Jeździłem nowym Kodiaqiem. Jest diesel i ciekawy plug-in
Po sprzedaniu prawie 800 tys. egzemplarzy Czesi w końcu są gotowi na kolejny etap rozwoju Kodiaqa. Nadal ma zachować swój na wskroś rodzinny charakter, nadal ma mieć pod maską silniki spalinowe (a nawet dwulitrowego diesla), ale są zmiany, które niekoniecznie każdemu przypadną do gustu.
26.06.2023 | aktual.: 26.06.2023 09:55
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Choć jeszcze nie do końca wiadomo jak Kodiaq ma wyglądać (na to trzeba będzie poczekać do później jesieni), to już wiemy, jak zmieniły się wymiary zewnętrzne. To nadal auto oparte na platformie MQB, ale jego długość zwiększyła się o 61 mm. Inna linia dachu pozwoliła na uzyskanie 15 mm więcej miejsca nad głowami dla pasażerów trzeciego rzędu, a z bagażnika wyciśnięto aż 75 kolejnych litrów, zwiększając jego pojemność do nawet 910 litrów w przypadku wersji pięcioosobowej.
Nie mogę jednak za dużo powiedzieć o wnętrzu, choć widać od razu, że postawiono na duży ekran (biorąc pod uwagę prototypy – za duży), nie rezygnując z manualnych pokręteł. Zapomnijcie jednak o drążku zmiany biegów – by ruszyć, trzeba przekręcić manetkę, tak jak np. w Volkswagenach z serii ID.
Będą diesle, będą hybrydy
Choć Škoda inwestuje w elektryki, to – jak czytamy w informacji producenta – "wzmacnia również swoją pozycję w silnikach spalinowych". To doskonale znane konstrukcje. W przypadku benzyn mówimy o bazowym motorze 1,5 l z siedmiobiegową przekładnią DSG i układem miękkiej hybrydy. Bardzo często silnik się wyłącza (np. po zdjęciu nogi z gazu), ale wraca do gry niemal niezauważalnie. Jeździłem autem z taką jednostką z trzema pasażerami na pokładzie i moc 150 KM wydawała się odpowiednia, choć nie urywa głowy. Mocniejszy silnik, mający dwa litry pojemności i 204 KM mocy, łączony będzie z szóstą generacją napędu 4x4.
Dobra wiadomość dla kierowców ruszających w długie trasy: Kodiaq pozostanie przy jednostkach Diesla. Oferta obejmie dwulitrowe silniki o mocy 150 i 193 KM, z czego ten mocniejszy będzie łączony z napędem na cztery koła.
Będzie też oferowana hybryda plug-in oparta na silniku 1,5 l, ale w tym przypadku mówimy o naprawdę niezłych liczbach i nie chodzi tu o łączną moc 204 KM. Bateria ma mieć 25,7 kWh pojemności, a przewidywany zasięg przekroczy 100 km na jednym ładowaniu. Biorąc pod uwagę doświadczenie z wcześniejszych plug-inów marki, jest to teoretycznie osiągalny wynik.
Do tego Škoda wdroży ładowanie prądem stałym do mocy 50 kW, a to już nie lada wynik w segmencie plug-inów. Założenia to jedno, praktyka drugie, dlatego z ostateczną oceną wstrzymam się co najmniej do pierwszych jazd. Mogę jednak już powiedzieć, że testowane egzemplarze są bardzo blisko docelowych ustawień zawieszenia i jest ono co najmniej satysfakcjonujące.
Będą i gadżety
Choć producent na razie stara się nie informować o wszystkim, tak już wiadomo, że Kodiaq doczeka się kilku gadżetów. Przede wszystkim: podwójnej ładowarki bezprzewodowej telefonu z chłodzeniem czy chociażby drugiej generacji LED-owych świateł z czego każde składa się z 36 oddzielnych segmentów. Co więcej, Kodiaqiem będzie można wyjechać z ciasnego miejsca parkingowego przy użyciu smartfona.
Ta jedna opcja dostępna będzie w 2024 roku. Natomiast premierę nowego Kodiaqa wyznaczono na późną jesień 2023 r., a pierwszych egzemplarzy można spodziewać się u dealerów na przełomie roku.