Kierowca suzuki przeleciał aż 64 metry. To więcej niż przestrzeń ładunkowa wielkiego antonova
Gigantyczny Antonov An-225 Mriya transportował sprzęt potrzebny do walki z koronawirusem. Pierwotnie samolot został zaprezentowany na potrzeby programu kosmicznego, a jego rozmiary są imponujące. Przyćmił je jednak wyczyn 41-latka w suzuki swifcie.
14.04.2020 | aktual.: 22.03.2023 11:55
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
W niedzielne popołudnie w miejscowości Rąbień kierowca suzuki swifta "przestrzelił" rondo i wykorzystując infrastrukturę drogową, wzbił się w powietrze. Nawet takie określenie wydaje się niedopowiedzeniem – suzuki "skosiło" drzewo na wysokości ok. 7 metrów i pokonało łącznie dystans 64 metrów. To oznacza, że bez problemu przeleciałby przez przestrzeń ładunkową antonova.
Sam lot również robi wrażenie. Kierowca suzuki mógłby zajrzeć do mieszkania położonego na drugim piętrze. Lądowanie nastąpiło na terenie należącym do Parafii Zwiastowania Pańskiego. Kierowca przeżył - można powiedzieć cudem - bo z auta nie zostało praktycznie nic. 41-latek siedzący "za kółkiem" prawdopodobnie był pijany. Trafił do szpitala.
O wiele lepiej wyglądało lądowanie samolotu Antonov AN-225 Mriya, który dzień później przywiózł do Polski kombinezony i maseczki, mające pomóc w walce z koronawirusem. Największa maszyna latająca na świecie dotknęła pasa startowego lotniska im. Fryderyka Chopina o 9.55. Zainteresowanie widzów było ogromne. Kierowcy zablokowali nawet trasę S79, by przyjrzeć się lepiej temu gigantowi.
Antonov został stworzony na potrzeby programu kosmicznego, by przenosić (niekoniecznie w przestrzeni ładunkowej) promy kosmiczne Buran. Niestety, z racji upadku Związku Radzieckiego, powstała zaledwie jedna sztuka An-225. Samolot może przewieźć aż 250 ton sprzętu, ale do Polski przyleciał z "zaledwie" 80 tonami. To zostawia trochę miejsca na wykonywanie skoków.
Choć An-225 Mriya ma długość ponad 80 metrów, to jego przestrzeń załadunkowa mierzy "zaledwie" 43,35 metra. To nie jest problem dla dzielnego suzuki swifta, który od zawsze znany był ze zrywności. Jego nazwa również nawiązuje do tych cech – "swift" po angielsku to po prostu "szybki".
Oczywiście Mriya bije miejskiego hatchbacka pod innymi względami – jego załoga liczy aż 6 osób, prędkość maksymalna wynosi nawet 850 km/h, a zasięg na jednym tankowaniu to 15 400 kilometrów. Jeśli jednak chodzi o wzbijanie się w powietrze, wyczyn suzuki robi zdecydowanie większe wrażenie.