Kawa na trasie jak w kawiarni. Poznałem założenia nowej marki Shell Cafe i wygląda to obiecująco
Stacja benzynowa jest nieodłącznym elementem podróży nie tylko ze względu na uzupełnienie paliwa, ale często możliwość zregenerowania sił i chwili odpoczynku. Dlatego Shell postanowił wprowadzić nowy koncept kawiarniano-gastronomiczny Shell Cafe - i nie polega on tylko na wymianie ekspresów do kawy.
17.08.2021 | aktual.: 14.03.2023 15:29
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Przyznam szczerze, że gdy przyszło zaproszenie na konferencję dotyczącą premiery nowego konceptu kawiarniano-gastronomicznego Shella, nie spodziewałem się niczego przełomowego. W końcu trudno wynaleźć koło na nowo. Przywykliśmy już, że na stacji benzynowej możemy zrobić małe zakupy, wrzucić coś na ząb i oczywiście usłyszeć klasyczne "zaproponuję kawę na drogę". Aż czasem można poczuć, ze stacje paliw powoli przestają być… stacjami paliw.
Swoją drogą, Shell planuje do 2025 r. wdrożyć strategię 50/50, która będzie polegała na uzyskaniu 50 proc. marży ze sprzedaży produktów i usług pozapaliwowych. Nie da się jednak ukryć, że kawa, obok paliwa, jest najczęściej kupowanym produktem. A jak wynika z badań, 41 proc. miłośników dającego kopa trunku kupuje go na stacjach benzynowych.
Chęć odświeżenia oferty gastronomiczno-kawiarnianej wynika też poniekąd ze zmiany zachowań wymuszonych przez pandemię koronawirusa – zanotowano aż 41-procentowy wzrost zainteresowania miejscami mniejszymi, gdzie można łatwo i szybko zrobić zakupy. Inną kwestią jest, że wraz z rozwojem elektromobilności i infrastruktury ładowania, podróżujący będą spędzać na stacjach nieco więcej czasu, oczekując na naładowanie samochodu.
Te czynniki sprawiły, że Shell ruszył z nową marką Shell Cafe. Co w tym przełomowego? Przede wszystkim na większości stacji nie spotkamy już bezdusznych automatów, które za kliknięciem guzika przygotują kawę, ale ekspresy kolbowe rodem z lokalnej kawiarni. Ok, trzeba na tym etapie też powiedzieć, że pierwsze na ten pomysł wpadło niedawno BP.
Oznacza to, że kawa zostanie tu przygotowana w ten sam sposób jak w kawiarni. Od zmielenia ziaren, przez świeże wypalenie, aż po ręczne spienienie mleka. Oczywiście pracownicy zostaną w tym celu dokładnie przeszkoleni pod kątem obsługi baristycznej, a także podstawowej wiedzy o kawie, rodzaju mieszanek, ich właściwościach oraz smaku.
Razem ze specjalną (a jakże) mieszanką kawy (do wyboru będą dwie – espresso, czyli 80 proc. arabica i 20 proc. robusta oraz lungo, czyli 100 proc. arabica), Shell Cafe ma sprawiać wrażenie miłej i przystępnej przestrzeni, do której klienci będą chcieli wracać. Czy to sprawdzi się w praktyce, a szkolenia okażą się faktycznie przydatne, okaże się w najbliższym czasie. Shell podkreśla jednak, że nie zamierza ograniczać się do kawy – ofertę uzupełnią też kanapki oraz większe posiłki.
No dobra, mówiąc, że znikną automatyczne kawiarki, troszkę skłamałem. Shell współpracuje z Costą, której automaty można znaleźć na wielu stacjach. Mimo wprowadzenia Shell Cafe ów współpraca zostanie podtrzymana – tym samym klient będzie miał wybór, czy woli spróbować czegoś nowego, czy zostać przy tym, co mu bardziej smakuje czy do czego jest zwyczajnie przyzwyczajony.
Podczas konferencji dane mi też było spróbować oczywiście kawy. Choć nie pobiła ona tej, którą podają w pewnej lokalnej mokotowskiej kawiarni, to muszę przyznać, że sama w sobie jest całkiem niezła.