmienia faktu, że jeżdżenie takim autem wiązało się z gigantycznymi kosztami, bo one po prostu pochłaniały benzynę! Kwestiami dyskusyjnymi są ich aerodynamika, ekonomia jazdy czy nawet szybkość, ale chyba nikt nie zaprzeczy, że muscle car to ikona Ameryki w latach sześćdziesiątych.
Technologia i nietuzinkowość w Azji
Co do wyglądu, to wystarczy spojrzeć na zdjęcia naszych klasyków, by zauważyć cechę wspólną trzech modeli - niestandardowo umiejscowione lusterka. W normalnych samochodach są na progu drzwi, w azjatach znaleziono dla nich miejsce na... masce. Wygląda to dość komicznie, ale najwidoczniej się sprawdzało. Zauważcie także, że każdy z tych pojazdów jest wersją sportową, co świadczy o miłości Azjatów do prędkości.
Europejski miszmasz
Na koniec nasz rodziny rynek, dla którego ciężko znaleźć pierwiastek łączący wszystkie modele przewodzące w naszej klasyfikacji. Na podium znalazły się: pierwszy supercar wszech czasów, pierwsza limuzyna oraz eleganckie kombi Citroena. Z każdym z tych aut wiąże się oddzielna i ciekawa historia, po które odsyłam do odpowiednich wpisów.
Różnorodność i brak wspólnego wzoru są pewnym obrazem tego, co działo się w Europie. Otóż tworzono wiele wersji pojazdów, które były przeznaczone dla różnych ludzi. Żaden z nich nie przebił się na tyle, by przyćmić pozostałych. Stąd tytułowy miszmasz, bo rynek europejski był naszpikowany wszystkim, co możliwe, a ludzie to po prostu masowo kupowali.
Macie swoje obserwacje dotyczące tej dekady i naszego cyklu pod tytułem Kontynentalne klasyki? Zapraszam do dyskusji w komentarzach, czekam na Wasze opinie.