Gwarantowane auto zastępcze od ubezpieczyciela. Nowe przepisy mogą być gorsze, niż się wydaje

Ministerstwo Sprawiedliwości pracuje nad nowymi regulacjami mającymi ułatwić klientom dostęp do pojazdów zastępczych w przypadku naprawy auta po szkodzie. Ubezpieczyciele mają być zobowiązani zapewnić taki samochód, ale Związek Dealerów Samochodów zauważa, że przepisy to skok na wolność wyboru i ubezwłasnowolnią poszkodowanego od decyzji Towarzystw Ubezpieczeniowych.

W myśl nowych przepisów takiego wyboru może już nie być, bo towarzystwa będą oferowały to, co mają.
W myśl nowych przepisów takiego wyboru może już nie być, bo towarzystwa będą oferowały to, co mają.
Źródło zdjęć: © fot. Getty Images
Marcin Łobodziński

12.06.2020 | aktual.: 22.03.2023 11:15

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Ministerstwo Sprawiedliwości w korespondencji ze Związkiem Dealerów Samochodów ujawniło, że prowadzi prace nad nowymi regulacjami w zakresie odszkodowań, a konkretnie w obszarze zapewniania klientowi pojazdu zastępczego. W liście do ZDS czytamy:

"…przewiduje się, że zakład ubezpieczeń będzie bezpośrednio ponosił koszty związane z dostarczeniem poszkodowanemu pojazdu zastępczego, nie zajdzie zatem potrzeba badania wysokości stawek i okresu najmu."

Czy to może budzić niepokój, czy raczej powinniśmy się cieszyć z tego, że ubezpieczyciel sam zadba o auto zastępcze? To zależy od punktu widzenia.

Jak może być?

Według nowego prawa klient oddający swoje auto do warsztatu nie musiałby się przejmować kwestią najmu auta zastępczego, ponieważ to towarzystwo ubezpieczeniowe (TU) byłoby zobligowane do zapewnienia takiego pojazdu. Mówiąc wprost – jeśli poszkodowany życzy sobie auto zastępcze, to dostanie je od ubezpieczyciela. W czym więc problem?

Jak zauważa Marek Konieczny, Prezes Związku Dilerów Samochodowych, jest to ubezwłasnowolnienie klienta od decyzji TU.

– Proszę sobie wyobrazić, że ubezpieczyciel podstawia panu pojazd, który nie odpowiada cechom pańskiego samochodu, nie spełnia oczekiwań. Co wtedy? Oczywiście, że może pan auta nie odebrać i się odwołać, ale to już jest proces, który będzie trwał, a w tym czasie nie ma pan czym jeździć, bo nie wynajmie pan we własnym zakresie – słusznie zauważa.

Zdaniem Prezesa ZDS odbiór samochodu takiego, jakim będzie dysponowało TU, może być po prostu wymuszony sytuacją klienta. Czy na pewno będziecie się odwoływać, kiedy dziś podstawią wam auto, a jutro macie wyjechać na wakacje? Albo jeśli jest to samochód potrzebny na teraz? Raczej nie. Zaciśniecie zęby i weźmiecie to, co zostanie podstawione, by mieć święty spokój.

Obecnie klient ma w 100 proc. wpływ na to, jakie auto weźmie jako zastępcze. Nawet jeśli wynajmie droższe, to najwyżej dopłaci do wynajmu, bo towarzystwo nie pokryje mu pełnych kosztów, ale to jego decyzja.

  • Wiele warsztatów, które chciały pokazać się z jak najlepszej strony przed klientem, oferowało dobre pojazdy zastępcze, by klient dobrze o nich mówił. Jeśli zmieni się prawo, już tego nie będzie. To kolejny krok w kierunku odebrania wolności wyboru i budowania monopoli – podkreśla Marek Konieczny.

W komunikacie ZDS czytamy: "Treść listu potwierdza najgorsze przypuszczenia Związku, że zgodnie z treścią przygotowywanej ustawy ubezpieczyciele będą starali się przejąć całkowitą kontrolę nad procesem udostępniania aut zastępczych i będą chcieli się dodatkowo stać i laweciarzami i wypożyczalniami samochodów".

  • Dziś będą decydować o tym, jakie auto zastępcze pan dostanie, jutro będą wybierali panu warsztat, w którym musi pan naprawić swoje auto. Czy tego chcemy? – zauważa Prezes ZDS.

Argumenty ZDS wydają się być w pełni uzasadnione. Gdyby odpowiednie przepisy weszły w życie, prawdopodobnie TU zakupiłyby potężne floty aut zastępczych, ale nie sądzę, by były to samochody ze wszystkich segmentów. Czy będą wśród nich duże SUV-y, limuzyny premium lub sportowe modele?

Obecnie warsztaty walcząc o klienta, robią to na różne sposoby, a jednym z nich jest atrakcyjne auto zastępcze. Znam przypadek osoby, która naprawiając swojego 15-letniego golfa, mogła w tym czasie pojeździć prawie nową toyotą i była to jedna z rzeczy, którą warsztat zachęcił do skorzystania z usług. Atrakcyjne auta zastępcze nie tylko przyciągają klientów, ale to także jeżdżące reklamy warsztatów.

Z kolei dealerzy autoryzowani mogą w ten sposób zareklamować nowy lub inny model, udostępniając go klientowi na czas naprawy i w ten sposób być może zachęcić do zakupu. W myśl nowych przepisów o takich formach może nie być mowy.

Jak jest teraz?

W procesie likwidacji szkody każdemu poszkodowanemu należy się prawo do skorzystania z pojazdu zastępczego. W zależności od wyboru formy rozliczenia:

  • Gotówkowo – do czasu wypłacenia przez Towarzystwo Ubezpieczeniowe pieniędzy.
  • Bezgotówkowo – do dnia, w którym nastąpi odbiór pojazdu naprawionego w warsztacie.

Przy obu formach każdy poszkodowany ma prawo wybrać auto zastępcze odpowiednie do klasy i wielkości pojazdu, który uległ uszkodzeniu. Jeśli jest to kompakt, to może wynająć auto kompaktowe, a jeśli limuzyna to właśnie do takiego samochodu ma prawo. Co więcej, klient może skorzystać z firmy wynajmującej samochody, a także np. z oferty warsztatu, w którym naprawia swoje auto.

Warsztaty samochodowe zajmujące się procesem likwidacji szkody nierzadko takie auta zapewniają swoim klientom, a potem same rozliczają się z towarzystwem ubezpieczeniowym. Klient nie musi się więc przejmować zwrotem kosztów najmu od towarzystwa oraz martwić tym, że towarzystwo uzna najem pojazdu za nieuzasadniony, zbyt długi czy zbyt kosztowny.

W związku z takimi niejasnymi sytuacjami - np. zbyt długiego wynajmu - toczą się spory pomiędzy ubezpieczonymi a firmami ubezpieczeniowymi, a Ministerstwo Sprawiedliwości ma zamiar rozwiązać ten problem nową regulacją.

Komentarze (0)