Koncern Fiat Chrysler Automobiles z ogromnymi kłopotami i wadliwymi autami
Nietrudno stworzyć do ostatnich historii, które dzieją się wokół koncernu FCA tak zwaną teorię spiskową, mającą na celu zniszczenie amerykańsko-włoskiego giganta. Najpierw atak hakerów na Jeepy Cherokee, teraz nieporadność amerykańskich serwisantów. Co jeszcze?
28.07.2015 | aktual.: 02.10.2022 09:44
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Ostatnio koncern Fiat Chrysler Automobiles boryka się z poważnymi problemami, które źle wpływają na wizerunek i sytuację finansową firmy. Problemy zaczęły się kilka dni temu od udanej próby włamania się do systemu Unconnect, zarządzającego funkcjami samochodu, a konkretnie do Jeepa Cherokee. Na szczęście włamanie to było przeprowadzone tylko po to, by uświadomić wszystkie koncerny samochodowe przed niebezpieczeństwem, jakie grozi użytkownikom. Charlie Miller i Chris Valasek bez trudu, dysponując tylko laptopem połączonym z Internetem przejęli kontrolę nad modelem Cherokee z 2014 roku. Mogli sterować kierownicą, zamkami, układem klimatyzacji i innymi urządzeniami. Przy okazji powiedzieli, że problem dotyczy nie tylko Jeepa, ale również Audi, BMW, Cadillaca, Chryslera, Dodge’a, Infiniti, Forda, Hondy, Toyoty i Range Rovera. Tylko te marki sprawdzili i we wszystkich znaleźli dziury, którymi łatwo dostać się do systemu. Pech chciał, że próbę przeprowadzili na Jeepie.
Koncern FCA został więc zmuszony do oficjalnego zajęcia stanowiska w tej sprawie i oświadczono, że powstaną aktualizacje, które mają takie próby uniemożliwić. Problem w tym, że Fiat nie ma możliwości wykonania aktualizacji zdalnie i klienci muszą odwiedzić serwis. Łącznie ma być to aż 1,4 mln samochodów. Do tego samego zostało już wcześniej zmuszone BMW, które musiało poprawić system ConnectedDrive w modelach BMW, MINI oraz Rolls Royce, które były narażone na otwarcie zamków przez hakera.
Powyższa sytuacja zwróciła uwagę amerykańskiej agencji rządowej zajmującej się bezpieczeństwem drogowym National Highway Traffic Safety Administration, która przyjrzała się działaniom koncernu w zakresie akcji serwisowych. Okazało się, że FCA nie radzi sobie z tym najlepiej i ostatecznie zapadła decyzja, której chyba nikt się nie spodziewał – 105 mln dolarów grzywny dla koncernu! To największa w historii motoryzacji grzywna nałożona na producenta samochodów. Do tej pory rekordzistką była Honda z 70 mln dolarów grzywny.
NHTSA dostrzegło, że FCA nie może sobie poradzić z rozwiązaniem problemów wielu modeli samochodów, mówi się o liczbie 1,5 miliona. Chodzi o wadliwe mocowanie zbiorników paliwa w starszych Jeepach, a także o wadliwie działający układ kierowniczy w wybranych modelach RAM, Dodge i Chrysler. Agencja odnotowała nawet 32 wypadki spowodowane tą drugą usterką, w tym jeden ze skutkiem śmiertelnym. Koncern został zmuszony przez NHTSA do ostatecznego rozwiązania problemu wadliwych samochodów i pokrycia kosztów napraw wykonanych we własnym zakresie przez użytkowników lub odkupienie samochodów od klientów po korzystnych dla nich cenach.
Koncern FCA zobowiązał się do przeprowadzenia napraw oraz zwrotu klientom pieniędzy lub odkupienia wadliwych samochodów. Ponadto przez 3 najbliższe lata wszystkie akcje serwisowe będą prowadzone pod ścisłym nadzorem niezależnych audytorów powołanych przez NHTSA.
Warto przy tym wszystkim zauważyć, że problem leży w amerykańskich, a nie włoskich samochodach. Czyżby Fiat kupił Chryslera, na którym teraz amerykański rząd zarobi 105 mln dolarów, przelanych z włoskich kont bankowych?
Zobacz także