Grand Prix Monako 2015 – przypadkowy zwycięzca Nico Rosberg

Nico Rosberg wygrał ten wyścig, ale tylko i wyłącznie przez błąd własnego zespołu. Jak doszło do tej kuriozalnej sytuacji?

Grand Prix Monako 2015 – przypadkowy zwycięzca Nico Rosberg
Marcin Łobodziński

24.05.2015 | aktual.: 02.10.2022 10:04

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Dziwny był tegoroczny wyścig w Monako. Nierzadko w sporcie motorowym bywa tak, że mechanicy, inżynierowie, stratedzy czy zwyczajne awarie powodują, że najlepszy kierowca wyścigu nie zostaje zwycięzcą. Jednak dzisiejsze Grand Prix Monaco było naprawdę wyjątkowe i wyraźnie pokazało niesprawiedliwość w tym sporcie, ponieważ Lewis Hamilton stracił pozycję i punkty, ale ewidentnie był zwycięzcą, którego zwycięstwo zostało niewłaściwie przekalkulowane przez ekipę Mercedesa. Nie byłoby błędnym stwierdzenie, że dzisiejszy zwycięzca wyścigu w wyniku błędu własnego zespołu stanął na najwyższym stopniu podium. Pozostawiam Wam, drodzy czytelnicy rozstrzygnięcie kogo uznacie za zwycięzcę, ale statystyka pozostaje beznamiętna.

Lewis Hamilton, który podpisał przed weekendem 3-letni kontrakt z Mercedesem jechał uskrzydlony, najlepiej z całej stawki, zmiażdżył Rosberga nie po raz pierwszy i miał świętować być może jeden z najlepszych dni w tym roku. W końcówce wyścigu niesamowity Max Verstappen zbyt późno naciska hamulec i naciskany przez niego Romain Grosjean zostaje potrącony kołem w koło, a sam Verstappen uderza z ogromną prędkością w barierę przy pierwszym zakręcie. Na torze pojawia się samochód bezpieczeństwa, ale sytuację komplikuje ogłoszenie nieco wcześniej wirtualnego samochodu bezpieczeństwa. Stratedzy Mercedesa chcą mieć pewność, że Lewis nie straci zwycięstwa i decydują się na ściągnięcie go do alei serwisowej po nowy komplet supermiękkich opon. Okazuje się, że obliczenia biorą w łeb, gdy Lewis wyjeżdża z alei tuż za Sebastianem Vettelem na trzeciej pozycji. Co gorsza, porządkowi dość długo usuwają wrak i jego resztki z toru, a samochód bezpieczeństwa długo pozostaje na torze. Po jego zjeździe Lewis ma 8 okrążeń na wyprzedzenie dwóch kierowców na torze Circuit de Monaco. Może gdyby przed nim jechał Kimi Räikkönen lub Jenson Button, nie byłoby problemów, ale z Vettelem sobie nie radzi. W ten sposób przegrywa wyścig, w którym był zdecydowanie najszybszy.

Obraz

Dziś Lewis pokazał, że dla kierowcy wyścigowego każdy wyścig jest niezwykle ważny. Pokazał, że być może jest jednym z najbardziej wrażliwych kierowców w stawce i że wciąż pozostaje najlepszy. Z jednej strony wielka strata, bo Monako jest wyjątkowe. Jednak przed nim być może jeszcze trzy lata sukcesów.

Ogólnie gdyby nie ten incydent, wyścig byłby jednym z najnudniejszych w tegorocznym sezonie. Zresztą taki był przez jego większą część. Ale gdyby oglądać go z punktu widzenia ekipy Toro Rosso, pewnie jego postrzeganie byłoby inne, bo zarówno Max Verstappen jak i Carlos Sainz sporo namieszali w stawce. Carlos, który startował z alei serwisowej po raz kolejny okazał się lepszym, choć może mniej widowiskowym kierowcą Toro Rosso. Ukończył wyścig w punktach, co zasługuje na szacunek. Na szacunek zasłużył też Max, który wymyślił nowy sposób na wyprzedzanie w Monako – złapać szybkiego, ale nie szybszego kierowcę, który go dubluje i trzymać się stale tuż za jego tylnym skrzydłem. Gdy ten dubluje, jechać dokładnie jego torem jazdy by dublowany kierowca nie mógł się wcisnąć między nich. Przypomnę tylko, że Max ścigał się na tym torze pierwszy raz w życiu.

Obraz

Na uwagę zasługuje też wynik Jensona Buttona, który zdobył pierwsze cztery punkty dla McLarena. Brytyjczyk jechał jak zawsze – skutecznie, bezbłędnie i bez większych ambicji. Co innego jego partner Fernando Alonso, który wyprzedzając Hulkenberga trochę przesadził, za co dostał 5-sekundową karę, po czym w późniejszej fazie wyścigu miał awarię. Tak czy inaczej McLaren i Honda będą świętować sukces. Wyraźnie widać, że z wyścigu na wyścig są coraz lepsi i kto wie, czy na koniec sezonu nie powalczą o podium.

Źródło artykułu:WP Autokult
Komentarze (23)