Ministerstwo długo czekało z pokazaniem raportu. Mówi prawdę o polskich kierowcach

Kierowcy w naszym kraju za nic mają bezpieczeństwo pieszych. Najnowszy raport o zachowaniach kierujących, który do tej pory nie został szeroko upubliczniony, pokazuje, że w ostatnich latach zmotoryzowani zaczęli jeździć dużo gorzej. Przepisy łamie nawet 90 proc. kierowców.

Przejścia dla pieszych powinny być oazami bezpieczeństwa. Jest jednak inaczej
Przejścia dla pieszych powinny być oazami bezpieczeństwa. Jest jednak inaczej
Źródło zdjęć: © PAP/Marcin Bielecki
Tomasz Budzik

08.07.2019 | aktual.: 28.03.2023 10:28

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Fatalne wyniki

Ministerstwo Infrastruktury od dawna dysponuje raportem na temat zachowań uczestników ruchu w okolicach przejść dla pieszych, ale nie spieszyło się z upublicznieniem dokumentu, informuje serwis brd24.pl. Rzeczywiście, choć obejmuje on badania przeprowadzone od września do grudnia 2018 r., na stronie internetowej Krajowej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego pojawił się on dopiero w piątek 5 lipca 2019 r. Co z niego wynika?

Jeździmy zbyt szybko. W obszarach, gdzie dozwolona prędkość wynosiła 50 km/h, 85 proc. kierowców na 100 m przed przejściem przekracza dozwoloną prędkość. W odległości 10 m przed "zebrą" zbyt szybko jedzie 40 proc. kierowców.

Poza terenem zabudowanym jest jeszcze gorzej. Jeśli limit prędkości wynosi 70 km/h, na 100 m przed przejściem szybciej jedzie 90 proc. kierujących, a na 10 m przed nim aż 68 proc.

Sytuacja jest gorsza niż w 2015 r. Badania z tego okresu pokazały, że w terenie zabudowanym dozwoloną prędkość na 100 m przed przejściem dla pieszych przekraczało 40 proc. kierujących (o 45 punktów proc. mniej), a na 10 m przed nim 35 proc. (o 5 punktów proc. mniej). Przy ograniczeniu prędkości do 70 km/h było to odpowiednio 30 proc. (o 60 punktów proc. mniej) oraz 28 proc. (o 40 punktów proc. mniej).

Nieświadomość kierowców

– Te wyniki mnie nie dziwią – stwierdza Tomasz Kulik, prowadzący szkołę jazdy Kulikowo. – Obserwuję to samo u kursantów. Dopiero co kończą kurs teoretyczny, a mimo to, gdy wsiadają za kierownicę, trudno ich przekonać do konieczności zwalniania przed przejściem. A co do pozostałych kierowców, no cóż, obok nich nie siedzi instruktor. Problemem jest niewystarczająca znajomość prawa - dodaje Tomasz Kulik.

Kodeks drogowy mówi: "Kierujący pojazdem, zbliżając się do przejścia dla pieszych, jest obowiązany zachować szczególną ostrożność i ustąpić pierwszeństwa pieszemu znajdującemu się na przejściu". Są też inne przepisy, zwracające uwagę na tę kwestię.

W rozporządzeniu ministrów infrastruktury oraz spraw wewnętrznych i administracji w sprawie znaków i sygnałów drogowych stwierdza się, że: "Kierujący pojazdem zbliżający się do miejsca oznaczonego znakiem D-6 ("przejście dla pieszych" – przyp. red.), D-6a ("przejazd dla rowerzystów" - przyp. red.) albo D-6b ("przejście dla pieszych i przejście dla rowerzystów" – przyp. red.) jest obowiązany zmniejszyć prędkość tak, aby nie narazić na niebezpieczeństwo pieszych lub rowerzystów znajdujących się w tych miejscach lub na nie wchodzących lub wjeżdżających".

– W praktyce oznacza to, że kierowca musi być zawsze gotowy na wejście pieszego na przejście. Jeśli dochodzi do potrącenia, kiedy pieszy wchodzi na przejście w stosunkowo niewielkiej odległości od pojazdu, to policja może ukarać pieszego za wejście na przejście, ale jednocześnie kierowca może odpowiedzieć, jeśli przed przejściem nie zwolnił. Te przepisy się nie wykluczają – dodaje Tomasz Kulik.

Pod koniec czerwca Ministerstwo Infrastruktury negatywnie opowiedziało się w kwestii przyznania – wzorem większości europejskich krajów – pierwszeństwa pieszym jeszcze przed wejściem na przejście. W świetle ujawnionych teraz danych jasno widać, że Polacy nie są na to gotowi. Niestety dotyczy to przede wszystkim kierowców, którzy z założenia powinni odznaczać się większą odpowiedzialnością. W końcu zaliczyli egzamin ze znajomości przepisów.

Komentarze (24)