Rajd Australii odwołany. Hyundai został mistrzem świata WRC po raz pierwszy w historii

Rajd Australii, który miał zamknąć tegoroczną rywalizację w rajdowych mistrzostwach świata WRC, został odwołany z powodu pożarów, które nawiedziły Nową Południową Walię. W związku z tym tytuł mistrzowski w kategorii konstruktorów został przyznany najwyżej punktowanemu dotychczas Hyundaiowi. To pierwsze takie wyróżnienie dla koreańskiej marki.

Hyundai wygrał z Toyotą różnicą kilkunastu punktów.
Hyundai wygrał z Toyotą różnicą kilkunastu punktów.
Źródło zdjęć: © mat.prasowe
Aleksander Ruciński

13.11.2019 | aktual.: 22.03.2023 17:24

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Tegoroczny sezon WRC przyniósł duże zmiany zarówno w kwestii najlepszego kierowcy, jak i konstruktora. Pierwsze miano już wcześniej zapewnił sobie Estończyk Ott Tanak z Toyoty, który przerwał trwające od 2004 roku pasmo zwycięstw Francuzów - tytuły mistrzowskie najpierw zdobywał Sebastian Loeb, a potem jego imiennik, Sebastian Ogier.

Co ciekawe, Tanak, który w zwycięskim sezonie jeździł Toyotą Yaris, w przyszłym roku przechodzi do obecnie najlepszego zespołu w kategorii konstruktorów, jakim jest Hyundai. Biorąc pod uwagę formę koreańskiego zespołu, Estończyk ma duże szanse, by powtórzyć swój wyczyn w nowej ekipie.

Trzeba jednak przyznać, że różnice w klasyfikacji generalnej pomiędzy Hyundaiem a Toyotą nie były spektakularnie duże. Koreańczycy zakończyli sezon z wynikiem 380 pkt. Toyota natomiast wywalczyła 362 pkt. Trzeci był Citroen - 283 pkt., a czwarty Ford - 218 pkt.

W związku z pożarami w Nowej Południowej Walii pierwotnie planowano skrócić Rajd Australii z 324 km do 94 km, lecz ostatecznie zdecydowano o całkowitej rezygnacji z imprezy. Żywioł zabił już 3 osoby i zniszczył ponad 150 domów. Opanowanie ognia dodatkowo utrudniają bardzo wysokie temperatury i silny wiatr.

Zwycięstwo Hyundaia, choć bez wątpienia ważne i emocjonujące, może mieć więc nieco gorzkawy posmak. Z pewnością byłoby inaczej, gdybyśmy na trasach rajdu Australii mogli podziwiać kierowców walczących z czasem, a nie strażaków próbujących pokonać pożary.

Komentarze (2)