Kiedy retro spotyka się z nowoczesnością. Zaglądamy do wnętrza Mini Hatch 5d

Wszyscy lubimy piosenki, które już znamy i nie inaczej jest w przypadku aut. Jednocześnie obecnie się w nich tyle zmienia, że aż żal nie wypróbować nowoczesnych rozwiązań. Dlatego powstają modele, które łączą te dwa światy, a Mini Hatch 5d to jeden z nich.

Mini
Mini
Źródło zdjęć: © mat. prasowy
Robert Lubański

09.07.2019 | aktual.: 28.03.2023 10:28

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Projektanci Mini mają nie lada zadanie. Z jednej strony muszą tworzyć samochody nowoczesne, które odnajdą się w cyfrowej erze, w jakiej żyjemy. Z drugiej, muszą pamiętać o tradycji. Ich projekty muszą nawiązywać do oryginału z 1959 roku, czyli auta, które zrewolucjonizowało segment małych samochodów. Jak widać na przykładzie Mini Hatch 5d, świetnie sobie z tym radzą.

Miało być o wnętrzu, ale najpierw kilka słów o nadwoziu. Już na pierwszy rzut oka widać, że to Mini. Nie zdradza tego logo, a charakterystyczne elementy: atrapa chłodnicy, okrągłe reflektory, pudełkowaty kształt. To sprawia, że choć nowy model jest pięciodrzwiowy, gdzieś z tyłu głowy widzimy kultowy samochód sprzed 60 lat.

Teraz możemy wejść do środka, gdzie fani marki od razu zauważą nawiązania do pierwszego wcielenia auta. Tam deska rozdzielcza była bardzo prosta, a jej głównym elementem był umieszczony pośrodku okrągły prędkościomierz. Dzisiaj jego miejsce zajął nowoczesny wyświetlacz systemu multimedialnego, który choć jest prostokątny, został zainstalowany w okrągłej ramce. Do protoplasty nawiązują też przełączniki, które są małymi dźwigienkami poruszającymi się w górę i w dół.

Jednak o ile na tym opis wnętrza klasycznego Mini można by zakończyć, nowa wersja ma do zaoferowania znacznie więcej. Wspomniałem o systemie multimedialnym, który w tym aucie jest bardzo zaawansowany. Po wyposażeniu w system Mini Connected pozwala na korzystanie z zespołu obsługi Concierge, używanie rozbudowanej nawigacji a także przekazywanie wybranych informacji o samochodzie do smartfonu.

Przełączniki, o których było wcześniej, tutaj mogą zmienić diametralnie charakter samochodu. Jednym ruchem palca można włączyć tryb ekologiczny pozwalający zaoszczędzić paliwo, lub wybrać tryb sportowy, dzięki któremu Mini daje jeszcze więcej frajdy z jazdy. W tym samym rzędzie dźwigienek znajduje się też jedna aktywująca czujniki parkowania – coś, czego próżno było szukać w pierwszym modelu.

Na tym nie koniec. Po ruszeniu kierowca zauważy, że do dyspozycji ma pakiet systemów ułatwiających prowadzenie samochodu. Aktywny tempomat potrafi nie tylko utrzymywać prędkość, ale też zwolnić, jeśli wykryje wolniej jadący pojazd. Specjalna kamera potrafi wykrywać pieszych, dzięki czemu auto potrafi samo wyhamować w razie niebezpieczeństwa. Do tego potrafi odczytywać znaki drogowe.

Jednocześnie Mini nie zapomina o swoich korzeniach. Opcjonalnie dostępny Union Jack na panelu przed fotelem pasażera przypomina, że to brytyjski samochód. Na każdym kroku widać drobne detale zaprojektowane w stylu retro. To wszystko sprawia, że mimo tych wszystkich nowoczesnych rozwiązań, w Mini ciągle możemy poczuć się jak w klasyku sprzed 60 lat.

Źródło artykułu:WP Autokult
Komentarze (0)